Oberstdorf, 30 grudnia 1986 roku: na belce startowej siedzi 23-letni Michael Edwards - skoczek pochodzący z Wielkiej Brytanii. W świecie skoków narciarskich, który składał się przede wszystkim z zawodników ze Skandynawii, Niemiec, Austrii, Czech czy też Polski chłopak z Cheltenham postrzegany był niczym egzotyczny ptak. Tego dnia Edwards pofrunął na 65 metr i zajął ostatnie miejsce wśród 112 uczestników. Zawody wygrał Norweg Vegaard Opas skokiem na 94 metry.
Swoje pierwsze kroki w tym sporcie Michael postawił zaledwie rok wcześniej, kiedy mieszkał w Lake Placid (Stany Zjednoczone). Tam również zadebiutował na skoczni, a w lecie 1986 r. po raz pierwszy oddał skoki na igelicie w szwajcarskiej miejscowości Kandersteg.

W czasie kiedy na Mistrzostwach Świata w lutym 1987 Matti Nykaenen nokautował konkurencję i Eddie miał powody do radości - skokiem na 73 metry ustanowił nowy brytyjski rekord. Poprzedni - Guya Nixona - utrzymywał się przez całe 56 lat! Mimo, iż tradycyjnie już zajął ostatnie miejsce, Brytyjski Związek Narciarski postanowił wysłać "nielota" na Igrzyska Olimpijskie. Niestety w Calgary Anglik, cierpiący na krótkowzroczność i noszący z tego tytułu okulary pod goglami, zajął ostatnie miejsce skokiem na odległość 55 metrów. Ten wizerunek zapewnił mu przydomek "Eddie the Eagle" i większe zainteresowanie ze strony mediów oraz kibiców niż zawodnikom odnoszącym sukcesy na skoczniach...

Mając odwagę początkującego, jego dość mało elastyczne skoki były bardzo ryzykowne, co doprowadziło do wielu groźnych upadków - tak jak ten, który zaliczył w 1989 roku w Innsbrucku, gdzie złamał obojczyk.

Role zabawnego ekscentryka, na którego kreowały go media grał jednakże perfekcyjnie. Brał udział w różnych imprezach - między innymi w Speed-Skiing czy też skakał nad rzędem ustawionych obok siebie autobusów. Był częstym gościem w różnych programach telewizyjnych, występował w reklamach, nagrywał piosenki, a jego płyty sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. Występy w telewizji wzbogaciły Eddiego w 1988 roku az o 400 tys. funtów! Po krótkim czasie okazało się jednak, że Brytyjczyk równie szybko potrafi roztwonić majątek.

W latach dziewięćdziesiątych FIS wprowadziła system kwalifikacyjny, tym samym Eddie miał coraz mniej okazji by się pokazywać kibicom na zawodach. W 1992 roku w austriackim St.Aegyd oddał swój ostatni oficjalny skok konkursowy. Swoim wynikiem 46 metrów uplasował się, rzecz jasna, na ostatniej pozycji.

Po zakończeniu kariery sportowej Edwards poświęcił się pracy nad ksiązką "On the piste", a w 2002 roku sprzedał prawa autorskie do swojej historii amerykańskiej firmie produkcyjnej.

Opinie o tej barwnej postaci są różne - niektórzy podziwiali Brytyjczyka za odwagę i sądzili, że symbolizował odrodzenie angielskiego narciarstwa - inni zaś widzeli go jedynie w roli showmana. Jedno jest jednak pewne: jest on pierwszym skoczkiem rodem z Anglii, który brał udział w Igrzyskach Olimpijskich. Drugim był Glynn Pedersen, który w 2002 roku wystąpił w Salt Lake City. Nie przebrnął jednak przez kwalifikacje do żadnego z konkursów. Pobił za to swój rekord życiowy - 113,5 metra co pozostaje rekordem Anglii. Nie był on jednak tak barwną postacią jak Eddie the Eagle.