To co miało miejsce podczas inauguracji Pucharu Świata jest ujmą dla tego sportu, brakiem poszanowania kibiców i samych zawodników. Po pierwsze: naruszono podstawy bezpieczeństwa! Bardzo mało brakowało, aby Janne Ahonen nie wypadł z progu skoczni Rukatunturi. Lądowanie na buli jest również niebezpieczne oraz bolesne. NIe zwracano uwagi na silny i zmieniający kierunek wiatr. Cud, że te zawody zakończyły się bez żadnego wypadku. Jaka jest rola Mirana Tepesa i Waltera Hofera? Gdyby któremuś zawodnikowi coś się przytrafiło, całą winą obarczony zostałby dyrektor.
Inną sprawą jest okropne potraktowanie czołówki Pucharu Świata. To warunki spowodowały, że Adam Małysz był 34, Jakub Janda 52, a Janne Ahonen 55. Skoczkowie niepotrzebnie stali na skoczni i marznęli. Równie dobrze mogli w ogóle nie brać udziału w tym konkursie zachowując siły na następne zawody.

Inauguracja nie może być uznana za udaną. To kompromitacja władz FIS-u i "rzeź 15-tki" świata. Artu Lappi oddał świetny skok i może nikt nie przeskoczyłby Fina, ale tego się już nigdy nie dowiemy. Ważniejsze było przeprowadzenie konkursu. Walter Hofer był naciskany przez media, które transmitowały wydarzenia z Kuusamo. To było ważniejsze od skoczków. Jednak co tak naprawdę transmitowały media? Chyba tylko parodię!

W sobotę drugi konkurs na Rukatunturi. Należy się zastanowić czy zawody powinny być organizowane na tym obiekcie w przyszłym roku. Kuusamo zawsze kojarzy nam się z silnym wiatrem, obfitym śniegiem i bardzo niskimi temperaturami. FIS planując następny kalendarz PŚ powinien znaleźć alternatywę dla Kuusamo. Władze muszą wyciągnąc wnioski z dzisiejszej
inauguracji. W przeciwnym razie skoki narciarskie będą zmierzały do upadku.