W weekend podczas próby generalnej przed Turniejem Czterech Skoczni, na skoczni Grosstitlis najlepiej skakali Jacobsen i Schlierenzauer. Niemiecka drużyna stanowiła jedynie tło. Gdy młody Norweg odbierał gratulacje, Niemcy pakowali już sprzęt. Zajmując odpowiednio - 10. (Uhrmann) i 12. (Schmitt) miejsce w drugim konkursie, można dostrzeć lekką poprawę, ale wciąż skoczków niemieckich dzieli przepaść do zwycięzców z tego weekendu.
"Niedzielny wynik był krokiem do przodu mimo, iż obecnie jesteśmy dalecy od naszego poziomu. Wykorzystamy czas, który nam został w Engelbergu na treningi by popracować nad formą chłopaków na Turniej Czterech Skoczni" - powiedział trener Niemców, Peter Rohwein. "Jestem zadowolony z przebiegu drugiego konkursu. Z technicznego punktu widzenia jest lepiej, ale przed nami jeszcze mnóstwo pracy" - stwierdził Martin Schmitt po dwóch skokach na 128 metrów. "Krzywa idzie ku górze, ale do szczytu wciąż daleka droga" - wtórował mu Michael Uhrmann.

Kompletnie bez formy jest Georg Speath - w ostatnich latach jeden z najrówniej skaczących Niemców. Zajmując odpowiednio 44. i 30. miejsce, daleki jest od swoich możliwości. Sam twierdzi, iż przez cały czas popełnia za dużo błedów, a Peter Rohwein porównał jego sylwetkę w locie do "choinki świątecznej". Także Maximillian Mechler i nowy nabytek drużyny - Christian Ulmer obecnie nie stanowią wzmocnienia dla drużyny.

Mimo trwającego kryzysu, Rohwein nie może zrozumieć krytyki ze strony byłych skoczków niemieckich Dietera Thomy i Jensa Weissfloga. Stwierdzili oni bowiem, iż Rohwein nie nadaje się do roli trenera drużyny niemieckiej. Co więcej, Thoma zażądał zwolnienia Rohweina do końca bieżącego sezonu. "Nie jesteśmy w sytuacji, w której będziemy stawiać interesy osobiste nad inne. Nikt inny jak oni powinni wiedzieć, że takie wypowiedzi szkodzą drużynie. Nie wiem, czy role gra tu czyjaś urażona duma. Musimy się skoncentrować i zebrać siły na całkiem inne przedsięwzięcia i nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy ze sobą w konflikcie" - skwitował słowa byłych orłów szkoleniowiec teamu DSV.

W międzyczasie doszło do rozmów pomiędzy Thomą i szkoleniowcem, w których Rohwein bronił swojego stanowiska i mimo różnic zdań nie wyklucza on, iż może dojść do współpracy: "Dlaczego odrzucić pomoc i doświadczenie byłych gwiazd świata skoków narciarskich? Nie chodzi tu jednak o rolę doradcy" - orzekł obecny trener Niemców. Przewidziane jest kolejne spotkanie, tym razem z udziałem Jensa Weissfloga.

Tymczasem Rohwein jest świadom tego, iż każdy kolejny niekorzystny wynik będzie obciążął coraz to mocniej jego drużynę. "Nie jestem przytwierdzony do swej posady, jeśli nie będę w stanie dotrzeć do skoczków, to jestem ostanim, który będzie się upierał by przy niej pozostać. Myślę jednak, że mogę jeszcze coś zdziałać. Perspektywy są jednak dość nieciekawe. Czasy, w których to nieustannie wygrywaliśmy minęły". Całość pogarsza fakt, iż nie ma w chwili obecnej w drużynie nikogo, kto mógłby wywrzeć presję na "starą gwardię".