Tematem, który w ostatnim czasie zdominował nasz serwis, jest brak zimy w Europie - konkretnie brak warunków do rozgrywania zawodów skoków, choć sytuacja dotknęła także inne dyscypliny narciarskie. Odwołano konkursy Pucharu Świata w Harrachovie; z dużym prawdopodobieństwem los Czechów podzielą Szwajcarzy, którzy planowo w następny weekend gościć mają skoczków w Engelbergu; mówi się o poważnym zagrożeniu dla Turnieju Czterech Skoczni. W tej chwili jedynymi obiektami w tej części świata, na których da się - jeszcze - skakać, są Ruka w Kuusamo oraz Ounasvaara w Rovaniemi.
Napisałam "jeszcze", ponieważ także w Finlandii od blisko miesiąca panują wyłącznie dodatnie temperatury - w przeważającej części kraju. Skocznie w Lahti oraz w Kuopio radowałyby oczy zielenią igelitu, gdyby był powiedzmy kwiecień. Tymczasem jest grudzień, pojutrze na Puijo planowano rozegrać zawody FIS Cup, a w następny weekend na Salpausselce - Pucharu Kontynentalnego. Te ostatnie przeniesiono do Rovaniemi i tym samym w mieście świętego Mikołaja odbędą się cztery konkursy PK: dwa planowe (13-14 grudnia) oraz dwa dodatkowe (15-16 grudnia). Udział w zawodach zgłosili skoczkowie z 18 krajów. W ostatnim czasie w Rovaniemi spadło 10 cm śniegu i obiekt jest dobrze przygotowany.

Fani dyscypliny zadają sobie pytanie: jak długo to potrwa? Meteorolodzy bezlitośnie prognozują dalszą ciepłą jesień. Czy powinniśmy być zaniepokojeni? Czy rzeczywiście w tym sezonie wiele konkursów nie odbędzie się z powodów pogodowych? Dla pociechy warto przypomnieć sobie sezon 2000-2001, kiedy sytuacja była dokładnie taka sama: końcem listopada odbyły się inauguracyjne zawody w Kuopio, a następnie dwa nadprogramowe tamże (przeniesione z Norwegii) - później trzeba było czekać aż do Turnieju, ponieważ przez cały grudzień żadna z europejskich skoczni nie nadawała się do rozgrywania na niej konkursów skoków. A później sezon potoczył się swoim normalnym rytmem...