Po zgrupowaniu, jakie polska kadra odbyła w fińskim Kuusamo, Adam Małysz zgodził się z nami chwilę porozmawiać. Najlepszy polski skoczek opowiedział nam między innymi o współpracy z nowym trenerem, o przygotowaniach oraz najbliższych planach. Zapraszamy do lektury!

Skokinarciarskie.pl: Jak spędzacie lato?

Adam Małysz: Trenujemy. Zaczęliśmy 21 maja i od tego czasu idziemy według schematu, że tydzień jesteśmy na zgrupowaniu, a tydzień ćwiczymy w domu. Jeden czy dwa razy byliśmy w Zakopanem.

Skokinarciarskie.pl: A teraz tutaj.

A.M.: Cały czas wiało, ale dało się skakać. Jednego dnia siedem-osiem razy, drugiego dnia tyle samo, czasami znów cztery. Skakaliśmy rano i wieczorem, co w sumie było też uciążliwe i męczące. Nie mieliśmy czym zająć się w ciągu dnia, bo tutaj nic nie ma. Raz sobie na quadach pojeździliśmy.

Skokinarciarskie.pl: Jak twoje samopoczucie?

A.M.: Czuję się dosyć dobrze. Zmieniłem ostatnio wiązania na fińskie i myślę, że to nie był błąd. Nie jestem w top formie, ale moje skoki są stabilne.

Skokinarciarskie.pl: Jak wyglądają wasze plany na najbliższy czas?

A.M.: Letnia Grand Prix, bo trzeba trenować.

Skokinarciarskie.pl: Powiedziałeś, że psychicznie czujesz się dobrze. Czy współpracujesz aktualnie z psychologiem?

A.M.: Nie. Pracowałem z doktorem Blecharzem, ale to się skończyło. Nawiązanie takiego dobrego kontaktu to kwestia trzech-czterech lat, a ja nawet nie wiem, czy będę tyle jeszcze skakał.

Skokinarciarskie.pl: Nie da się odnowić współpracy z doktorem Blecharzem?

A.M.: Doktor nie chce, powiedział to zdecydowanie już rok temu.

Skokinarciarskie.pl: A profesor Żołądź?

A.M.: Profesor Żołądź to otwarty człowiek, powiedział, że zawsze może pomóc, ale musi czuć zainteresowanie. Na szczęście Hannu też jest otwarty. Mimo swojego doświadczenia nie zamyka się na nowości.

Skokinarciarskie.pl: Być może wynika to z faktu, że w Finlandii bardzo duży nacisk kładzie się na ustawiczne kształcenie, szkolenia, kursy i tak dalej.

A.M.: Wydaje mi się, że tego brakuje w Polsce, przynajmniej trenerom. Systemy szkoleniowe zmieniają się, wchodzą nowe metody, osiągnięcia techniki. Trenerzy powinni mieć szkolenia, by być na bieżąco. Wiadomo, że szkoła sprzed dwudziestu-trzydziestu lat na nic się nie nada.

Skokinarciarskie.pl: Jak się wam układa współpraca z nowym trenerem?

A.M.: Dobrze się chyba układa.

Skokinarciarskie.pl: Chyba?

A.M.: (śmiech) To za krótki okres, by mieć co dyskutować. Widzimy się z Hannu tylko na skoczni. Jak na razie wszystko układa się dobrze. Hannu jest trenerem, który dużo wie. Myślę, że jest dobrym trenerem. W kwestiach językowych dużą pomocą jest niemiecki. Mówimy nim my, mówi on, a że żaden z nas nie zna go idealnie, dogadujemy się bez problemu. Poza tym słów związanych ze skokami jest jakaś konkretna ilość, taka baza, a nawet jeśli się czegoś nie wie, to raz się spyta, drugi i już się pamięta. Tak samo miałem z Heinzem.

Skokinarciarskie.pl: Pytałam już o lato, a jak spędziłeś urlop? I co w ogóle robisz w wolnym czasie?

A.M.: Na początku maja byłem z żoną w Tunezji, około dziesięciu dni. Potem jeszcze w czerwcu pojechaliśmy całą rodziną do Chorwacji, było przyjemnie, ciepło. Wolny czas? Aktywnie. Jestem takim człowiekiem, który jak ma siedzieć godzinę-dwie, to nie wytrzyma. Muszę coś robić. Mamy duży ogród, w którym zawsze jest praca.

Skokinarciarskie.pl: Czy popularność choć trochę zmalała ostatnimi czasy? Ludzie dają ci trochę spokoju? Podobno nawet wykopywali ci krzaki sprzed domu...

A.M.: Krzaków nie wykopywali, ale łamali mi drzewka. Mój dom stoi niedaleko hotelu, więc turyści mają blisko. Nie przeszkadza mi w sumie, gdy robią sobie zdjęcia, ale czasami wołają na mnie z dworu, żebym wyszedł, dał autografy, i to jest męczące. A na konkursy jeżdżą wciąż i wciąż.

Skokinarciarskie.pl: Jak postępuje przebudowa skoczni w Wiśle-Malince?

A.M.: Skocznia będzie gotowa na grudzień, na zawody mistrzostw Polski. Jeśli o mnie chodzi, uważam, że jest ładna. Rozmawiałem ostatnio z prezesem, że warto by jeszcze postawić trybuny wzdłuż zeskoku. W tej chwili dużo ludzi na nią nie wejdzie.

Skokinarciarskie.pl: Będą się na niej odbywać regularne zawody?

A.M.: W ogóle konkursy o mistrzostwo Polski odbywają się na zmianę raz w Zakopanem, raz w Beskidach. Skocznia w Szczyrku też będzie przebudowywana w przyszłym roku, a w 2009 odbędą się tam Mistrzostwa Świata Juniorów. Do Szczyrku mamy 20 kilometrów, więc jest gdzie ćwiczyć.

Skokinarciarskie.pl: Ostatnie pytanie - co sądzisz o skokach kobiet?

A.M.: Wydaje mi się, że pewne dyscypliny sportowe nie są dla kobiet. Kobiety to jednak płeć piękna, a skoki zniekształcają. Na przykład boks kobiet czy jakieś sztuki walki - tego też nie uważam za dobre. Można doznać jakiegoś urazu i zostać oszpeconym. Słyszałem też o przypadku, że jakaś dziewczyna chciała sobie zmniejszyć piersi, bo jej przeszkadzały w najeździe.

Skokinarciarskie.pl: Czy w takim razie nie można powiedzieć, że sport w ogóle nie jest dla kobiet? Lekkoatletyka czy pływanie też zniekształcają sylwetkę.

A.M.: Są przecież ładne dyscypliny sportowe, na przykład łyżwiarstwo figurowe. Zresztą faktycznie, są dziewczyny, które skaczą ładnie.

Skokinarciarskie.pl: Dziękujemy za rozmowę, szczęśliwej podróży do domu i powodzenia na LGP.



Rozmawiały Katarzyna "Clio" Gucewicz oraz Elżbieta Jalowska, zdjęcia Elżbieta Jalowska.