Toma Hilde po raz pierwszy zobaczyliśmy na skoczniach w ubiegłym sezonie. Młody zawodnik z Norwegii zrobił dobre wrażenie na ekspertach, którzy wywróżyli mu błyskotliwą karierę. Dziewiętnastolatek z Oslo znalazł się w kadrze A Kraju Fiordów i pod okiem Miki Kojonkoskiego powoli zdobywa kolejne punkty Pucharu Świata. Na półmetku Turnieju Czterech Skoczni udało nam się z nim porozmawiać. Zapraszamy do lektury!

Skokinarciarskie.pl: Obok Andersa Jacobsena jesteś nową twarzą w norweskiej ekipie skoczków, pamiętamy Cię jednak z poprzedniego sezonu, kiedy brałeś udział w kilku konkursach, między innymi w Lillehammer i Oslo. Można powiedzieć, że zadebiutowałeś bardzo udanie...

Tom Hilde: Tak naprawdę zadebiutowałem konkursem w Vikersund, jednak były to zawody krajowe. W Pucharze Świata dobrze zaprezentowałem się rzeczywiście w Lillehammer, gdzie zająłem 18. miejsce. Konkurs w Oslo był natomiast bardzo zły, bo nawet do niego nie awansowałem. Później wystąpiłem na zawodach w Planicy.

Skokinarciarskie.pl: Także latem poradziłeś sobie całkiem nieźle...

T.H.: Tak, podczas Letniej Grand Prix zająłem piąte miejsce w konkursie w Oberhofie, co do tej pory jest moim najlepszym wynikiem.

Skokinarciarskie.pl: Jednak podczas tego sezonu Twoje rezultaty nie były już tak dobre. Czego brakuje ci, by móc rywalizować z najlepszymi?

T.H.: Muszę po prostu oddawać lepsze skoki w zawodach. Dobrze radzę sobie na treningach i w kwalifikacjach, jednak muszę starać się, by także w konkursach panować nad zdenerwowaniem, zachować spokój. Myślę, że wynika to też z tego faktu, że sezon zaczął się niedawno i brałem udział dopiero w kilku konkursach.

Skokinarciarskie.pl: Grudzień był dla skoczków ciężki - z powodu braku śniegu odwołano kilka konkursów, problemem były treningi. Czy wam udało się choć trochę poćwiczyć?

T.H.: Właściwie jedynie na początku sezonu ćwiczyłem w Lillehammer, kiedy reszta kadry pojechała na zawody do Kuusamo. Tamta szóstka została w Kuusamo trochę dłużej i tam trenowała.

Skokinarciarskie.pl: Obserwujemy w tej chwili dużą dysproporcję w norweskiej ekipie - Anders Jacobsen skacze rewelacyjnie, podczas gdy cała reszta ląduje daleko od oczekiwań.

T.H.: Na ile się orientuję, chłopacy zwykle rozkręcają się w miarę trwania sezonu. Roar na razie szuka formy i chyba ją powoli znajduje. Bjoern Einar też skacze już lepiej, ja także.

Skokinarciarskie.pl: Przyzwyczailiśmy się już, że kadra norweska jest zawsze silna, zarówno drużynowo, jak i indywidualnie...

T.H.: Wynika to pewnie z tego, że zazwyczaj któryś z nas był po prostu na topie. Według mnie drużyna wciąż jest bardzo silna.

Skokinarciarskie.pl: Jesteś po raz pierwszy na Turnieju Czterech Skoczni, jak się tutaj czujesz?

T.H.: Bardzo fajnie jest skakać, a nie tylko oglądać w telewizji. Nie odczuwam jakiejś większej presji, jaka na pewno jest nałożona na tych najlepszych, którzy walczą o zwycięstwo.

Skokinarciarskie.pl: Jak spędziłeś sylwestra w Garmisch-Partenkirchen?

T.H.: (śmiech) Razem z Andersem zajmowaliśmy się fajerwerkami. Mieliśmy wspólną imprezkę drużynową. Chłopaki przyszli ze swoimi dziewczynami. Odwiedził nas Arne Scheie, który jest komentatorem stacji NRK. Poszliśmy spać jakiś kwadrans po północy.

Skokinarciarskie.pl: Jaki w tej chwili panuje nastrój w ekipie?

T.H.: Naprawdę dobry. Dużo śmiechu, dużo zabawy. Nie bierzemy za mocno do siebie gorszych wyników. Wczoraj Bjoern zajął piąte miejsce i wszyscy się cieszyliśmy: Jeee!!! (Tom demonstruje, jak się cieszyli) Roarowi też idzie coraz lepiej.

Skokinarciarskie.pl: A Lars został w domu...

T.H.: Nie, już przyjechał. Zastąpi Jona Aaraasa w pozostałych dwóch konkursach Turnieju. Jon będzie przedskoczkiem, a później jedzie na Puchar Kontynentalny do Planicy.

Skokinarciarskie.pl: Jak ci się układa współpraca z Miką Kojonkoskim?

T.H.: Według mnie jest bardzo dobrym trenerem. Kiedy jestem w domu, trenuję pod okiem Jermunda Lundera. Mika jest obecny na konkursach, a także cały czas w tle. Jest pomysłodawcą i inicjatorem. Kładzie duży nacisk na kwestie sprzętowe, w których świetnie się orientuje. Ma z nami dobry kontakt, choć komunikujemy się po angielsku. Ma dla nas dużo zrozumienia.

Skokinarciarskie.pl: Opowiedz coś o sobie, jakie masz zainteresowania, kilka faktów ze swego życia.

T.H.: Skoki narciarskie są moim głównym i ulubionym zajęciem. Lubię też spędzać czas ze znajomymi.

Skokinarciarskie.pl: Uczysz się? Studiujesz? Pracujesz?

T.H.: W zeszłym roku skończyłem liceum, teraz mam rok wolny i nic nie robię. Potem prawdopodobnie będę musiał zacząć jakieś studia.

Skokinarciarskie.pl: Myślisz o czymś, co chciałbyś robić?

T.H.: Po to mam właśnie ten wolny rok: żeby się namyślić. Na razie nie wiem.

Skokinarciarskie.pl: Jak to się stało, że postanowiłeś zostać skoczkiem?

T.H.: Za przykładem starszego brata. Brał udział w konkursach Pucharu Kontynentalnego. W wieku piętnastu lat odnosił duże sukcesy, a potem ja zacząłem lepiej od niego skakać. (śmiech) Ze względów zdrowotnych zdecydował pożegnać się ze skokami: za często upadał.

Skokinarciarskie.pl: Ile masz rodzeństwa?

T.H.: Mam dwóch braci: starszego i młodszego.

Skokinarciarskie.pl: Miałeś w dzieciństwie swoich idoli?

T.H.: Nie, na nikim się nigdy nie wzorowałem, miałem zawsze własne pomysły na skoki. Teraz natomiast moim idolem jest Anders Jacobsen.

Skokinarciarskie.pl: Czy poza skokami uprawiasz jakieś inne dyscypliny?

T.H.: Trochę gram w golfa.

Skokinarciarskie.pl: A wędkujesz może?

T.H.: Nie.

Skokinarciarskie.pl: Czy zauważyłeś, że w ostatnim czasie twoja popularność wzrosła? Czy udzieliłeś już wielu wywiadów?

T.H.: Nie zauważyłem, by popularność jakoś bardzo wzrosła. Na pewno nie tak, jak w przypadku Andersa Jacobsena. Wywiadów dałem kilka dla norweskich gazet. To jest mój drugi wywiad "międzynarodowy", pierwszy też był dla polskich mediów.

Skokinarciarskie.pl: Jakie masz cele na ten sezon albo chociaż na najbliższy czas?

T.H.: Właściwie nie wiem, chcę po prostu skakać tak dobrze, jak to tylko możliwe.

Skokinarciarskie.pl: Czego więc chciałbyś sobie życzyć na resztę sezonu i w ogóle na właśnie rozpoczęty rok?

T.H.: Chciałbym, by moja forma szła stopniowo w górę, bym nie miał zapaści i bym mógł wystartować na rozpoczynających następny sezon zawodach w Kuusamo. W przyszłości chciałbym regularnie zajmować miejsca w pierwszej dziesiątce, wygrać jakieś zawody z drużyną. W tej chwili poziom jest tak wysoki, że dzisiąte miejsce jest prawie jak wygrana.

Skokinarciarskie.pl: Czy masz ulubioną skocznię?

T.H.: Tak, w Oberhofie.

Skokinarciarskie.pl: A jak czułeś się w Planicy? To były twoje pierwsze zawody lotów i obiekt jest tak jakby trochę większy...

T.H.: Nie myślę o rozmiarze, to po prostu skocznia, choć rzeczywiście bardzo niebezpieczna. To były moje pierwsze zawody poza Norwegią, nie poszły mi najlepiej, jednak naprawdę fajnie było tam poskakać i w ogóle przyjemna wycieczka.

Skokinarciarskie.pl: Wracając jeszcze do popularności skoków i skoczków w Norwegii - jak to dokładnie wygląda?

T.H.: Na pewno wygląda to trochę inaczej niż na przykład w Niemczech. Lars i Bjoern Einar są rozpoznawani na ulicach, czasem ktoś ich wytyka palcem (ponowna demonstracja), ale rzadko ktoś chce autograf czy zdjęcie.

Skokinarciarskie.pl: Norwegia jest krajem, w którym skoki narciarskie mają długą tradycję i są niejako sportem narodowym. Czy czujecie na sobie presję - zarówno ze strony kibiców, jak i mediów - by ciągle wygrywać, być na topie?

T.H.: Nie jest tak źle, ponieważ zazwyczaj któryś z chłopaków jest na topie, w ostatnich latach Roar, Bjoern Einar oraz Lars. Teraz wszyscy się cieszą ze świetnych wyników Andersa Jacobsena.

Skokinarciarskie.pl: Po olimpiadzie w Turynie pojawiły się opinie, że trzecie miejsce Norwegii w konkursie drużynowym było poniżej oczekiwań, a także głosy krytyki w stosunku do Miki Kojonkoskiego, że źle skompletował kadrę. Czy ty też spotkałeś się z podobnymi wypowiedziami?

T.H.: Nieszczególnie. Nie byłem wtedy związany z ekipą. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się jednak, że Mika podejmuje decyzje na podstawie pewnych faktów, i mam do niego jako selekcjonera wiele szacunku.

Skokinarciarskie.pl: Czy Norwegia ma jakichś "wrogów" w skokach? W Finlandii podczas konkursów drużynowych zawsze obserwuje się pewną rywalizację fińsko-norweską. Jak to wygląda od waszej strony?

T.H.: Nie mam wrogów. Można powiedzieć, że wszyscy zawodnicy są moimi rywalami, jednak to jest sport i trzeba być fair. Jeśli drużyna zajmie czwarte miejsce, a Finowie są jeszcze niżej, to jasne, że cieszymy się chociaż z tego. (śmiech)

Skokinarciarskie.pl: Co chciałbyś najbardziej wygrać w skokach?

T.H.: Prawdopodobnie medal olimpijski, ponieważ jest najcenniejszy. Byłoby dobrze wygrać Puchar Świata, ale tak naprawdę chciałbym być na topie cały czas, to jest najważniejsze.

Skokinarciarskie.pl: Tego życzymy. Powodzenia w Innsbrucku!


Tekst i foto - Katarzyna "Clio" Gucewicz oraz Sonja Kołaczkowska.