Wraz z końcem kwietnia tego roku wygsł reprezentacyjny kontrakt Jakuba Jandy z klubem sportowym Dukla Liberec. Dwa tygodnie temu zawodnik otrzymał od włodarzy klubu częśc związkową umowy, która nie okazała się satysfakcjonująca dla skoczka, a więc postanowiono niektóre jej punkty jeszcze raz przedyskutować. Głównym problemem jest odejście menedżera skoczka,Frantiska Jeza, któremu Janda jest przeciwny, lecz Czeski Związek Narciarski zdaje się mieć inny pogląd na tę sprawę.
"Umowa to przychylność obu stron, i każdy podpisuje ją według własnej woli za obopólną zgodą. Chciałem zaprezentować im swoje warunki, ale okazuje się, że według nich warunki umowy są już ustalone i nie ma czego negocjować", powiedział rozczarowany Janda.

Cały sekret polega jak zwykle na kwestiach fnansowych, w dodatku w kontekscie znanym już polskim obserwatorom skoków narciarskich. Frantisek Jez chiałby móc dysponować powierzchnią reklamową na nartach zwodników, czemu sprzeciwia się szef czeskiego związku Leos Skoda. "Nie dam im miejsca reklamowego. To jakbym okradł dzieci i ich kluby", mówił prezes dziennikarzom, podkreślając, że na konferencji związkowej w kwietniu uchwalono, że zawodnicy nie będą mieli praw do żadnych powierzchni reklamowych. Wygląda na to, że Janda na spółke z Jezem, chcieli na tych reklamach zrobic poprostu dobry interes.

Janda nie chce spekulować, co się stanie, jeśli nie podpisze umowy. Rozwiązanie tego sporu pozostawił Frantiskowi Jezowi. "Co uda mu się osiągnąc lub nie, to zależy od niego. Jeśli przyjdzie do mnie z umową i powie, podpisuj, nie będę protestował".

Niedawno skoczek odbył treningi w Stams pod okiem nowego reprezentacyjnego trenera Czech, Austriaka Richarda Schallerta. Testował równiez nowe narty, które wydały mu się mało agresywne: "Te narty są jak martwe i nie niesie ich do góry. Skoczek musi w locie poczuć narty, żeby w razie potrzeby wywierać na nie nacisk, walczyć w powietrzu i mieć wyczucie lotu. To straszne kiedy nie czujesz ciśnienia i boisz się więcej położyc na nartach, bo wtedy wiadomo, że by odeszły i ostatecznie skok wyszedłby bardzo krótki". Obecnie skoczek trenuje w rodzinnym Frenstacie.