Unterwasser - niewielka miejscowość w Szwajcarii, oddalona o 30 km od Liechtensteinu. Rejon ten nazywany jest Toggenburgiem od nazwiska hrabiego von Toggenburg, który w XIV wieku był właścicielem tej ziemi. Unterwasser to wioska położona w dolinie między siedmioma szczytami Churfirsten, a Santis (2501 metrów n.p.m). Znana nie tylko z walorów turystycznych, ale także, a może przede wszystkim z tego, że pochodzi stąd podwójny złoty medalista z Salt Lake City - Simon Ammann.
Drewniany rodzinny dom Ammannów położony niedaleko pięknego wodospadu stoi tam od XVI wieku. Rodzina jest od wieków zasłużona dla tej miejscowości. Ammann żyjący tu w XVIII wieku był słynnym konstruktorem instrumentów muzycznych. Może to po nim słynny skoczek ma w genach zamiłowanie do muzyki. Jako dorastający chłopiec Simon grał na... saksofonie! Z kolei być może po innym sławnym przodku Ammannie, założycielu pierwszej szkoły narciarstwa biegowego w tym rejonie, odziedziczył miłość do sportu.

Pierwsze swoje skoki Simon oddał na skoczni w pobliskim Wildhaus. Szybko został dostrzeżony. Jego trenerem był m.in. Ernst Bosch, obecny sędzia narciarski. Po zdobyciu przez Ammanna złota olimpijskiego sama miejscowość nieco się zmieniła. W jej centralnym punkcie stanął drewniany pomnik autorstwa Waltera Giezendannera przedstawiający skoczka w locie. Drugi, trochę mniejszy pomnik, zdobi wjazd na posesję Ammannów. Wielkie tablice stojące na krańcach Unterwasser informowały, że jest to miejsce zamieszkania dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Na każdej budce telefonicznej można było przeczytać, że Ammann sponsorowany jest przez Swisscom, a w sklepie można było kupić mleko ("milk 4 you") reklamowane przez Simiego. Miejscowy bank, w którym zdeponowane są medale olimpijskie Toggenburgczyka, udekorowany był okolicznościowym neonem przedstawiającym dwa złote krążki i napisem "BRAVO SIMI". Usytuowany przy głównej ulicy Hotel Sternen stał się oficjalną siedzibą fan-clubu. Do tradycji należą tu wiosenne spotkania Simiego z jego fanami, gdzie przy dobrym jedzeniu i winie można swobodnie porozmawiać z mistrzem. W holu restauracji Hotelu Sternen są gabloty z różnymi pamiątkami Simona z zawodów w roku olimpijskim 2002.

Z nieznanego, niepozornego chłopaka w krótkim czasie Simon Ammann stał się postacią sławną i rozchwytywaną przez media. Jego kolejne samochody są rozpoznawane po tym samym wciąż numerze rejestracyjnym SG 250681, który dla każdego fana jest łatwy do zapamietania, bo oprócz liter SG, okreslających kanton St.Gallen, zawiera jedynie cyfry będące datą urodzenia mistrza. Ilość programow TV i występów publicznych przewyższała chyba liczbę konkursów sportowych w jakich brał udział. Do historii przeszły już występy Ammanna w cyrku Knie, gdzie filigranowy skoczek leżał pod przestąpujacym z nogi na nogę słoniem...

Simon znany jest z dużego poczucia humoru, zaprawionego niekiedy autoironią. Pytany kiedyś przez dziennikarzy o przyjaciółkę, śmiertelnie poważnie, ale ze specyficznym figlikiem w oczach odpowiedział, że jego przyjaciółka ma bardzo długie nogi i tak samo długą szyję. Mało kto wiedział, że w tym momencie miał na myśli Ronaldo... żyrafę z zoo koło Rapperswil, której został "ojcem chrzestnym".

Jaki prywatnie jest Simon Ammann? Przede wszystkim to niezwykle ciepły, zwyczajny młody człowiek. Wychowany w licznej rodzinie (czworo rodzeństwa) od dziecka miał swoje obowiązki. Ponieważ zaawansowana choroba alergiczna nie pozwalała mu na pracę w gospodarstwie rodziców (do dziś Simon nie rozstaje sie z inhalatorem), do jego obowiązków należało sprzątanie, a z czasem i przygotowywanie posiłków. Może dzięki temu jak mało kto potrafi wykazać się sztuką kulinarną.

Dom Ammannów już na pierwszy rzut oka jest niezwykle ciepły. Brak w nim telewizora, bo - jak mówi Heiri, tata Simona - "dzięki temu wszyscy mamy więcej czasu, aby ze sobą rozmawiać". Ściany w salonie pokryte są dużą ilością fotografii członków rodziny. Są m.in. zdjęcia szczupłego chłopca o uśmiechniętej, okrągłej buzi w ogromnych okularach... To Simon z lat dziecięcych. W centralnym miejscu na ścianie wisi wielki obraz z widokiem polskich Tatr. To miła pamiątka z Zakopanego, prezent od rodziny Klimka Murańki. W tym pokoju, przy dużym okrągłym stole, gromadzi się rodzina z okazji różnych świąt. W następnym pomieszczeniu, obok skórzanej kanapy i małego stolika, stoi kosz pełen kłębków wełny. Jak się okazało, zwyczajem rodzinnym Ammannów jest, aby z okazji Świąt Bożego Narodzenia każdy został obdarowany przez członka rodziny prezentem własnoręcznie zrobionym na drutach. Dziergają więc nie tylko mama Margrit i siostry Simona, ale również i sam mistrz olimpijski! Wprawdzie w ostatnich latach Simi zaniedbał nieco ten rodzinny obowiązek, ale umiejętności pozostały...

O Polsce Ammannowie wyrażają się niezwykle miło. Nieźle orientują się w historii i geografii naszego kraju. W ich domu są książki o Polsce. W 2005 r. rodzina mistrza olimpijskiego gościła w naszym kraju u swoich przyjaciół. Odwiedzili Warszawę i Zakopane. W Zakopanem zatrzymali się w domu nadziei polskich skokow - Klimka Murańki. Mówią, że chętnie znów tu przyjadą, aby "pooddychać polską gościnnością".

Co dzisiaj zmieniło się w Unterwasser? Zniknęły tablice informujące, że stąd pochodzi Simon Ammann. Nie ma już także w centrum drewnianego pomnika skoczka. Czy to oznacza spadek popularności Szwajcara? Chyba nie. Pomnik został przeniesiony na Chaserrugg - jeden z siedmiu szczytów Churfirsten. W jego miejscu wiosną tego roku zostało otwarte źródełko autorstwa Hansa Petera Breitlera upamiętniające zdobycie przez Ammanna dwóch medali olimpijskich. Na uroczystości otwarcia było bardzo wielu ludzi, nawet spoza Szwajcarii. Dla przyjaciół i fanów Simon zorganizował w Unterwasser nad jeziorem Schwendi spotkanie przy grillu.

Niezależnie od tego ile razy Simon Ammann będzie jeszcze stawać na podium, już teraz wpisał się na zawsze w historię swej miejscowości, a bijące źródło w środku Unterwasser przypominać będzie wszystkim o dniach chwały mistrza.