Na początku 2001 r., wobec triumfów Adama Małysza, zaczął się wzmożony napływ dzieci do sekcji skoków narciarskich w polskich klubach sportowych. W lutym tegoż roku dowiedziałam się, że są wśród nich i dziewczynki. Latem zdobyłam numer trenera i próbowałam namówić go do zabrania podopiecznych na zawody damskie i dziewczęce w Meinerzhagen. Trener powiedział, że dziewczynki nie skaczą jeszcze na odpowiednio dużych skoczniach. Postanowiłam w przyszłości nie dać za wygraną i tak zaczęła się moja "kariera" bojowniczki o skoki kobiet. Dwa lata później poznałam trzon ówczesnej grupy wiślańskiej: Anetę Rosner i bliźniaczki Magdę i Gosię Kędzior. Zimą wraz z przyjaciółką i siostrami Kędzior zwiedzałam skocznie w Wiśle, kolejnej wiosny próbowałam namawiać dziewczyny, zniechęcone brakiem perspektyw i poważnego traktowania, do pozostania przy skokach. Niestety ostatecznie z grupy wiślańskiej, przez którą łącznie przewinęło się ok. 10 skoczek, nic nie zostało. Polski Związek Narciarski na moje kolejne apele o wsparcie skoków kobiet odpowiadał zwykle tak samo: "Ale co chce pani zrobić, jeżeli nie ma zainteresowania". W poczuciu bezsilności zgrzytałam zębami i rwałam włosy z głowy, załamując się nad brakiem potencjalnych skoczek i ich domniemanym zniechęcaniem przez kluby...
Ok. 2003 r. swoją przygodę ze skokami zaczęła Gabrysia Buńda. Na początku 2005 r. doszła druga zawodniczka, Asia Gawron. Od maja mam z nią kontakt i w dużej mierze to dzięki temu mogłam dokładnie obserwować dokonujący się przełom.

Jeszcze w ciągu zimy 2005/2006 wyniki naszych dwóch skoczek były zdecydowanie niezachęcające. Gabrysia startowała w kategorii dzieci, Asia powinna startować jako młodziczka, jednak nie miała wtedy jeszcze żadnego doświadczenia ze średnimi skoczniami i uwzględniano ją poza konkurencją w wynikach dzieci. Dwa rezultaty z Lotos Cup dla orientacji. W styczniu w Zagórzu (na 69 startujących skoczków) Gabrysia zajęła 47., Asia 49. miejsce. W lutym w Zakopanem (podczas finału serii) łącznie startowało 56 zawodników, wśród których Gabi była 39., a Asia 40. Ich skoki (na Maleńkiej Krokwi, K-35) nie przekraczały 23 metrów. Nie tak daleko za naszymi dziewczynkami była Węgierka Bianka Csukovics - Węgrzy zaś to "pariasi świata skoków narciarskich", z dwiema czynnymi skoczniami w skali całego kraju, bez żadnego wsparcia ze strony związku narciarskiego.

Pod koniec sezonu zimowego udało się przekonać trenera Kazimierza Bafię, że z naszych dziewcząt naprawdę mogą wyrosnąć dobre zawodniczki. Od początku skakania na igelicie trener zaczął poświęcać im więcej uwagi. Nagle zaczął się pęd do przodu. Asia Gawron z dnia na dzień poprawiała na Maleńkiej Krokwi swój rekord życiowy - 26, 27, 28 metrów. W Goleszowie zajęła siódme miejsce i po raz pierwszy pokazała sporej grupce chłopców, gdzie raki zimują. Jednocześnie w klubie TS Wisła Zakopane zaczęły trenować dwie nowe dziewczynki - 11-letnia Bogusia Bochnak i 9-letnia Asia Szwab.

W Pucharze Doskonałego Mleka na starcie pojawiła się zawrotna jak na polskie warunki liczba pięciu skoczek - oprócz naszych dziewcząt udział wzięła Czeszka Michaela Doleželova. Wynik sam w sobie nie robi wielkiego wrażenia - wśród naszych skoczek najlepsza, Asia Gawron, zajęła dopiero 76. miejsce. Jednak organizatorzy chcieli sobie oszczędzić pracy, tworząc absurdalnie olbrzymią najmłodszą grupę. Proponuję po prostu zadać sobie pytanie: czy dziewięciolatek może sprawiedliwie rywalizować z czternastolatkiem? Po PDM niestety wycofała się najmłodsza Asia Szwab, ale, jak się okaże, to nie koniec jej przygody ze skokami...

Wkrótce później nasze trzy skoczki - Asia Gawron, Gabi i Bogusia - pojechały na zawody do Bańskiej Bystrzycy. Asia zajęła drugie miejsce na K-38, a potem po raz pierwszy oddała skoki ze średniej skoczni. Jednocześnie zawiązała się nieformalna grupa o nazwie Wolne Towarzystwo Wspierania Skakajek, której jestem członkinią. To dzięki WTWS w lipcu Asia, Gabi i Bogusia wzięły udział w międzynarodowych zawodach dziewcząt w Kisovcu (Słowenia). W sierpniu cała drużyna pojechała na Puchar Kontynentalny Kobiet do Pöhli i Meinerzhagen w Niemczech. Asia i Gabi brały udział w obu konkursach indywidualnych i drużynowym na skocziach K-60 i K-62 oraz w rywalizacji dziewcząt w Meinerzhagen, Bogusia tylko w tych ostatnich konkursach. Tym samym po latach oczekiwania nastąpił wytęskniony debiut Polski w międzynarodowych skokach kobiet.

Co istotne, obecnie także wyniki naszych skoczek robią coraz większe wrażenie. Na zawodach w Czechach (Frenštat i Rožnov pod Radhoštěm) Asia Gawron zajęła 3. i 2. miejsce - w Rožnovie pokonała dużo bardziej doświadczoną od siebie Michaelę Doleželovą. Podczas niedawnych zawodów Ligi Szkolnej w Zakopanem te skoczki, które "trenują dłużej, niż od września tego roku" zajęły miejsca już nie pod koniec, ale w środku stawki. Najlepsza była Asia Gawron, która na Maleńkiej Krokwi uzyskała 31,5 m - tylko 3 metry mniej, niż Klimek Murańka! Przy wyrównanym poziomie dało jej to 11. miejsce. Zwłaszcza w kombinacji norweskiej bryluje Bogusia Bochnak, która już dwukrotnie w rywalizacji ze sporą grupą chłopców uzyskała trzeci czas biegu.

We wrześniu skoczek zaczęło gwałtownie przybywać. Do skakania wróciła wspomniana Asia Szwab, doszła też cała grupka jej rówieśniczek - Paulina Dyna (w klubie Start Krokiew), Patrycja Kulach oraz Kasia Strama (Kasia już ok. 2 lata temu miała znakomite wyniki jako amatorka w Memoriale Koziołka Matołka, teraz oficjalnie wstąpiła do klubu). Trening rozpoczęły też rówieśniczki Gabrysi Buńdy, Asia Stopka i Monika Ciszek. Obie skaczą już na Maleńkiej Krokwi i choć zgodnie z oczekiwaniami rewelacji nie było, brały już udział w Lidze Szkolnej. Na razie bawi się w skakanie najmłodsza dziewczynka - Kamila Bafia, sześcioletnia córeczka trenera. Być może wśród najmłodszych pojawi się jeszcze jedna zawodniczka - Ania Gawron, siostra Asi, wydaje się łapać bakcyla i choćby lubi towarzyszyć starszej siostrze w ćwiczeniach.

Obecnie mamy już prawdopodobnie siedem zawodniczek skaczących na Maleńkiej Krokwi (Gawron, Buńda, Bochnak, Stopka, Ciszek, Szwab, Strama). Trzy dziewczynki (Gawron, Buńda, Bochnak) skaczą z Małej Krokwi (K-65). Szczególne gratulacje należą się tu Bogusi, która zaliczyła tę skocznię po zaledwie pięciu miesiącach treningu. Niedawno Asia Gawron i Gabrysia Buńda zaliczyły także Średnią Krokiew. Rekord Polski należy do Asi Gawron i wynosi ok. 50 m. W sobotę w Zakopanem zakończył się sezon letni, obecnie igelit jest przykrywany siatkami.

Oczywiście sytuacja daleka jest od idylli, ale sam przegląd wydarzeń pokazuje, że dokonał się ogromny krok, czy wręcz - skok naprzód. Podstawowe problemy to w tej chwili:
  • brak wsparcia finansowego ze strony PZN. Pomoc PZN ograniczyła się do przyznania Asi i Gabi licencji FIS, dzięki którym uzyskały prawo startu w Pucharze Kontynentalnym. Pomoc finansowa pozostaje domeną WTWS...

  • brak pełnowymiarowego trenera - Kazimierz Bafia pozostaje także trenerem młodszej grupy w TS Wisła Zakopane i musi się także nimi opiekować. To właśnie było powodem, że - mimo zaproszeń strony czeskiej - tylko trzy nasze najlepsze skoczki brały udział w zgrupowaniu Czeszek i Polek we Frenštacie. Dla pozzostałych po prostu nie starczyło miejsca w autobusie, na zawody jechali także chłopcy. W Czechach dziewczynkami opiekuje się już dwoje trenerów, Pavel Mikeska i Jitka Zemanova.

  • niezrozumiałe opory PZN wobec utworzenia osobnej klasy dziewczęcej w konkursach - nasze dziewczyny ciągle muszą skakać razem z chłopcami. Złośliwi twierdzą, że ten stan rzeczy rychło skończy się sam z siebie, ponieważ dziewczyny skaczą coraz lepiej i PZN nie będzie chciał narażać coraz liczniejszej grupy chłopców na "dyshonor" przegrania z "babą"...

  • póki co brak zawodniczek w innych regionach. Wydaje się, że poza Zakopanem jedyną skoczką w Polsce jest 15-letnia Asia Caputa z nowego klubu w Gilowicach niedaleko Szczyrku - dodatkowo, ze względu na późne rozpoczęcie przygody ze skokami, raczej nie mająca dużych szans na wielką karierę...

  • małe doświadczenie wszystkich naszych skoczek. Póki co najlepsze z nich potrafią skakać naprawdę daleko na skoczniach do K-45. Na większych obiektach na razie lądują daleko przed punktem K. Oprócz tego wydaje się, że nasze zawodniczki bardzo niewiele miały treningów ukierunkowanych na doskonalenie stylu, trening koncentrował się na opanowaniu "rzemiosła". Jednak z każdym tygodniem ich doświadczenie się zwiększa.


W ciągu roku dokonał się przełom o skali, której nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści. Wiele pozostaje do zrobienia, jednak najważniejsze wydaje się jedno - sprawy zaszły za daleko, by dało się zatrzymać rewolucję. PZN będzie musiał się z tym pogodzić.