Wczoraj czeski skoczek Jakub Janda, za pośrednictwem swojego managera Frantiska Jeza, porozumiał sie z władzami Czeskiego Związku Narciarskiego. Umowę reprezentacyjną, która była przedmiotem sporu, skoczek podpisze w sobotę w słoweńskim Kranju, gdzie odbędą sie kolejne zawody Letniej Grand Prix. Zwycięzca Pucharu Świata dostanie za rezygnację z praw do powierzchni reklamowych na swym sprzęcie około 2 miliony koron czeskich (około 280 tys. złotych).
"Cieszymy się, że wreszcie doszło do porozumienia, a przedstawiciele skoczka zgodzili się na ustaloną wysokość rekompensaty" - powiedział prezes Czeskiego Związku Narciarskiego, Lukas Sobotka. Takie warunki telefonicznie i mailowo zaakceptowali również członkowie rady sektora skoków narciarskich w Czechach.

"Było widać po Jakubie, że psychicznie był zmęczony całą sytuacją, czuł presję. Nareszcie może się bezstresowo przygotowywać do zawodów" - komentował Frantisek Jez.

Jeśli skoczek powtórzy wyniki z poprzedniego sezonu, a dodatkowo odniesie sukces na mistrzostwach świata w skokach, dostanie premię wyskokości 1,5 miliona koron. Prognozuje się, że w przeciągu najbliższego sezonu Jakub Janda może zarobic ok. 10 milionów koron.

Sam skoczek komentował: "To zdumiewające. Prowadziliśmy negocjacje przez pięć miesięcy i nie mogliśmy się porozumiec. Dopiero jak włączył się w to prezes Sobotka, cały proces się przyspieszył."

"Z drugiej strony czułem się bardzo niezręcznie, z powodu konfliktu wielu ludzi patrzyło na mnie złym wzrokiem" - mówił zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. "Cały czas słyszałem wokół siebie komentarze o pieniądzach, nic przyjemnego".

"Jednak bardzo mnie śmieszyły spekulacje mediów" - kontunuuje skoczek, komentując informacje, jakoby miał skakać dla Polski bądź dla jakiejś arabskiej potęgi paliwowej.

Na początku tygodnia skoczek trenował w rodzinnym Frenstacie, a dziś ma pojechać do Kranja, gdzie wystartuje w kolejnych zawodach LGP. "Cały czas to nie jest to" - mówi Janda o swoich wynikach w tym cyklu letnich konkursów. W klasyfikacji generalnej jest obecnie ósmy. "Jestem pod obserwacją, każdy patrzy, co robię, muszę nauczyć się tym nie przejmować".