Fani reprezentacji Krainy Tysiąca Jezior zaczynają rwać włosy z głów - mówiąc z pewną przesadą - kiedy obserwują poczynania swoich ulubieńców w Pucharze Świata. Wszystko zapowiadało się lepiej niż pomyślnie: zima zawitała do Finlandii w połowie października, obiekty nadawały się do skakania pod koniec rzeczonego i kadra fińska grupowała się raz po raz, biorąc przy okazji udział w rozmaitych zawodach krajowych. Wydawało się, że na początku sezonu będą "rządzić i wymiatać" - kiedy każdy z Finów miał za sobą blisko setkę skoków na śniegu, a przedstawiciele innych nacji czasem nawet ani jednego.
Inauguracyjne zawody w Kuusamo nie zaświadczyły o niczym. Świetnie skakali Janne Ahonen (poza samym konkursem) i Arttu Lappi; Veli-Matti Lindstroem całkiem przyzwoicie; Matti Hautamaeki w miarę (jak na początek sezonu); pozytywnie zaskakiwał Risto Jussilainen; Janne Happonen i Tami Kiuru wciąż szukali formy. Lappi wygrał co prawda zawody, jednak na tamte wyniki trzeba patrzeć przez pryzmat pogody. Minęły trzy tygodnie i podopieczni Tommiego Nikunena przypominają cienie samych siebie.

Jeszcze konkursy w Lillehammer, gdzie Finowie mieli dwukrotnie dwóch zawodników w dziesiątce, a czterech w finale, można było uznać za przyzwoite - ostatecznie Ahonen na Lysgaardsbakken zajął miejsca tylko o 1 lokatę niższe niż przed rokiem. Oczywiście, ekipa dużo traciła do czołówki, a same zawody pewien niedosyt pozostawiły, nikt jednak nie spodziewał się, że w Engelbergu będzie znacznie gorzej. W sobotnim konkursie Finowie mieli w finale nawet pięciu zawodników - ale co z tego, skoro najwyżej notowany Lappi był dopiero 11-ty? Nie mówiąc o fatalnym występie Ahonena, który jako jedyny zawodnik w historii triumfował na Grosstitlis pięć razy - a który zajął miejsce 21. i lądował 15 metrów bliżej niż zwycięzcy. W konkursie niedzielnym było ciut lepiej: Lappi znów był najlepszym z Finów i zajął 9. miejsce - ale strata do czołówki była kolosalna! Pozostali? Lindstroem zajmował końcowe lokaty, Kiuru nie awansował do finału, a gwiazda poprzedniego sezonu, Happonen, nie przebrnął przez kwalifikacje.

Tommi Nikunen składa winę na karb złych warunków atmosferycznych - rzecz jasna nie tych konkursowych. Rekordowo ciepła zima pozbawiła skoczków możliwości treningu - a w Kuusamo znów wiało. "Od czasu zawodów w Ruce mieliśmy dokładnie jeden dzień porządnego treningu" mówi szkoleniowiec Finów. Oczywiście, w podobnej sytuacji jest kilka dziesiątek skoczków pozostałych nacji, a jednak Simon Ammann, Anders Jacobsen i Gregor Schlierenzauer są w stanie wygrywać i robią to w najbardziej spektakularnym stylu. W czym więc tkwi szkopuł? I co zrobić, skoro za półtora tygodnia zaczyna się prestiżowy Turniej Czterech Skoczni?

Nikunen przynajmniej na chwilę dostanie, czego chciał: w miniony weekend nad obszar Finlandii napłynęło arktyczne powietrze i po raz pierwszy od miesiąca w Kuopio termometry pokazują ujemne temperatury. Lokalny klub narciarski zareagował błyskawicznie i już w niedzielę wieczorem na skoczni Puijo włączono armatki śnieżne, które pełną parą pracują już ponad dobę. Matti Hautamaeki, Arttu Lappi oraz Janne Happonen bardzo szybko będą mieli gdzie poćwiczyć. Zawodnicy z Lahti nie mają tyle szczęścia: warunki są niesprzyjające, a już na drugą połowę tygodnia zapowiadane jest ocieplenie. Ari Saukko podjął decyzję bez wahania - jeśli obiekt uda się naśnieżyć, we środę Ahonen, Kiuru i Lindstroem przyjeżdżają do Kuopio, by ćwiczyć odbicie na skoczni K90. Jeśli nie - jadą do Rovaniemi. Dwa dni treningów to dwa razy więcej, niż ekipa odbyła w ostatnim miesiącu. "Po świętach bezwarunkowo organizujemy drugie zgrupowanie" mówi Saukko.

O ile honor Puijon Hiihtoseura ratują Matti Hautamaeki oraz Arttu Lappi, o tyle klub z Lahti ma więcej zmartwień na głowie. Przede wszystkim niepokoi postawa Janne Ahonena, który w bardzo krótkim czasie stracił (?) formę, o czym wyraźnie zaświadczyły jego weekendowe wyniki - na skoczni, na której odniósł najwięcej zwycięstw pucharowych w swojej karierze. "Janne znów ma problemy z plecami i niewykluczone, że będzie musiał skorzystać z pomocy specjalisty" mówi Saukko. Z powodu dolegliwości pozycja dojazdowa Ahonena nie jest optymalna, co odbija się na prędkości na progu oraz samym odbiciu. "Tami Kiuru ma z kolei kłopoty z nartami - firma ATOMIC nie dostarczyła mu kompletu, jakiego z powodzeniem używał latem. Spróbujemy jego najlepszą letnią parę dostosować do warunków zimowych" mówi Saukko.

Jak zostało wspomniane, za półtora tygodnia rozpoczyna się Turniej Czterech Skoczni. Oprócz Janne Ahonena, Mattiego Hautamaekiego i Arttu Lappiego miejsce w drużynie zapewnił sobie Harri Olli, który dobrze zaprezentował się podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego. "Pozostali zawodnicy zostaną wybrani na podstawie dotychczasowych konkursów oraz wyników treningów" mówi Nikunen. Zarówno Nikunen, jak i Saukko, uspokajają: aktualna dominacja Jacobsena i Schlierenzauera nie jest czymś nie do przeskoczenia. "Podczas Turnieju będą równie silni co teraz, jednak wierzę, że do walki włączą się już doświadczeni zawodnicy" mówi Saukko. I dodaje: "Janne zamierza walczyć o piąte zwycięstwo w Turnieju i to niezmiernie motywuje go do pracy."

Pomyślnych treningów!