Skoki narciarskie stoją przed dwoma bardzo ważnymi problemami: sponsorzy i zmiany klimatyczne. Największe firmy sponsorskie poważnie zastanawiają się czy pozostać przy tej dyscyplinie. Powodem dylematów są wyniki niemieckich skoczków. Kilka lat temu Niemcy zainwestowały w skoki spory kapitał. Nadeszła era Martina Schmitta i Svena Hannawalda. Niemcy mieli drużynę marzeń. Wielkie starcia na skoczni Niemców i Małysza oraz medale mistrzostw i olimpiady stawiały Niemcy na piedestale skoków narciarskich. Niestety w sezonie 2003/2004 Sven Hannawald popadł w syndrom wypalenia, a reszta drużyny nie mając już swojego lidera, rozsypała się. Ostatnim zwycięstwem jakie Niemcy odnotowali w Pucharze Świata, był triumf Michaela Uhrmanna 17 stycznia 2003 roku na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.
Później nadeszły porażki na najważniejszych imprezach. Wyjątkiem mogą być tutaj Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie, w których team Petera Rohweina zdobył srebrny medal na średniej skoczni. Jednak to nie było to co przed dwoma sezonami. Niemcy nie mieli i nie mają gwiazdy na miarę Schmitta czy Hannawalda. Najpoważniejsze koncerny myślą o wycofaniu się ze sponsorowania Pucharu Świata. Dla skoków mogą nadejść ciężkie czasy, gdyż to niemieckie firmy odgrywają pierwszorzędną rolę w tej koniunkturze.

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) szuka alternatywy dla niemieckich sponsorów. Najbardziej zależy im na rosyjskim molochu, potędze energetycznej Europy - Gazpromie. Największy koncern Europy mógłby "pociągnąć" koniunkturę skoków narciarskich przez wiele lat. Rosyjski potentat sponsoruje wiele dziedzin sportowych, w szczególności kluby piłkarskie i koszykarskie. Poza tym w Rosji trwają budowy dwóch skoczni narciarskich, które sponsoruje Gazprom.

Najważniejsze dla działaczy FIS-u jest utrzymanie jak najdłużej niemieckich sponsorów oraz korzystne rozmowy z Kremlem. Ważnym czynnikiem będą wyniki osiągane przez kadrę Wolfganga Steierta. Skoki narciarskie nie są w Rosji popularne tak jak łyżwiarstwo, ale sukcesy Ipatova czy Vasilieva zmieniłyby postać rzeczy.

Skoki narciarskie nie przestaną istnieć bez sponsorów. Największym zagrożeniem dla tej dyscypliny są gwałtowne zmiany klimatu. To już drugi sezon gdzie spotykamy się z problemem śniegu, a raczej jego brakiem na starym kontynencie. Dodatnie temperatury będą niedługo musiały zmusić FIS do rozpoczynania sezonu zimowego w grudniu. W Kuusamo mimo śniegu wciąż wieje zmienny wiatr, w innych miejscach nie ma śniegu. Efekt cieplarniany, przed którym ostrzegali naukowcy stał się faktem. Organizowanie konkursów pod kołem podbiegunowym nie jest już żadnym rozwiązaniem. Jak w przypadku sponsorów, tak i tu potrzebna jest alternatywa. Po raz drugi kłania nam się Rosja. Na terenach syberyjskiej tundry temperatury są sprzyjające do uprawiania sportów zimowych. W Rosji nie ma jednak skoczni narciarskiej, która mogłaby spełniać wymogi FIS-u. Jak wcześniej wspomniałem w okolicach dwóch niezależnych rosyjskich miast: Moskwy i Sankt Petersburga powstają skocznie narciarskie. Niestety brakuje funduszy na realizację programu skoków narciarskich w Rosji. Szczególnie potrzebne są pieniądze na promowanie skoków w tym kraju.

Międzynarodowa Feredacja Narciarska czyni wszelkie starania o pozyskanie nowych sponsorów i organizowanie Pucharu Świata na terenach Federacji Rosyjskiej. Często podczas zawodów PŚ widzimy jak kamera pokazuje trenera rosyjskich skoczków Wolfganga Steierta i dyrektora PŚ Waltera Hofera. Obrazek obiecujący, ale same rozmowy nie wystarczą. Potrzebne są konkretne działania, aby w przyszłości nie doszło do sytuacji, w której skoki narciarskie w praktyce nie będą istniały.