To była bardzo niecodzienna rozmowa - jak zresztą każda, którą przeprowadziłam w trakcie tegorocznego konkursu w Zakopanem. Z Thomasem umówiliśmy się na wywiad po konferencji prasowej Austriaków, którą zorganizowano w hotelu Belvedere. Ugoszczono nas po królewsku, atmosfera była wspaniała, mimo dość nieprzyjemnej aury za oknem. Niestety, szara eminencja austriackiego teamu, nazywana powszechnie "Koti," zdecydowała, że lepiej i korzystniej dla obu stron będzie, jeśli wywiad odbędzie się po kwalifikacjach. Przy gorącej herbacie, ciasteczkach i przyjemnej atmosferze mieliśmy spotkać się wieczorem... Plany się jednak drastycznie zmieniły, gdyż warunki panujące na skoczni w piątkowy wieczór zdecydowanie opóźniały sprawne przeprowadzenie serii treningowych i kwalifikacji. Minuty mijały, robiło się coraz później, w konsekwencji spontanicznie zdecydowaliśmy z Thomasem: teraz albo nigdy! Tak więc zamiast herbaty - hektolitry wody cieknącej z nieba bram, zamiast miękkiej sofy - drewniana weranda domków w wiosce narciarskiej, zamiast ciasteczek - dobry humor oraz dźwięki skandującej publiczności na pobliskich trybunach... Zapraszam do lektury mojej rozmowy z Thomasem Morgensternem, przesiąkniętej deszczem i niepowtarzalną atmosferą Wielkiej Krokwi.

Skokinarciarskie.pl: Od zawsze twierdzisz, że nie przepadasz za skocznią w Zakopanem. Co tak naprawdę Ci w niej przeszkadza?

Thomas Morgenstern: Nie wiem, nie potrafię tego wytłumaczyć. Teoretycznie skocznia jest bardzo dobra, ale jednak jakoś jej nie czuję...

Skokinarciarskie.pl: Które zatem ze skoczni są Ci bliskie, na których skacze Ci się naprawdę dobrze?

T.M.: Moją ulubioną na zawsze pozostanie skocznia w Libercu. To tam odniosłem swoje pierwsze znaczące zwycięstwo. Poza tym lubię Pragelato, oczywiście również z wiadomych przyczyn. Świetnie mi się skacze także w Lillehammer. Mógłbym tam trenować każdego dnia (śmiech)

Skokinarciarskie.pl: Opowiedz, jak spędziłeś wolny czas pomiędzy sezonami. Twoja siostra wyszła w czerwcu za mąż, a ty byłeś świadkiem na jej ślubie. Jak się czułeś w tak ważnej roli? ;)

T.M.: Ślub był wspaniały. Najpierw zebraliśmy się wszyscy w parku. Była tam taka urocza altana przystrojona na tę okoliczność, następnie przeszliśmy do kościoła, a po ceremonii odbyło się tradycyjne wesele do białego rana (śmiech). Bardzo miło wspominam ślub Vereny, mimo że zmuszono mnie do śpiewania (śmiech). Na szczęście jednak nie musiałem wygłaszać żadnych przemówień... Potem, w związku z tym, że nabawiłem się kontuzji, było już mniej zabawnie.

Skokinarciarskie.pl: Właśnie, jak to się stało?

T.M.: No cóż, za bardzo wczułem się w grę podczas meczu piłki nożnej. To był mój błąd. Efekty były opłakane. Na szczęście trafiłem w dobre ręce. Zajęli się mną specjaliści z kliniki w Althofen. Teraz już wszystko jest w porządku, no, powiedzmy w 90%.

Skokinarciarskie.pl: Wróciłeś na zawody w Zakopanem, czy w takim razie będziesz startował w kolejnych konkursach z cyklu Letniej Grand Prix?

T.M.: Nie. Muszę teraz spokojnie potrenować. Dużo pracy przede mną, zwłaszcza z powodu kontuzji, która wyłączyła mnie z treningów na kilka tygodni. Będę dopiero w Klingenthalu i na finale w Oberhofie. Poza tym teraz mam na głowie maturę i to jest mój nadrzędny cel.

Skokinarciarskie.pl: Matura jesienią??? No cóż, życzę powodzenia, a możesz zdradzić jakie przedmioty będziesz zdawać?

T.M.: Mam indywidualny tok nauki, stąd pewne przesunięcia. Egzaminy będę mieć już za trzy tygodnie. Zdaję niemiecki, angielski, matematykę, historię i sport oczywiście (śmiech)

Skokinarciarskie.pl: A potem? Masz zamiar kiedyś studiować? Pochodzisz z bardzo wykształconej rodziny, jednocześnie o kilkupokoleniowych tradycjach sportowych.

T.M.: Raczej nie nadaję się do studiowania. Bardzo chciałbym mieć jednak licencję pilota i zrobię wszystko, żeby ją uzyskać. Natomiast jeśli chodzi o tradycje sportowe, to mój wujek był alpejczykiem i brał udział w olimpiadzie w Innsbrucku w 1976, na której był bodajże 6. albo 7. Mój ojciec również trenował narciarstwo, tak jak i moje siostry. Natomiast cała reszta rodziny grała lub gra namiętnie w piłkę nożną. Jeśli chodzi o mnie, to ja też nie tylko uprawiam skoki narciarskie, ale również grywam często w piłkę, poza tym lubię narciarstwo zjazdowe i cross-country...

Skokinarciarskie.pl: Czyli mam rozumieć, że gdybyś nie był osiągnął zamierzonych sukcesów w skokach narciarskich, zmieniłbyś dyscyplinę na piłkę nożną? ;)

T.M.: Hahaha, nie wiem... ale chyba jednak nie. Kocham skoki... W piłkę nożną gram tylko w wolnych chwilach, dla rozrywki.

Skokinarciarskie.pl: Powiedz mi, co jeszcze oprócz Kryształowej Kuli możesz osiągnąć w kolejnych sezonach - przed 20tym rokiem życia zdobyłeś więcej niż większość zawodników w ciągu całej swojej kariery. Pamiętam, że jeszcze przed olimpiadą mówiłeś, iż masz zamiar zdobyć złoto w Turynie, i faktycznie udało Ci się. Wyczuwam tutaj pewien zmysł profetyczny...

T.M.: Haha... faktycznie coś w tym musi być. Pamiętam, jak w 1996 roku, podczas rozmowy z moim najbliższym przyjacielem, powiedziałem, że za dziesięć lat jeden z nas będzie odbierał złoto, a drugi będzie wrzeszczał na trybunie z radości. Oczywiście nie zakładałem, że układ będzie taki, że to ja będę tym zwycięzcą, niemniej jednak moje słowa się sprawdziły! Ooooo, to jest właśnie to co lubię najbardziej w Zakopanem (w tym momencie rozległy się głośne skandowania na trybunach, dochodziły również głosy krzyczące: Morgi - przyp. red.) A jeśli chodzi o moje cele... jest ich wiele, uważam, że jeszcze dużo przede mną, że w zasadzie wszystko co najlepsze mam jeszcze do przeżycia i osiągnięcia.

Skokinarciarskie.pl: Ciekawi mnie, jak przyjąłeś niespodziewany sukces juniora, Gregora Schlierenzauera, który zdaje się podążać dokładnie Twoimi śladami. Ty też w wieku zaledwie szesnastu lat stałeś się sensacją skoków narciarskich. Czy nie czułeś się w jakiś sposób zagrożony, gdy leczyłeś kontuzję, nie mogłeś trenować, a na Twoich oczach, w Twojej własnej drużynie zaczęła się rodzić nowa gwiazda skoków? Nie przemknęła Ci przez głowę myśl, iż Gregor może Cię zepchnąć w cień i to już niebawem?

T.M.: Hmmm, może przez chwilę tak myślałem, ale raczej staram się nie oglądać na innych, tylko robić swoje...

Skokinarciarskie.pl: Pytam, gdyż, jeszcze w Hinterzarten podczas pokonkursowej konferencji prasowej, sam Gregor stwierdził, że jesteś jego wzorem do naśladowania i że jego zdaniem będziesz czołowym zawodnikiem nadchodzącego sezonu.

T.M.: Tak powiedział??? To niesamowicie miło z jego strony!! Hmmm, szczerze mówiąc nie miałem jeszcze okazji poznać lepiej Gregora. Myślę, że to bardzo utalentowany chłopak, życzę mu jak najlepiej...

Skokinarciarskie.pl: Jak to jest w takim razie w austriackiej drużynie? Nie od dziś mówi się o dużej rywalizacji między zawodnikami w waszej ekipie, ale jednocześnie udaje się wam coś szczególnego: mimo wszystko pozostajecie dobrymi przyjaciółmi.

T.M.: Dokładnie tak jest! Często nawet między sobą zakładamy się, kto będzie lepszy w danych zawodach. To bardzo motywuje - na zasadzie "ja ci pokażę" (śmiech). Ale bez względu na wszystko bardzo się lubimy. Gdybym miał wybrać jednego zawodnika z naszej drużyny, którego lubię najbardziej, nie potrafiłbym tego zrobić, każdy jest inny i z każdym 'żyje' się inaczej, ale razem tworzymy zgraną grupę.

Skokinarciarskie.pl: Czy mógłbyś powiedzieć, jak Ci się układa współpraca z Federerem? W Polsce jego postać jest dość kontrowersyjna, media prześcigają się w przeróżnych pomówieniach...

T.M.: Powiem tak: Federerowi zawdzięczam wszystko! Dzięki niemu mogę się skupić wyłącznie na skokach i na nauce, nie muszę się martwić o sponsorów, o sprzęt, o nic. Pomógł mi bardzo w mojej karierze.

Skokinarciarskie.pl: Na zakończenie zdradź, jakie masz cele na nadchodzące sezony. Czy jest coś na czym Ci bardzo zależy w Twojej karierze sportowej?

T.M.: No cóż, moim celem na cały okres do końca mojej kariery, czyli przez najbliższe cztery lata... (pauza)

Skokinarciarskie.pl: Nieeee, nie wierzę (śmiech)

T.M.: Haha, no powiedzmy na osiem (śmiech) jest być jak najlepszym i przywozić medale z kolejnych mistrzostw i olimpiad, ale chyba tak najbardziej na dzień dzisiejszy to chcę wygrać w Zakopanem! Na pewno nie jutro, bo teraz nie jestem w formie, ale w styczniu bardzo bym chciał!

Skokinarciarskie.pl: W takim razie pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia, dziękuję za rozmowę.

Z Thomasem Morgensternem rozmawiała Magdalena Kobus