Michael Uhrmann od pewnego czasu przyzwyczaił nas do bycia najlepszym skoczkiem drużyny niemieckiej. Nie oznacza to może sukcesów na miarę Svena Hannawalda czy przede wszystkim Martina Schmitta, niemniej w światowej czołówce jest już Michael od kilku lat, w sezonie 2005/06 notując najwyższe pucharowe miejsce w swej karierze i właściwie nie zaliczając poważniejszych wpadek. Z drugiej strony trochę mu w tym sezonie brakowało do pełnej satysfakcji – przyjrzyjmy się więc jego wynikom.

8. Michael Uhrmann (Niemcy) – 681 punktów (8/+1)


W Kuusamo rozpoczął z wysokiego pułapu. Bo za taki trzeba niewątpliwie uznać czwarte miejsce w konkursie jednoseriowym i trzecie w drugim konkursie już "pełnym". W Lillehammer w pierwszych zawodach znów był tuż poza podium, w drugich zawalił pierwszy skok i mimo dobrego drugiego skończył je na czternastej pozycji. Niemniej poprawił się w pierwszym konkursie w Harrachovie – fenomenalne skoki na 138 i 137,5 metra kazały mu uznać wyższość jedynie Szwajcara Kuettela. Dzień później był wysoko, ale nie aż tak – dziewiąte miejsce. Powtórzył swój najlepszy wynik sezonu w Engelbergu – drugie miejsce dały mu dwa skoki na odległość 128,5 metra. W PŚ był bardzo wysoko (czwarta pozycja), a na Turniej jechał jako najpoważniejszy faworyt zawsze chętnych zwycięstwa Niemców.

Niemniej "coś" w świetnie skaczącym do tej pory Uhrmannie na Turnieju nie "zaskoczyło". W Oberstdorfie w kwalifikacjach był na świetnym drugim miejscu, w pierwszej serii pokonał Yamadę, to w drugiej skoczył przeciętnie – i spadł z ósmego na dziewiąte miejsce. Podobny scenariusz miał miejsce w Ga-Pa, pokonanie Thurnbichlera bez żadnego problemu, przeciętny drugi skok – i spadek o jedno miejsce (skończyło się na siódmym). W Innsbrucku natomiast można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że Michael zawiódł. W kwalifikacjach i w konkursie. W serii KO pokonał wprawdzie Kamila Stocha, ale wynik serii miał trzydziesty szósty! Niemniej specyfika zawodów Turnieju spowodowała sklasyfikowanie Michaela na dwudziestym ósmym miejscu po pierwszej serii, a dobry drugi skok spowodował awans na miejsce dwudzieste czwarte. W Bischofshofen wygrał parę z Lucky Loserem Kiuru i był tam dwunasty. W całym Turnieju Michael skończył na pozycji jedenastej, a w PŚ pozostał na miejscu czwartym.

Mistrzostwa Świata w Kulm wspominać będzie Uhrmann raczej dobrze, indywidualnie był w czołówce (piąta pozycja), drużynowo choć zepsuł drugi skok nie przeszkodziło to Niemcom zająć trzeciego miejsca (i tak Finowie byli poza zasięgiem, o Norwegach nie wspominając). W Sapporo go zabrakło, a do Olimpiady zostały wówczas jeszcze zawody w Zakopanem i Willingen. W Zakopanem Uhrmann wygrał przed 2 laty, niemniej w minionym sezonie był "zaledwie" dwunasty i dziesiąty. Dziesiąty był też w Willingen, co dało mu spadek w PŚ na piąte miejsce. Drużyna niemiecka przed własną publicznością zajęła czwarte miejsce.

ZIO to jednak pechowe dni Michaela. Na skoczni normalnej po pierwszej serii był dziesiąty (101 metrów), w drugiej miał najlepszy wynik (104,5) ale do medalu zabrakło 0,5 punktu. A swoją drogą, gdyby zsumować same odległości mistrzem zostałby… Neumayer, który był dopiero ósmy (206,5 metra). Drugi byłby właśnie Uhrmann ex aequo z Hautamaekim. (205,5), 205 metrów osiągnęli mistrz Bystoel, brązowy medalista Ljoekelsoey i… dziesiąty Vassiliev. Co pokazuje, że jednak noty za styl czasem w skokach mają kluczowe znaczenie. Na skoczni dużej Uhrmann wypadł gorzej (szesnaste miejsce), a w drużynie był znów tuż za podium.

W drużynie w Lahti Niemcy wypadli najsłabiej w toku sezonu (piąta pozycja), zaś indywidualnie Uhrmann osiągnął swoje ostatnie podium. Po pierwszej serii był zaledwie trzynasty, niemniej poprawił się wspaniałym drugim skokiem o osiem miejsc. W pozostałych pięciu konkursach był jednak zawsze w drugiej dziesiątce. Po dwunastym miejscu w Kuopio spadł na szóste w PŚ (przeskoczył go Mistrz Olimpijski z K120 – Morgenstern), w Lillehammer był Uhrmann dwunasty, w Holmenkollen – osiemnasty (tym razem spadł o jedno miejsce w PŚ za sprawą wicemistrza Koflera), po trzynastym miejscu w pierwszym konkursie w Planicy znów wyprzedził Koflera, niemniej spadł za Romoerena – utrzymał chwilowo status quo czyli siódme miejsce, które ostatecznie stracił na rzecz Austriaka po słabym, osiemnastym miejscu w finale sezonu.

Najlepsze miejsce w PŚ (choć mniejsza liczba punktów niż w sezonie 2004/05, w którym pamiętajmy było 28 konkursów wobec 22 w sezonie minionym) to jedno. Strata formy pod koniec sezonu (która sprawiła, że poprawił życiówkę w PŚ o tylko i aż jedno miejsce) i pech olimpijski to drugie. Dochodzi do tego coś co do niedawna można było nazwać "syndromem Morgensterna". Dwa sezony temu Uhrmann wygrał swój jedyny konkurs o PŚ, choć od tego czasu stał się skoczkiem ogólnie znacznie lepszym, to jednak nie potrafi powtórzyć tego wyniku. Do tego dochodzi sprawa, powiedzmy prestiżowa. Drugi sezon z rzędu żaden Niemiec nie wygrał konkursu o PŚ. Nigdy – w całej historii Pucharu – nie zdarzyło się to dwa sezony z rzędu, a i tak jedynym, który może to zmienić jest właśnie Uhrmann – czy będzie tak w rzeczywistości. Zobaczymy.

Bilans Michaela Uhrmanna na wielkich imprezach (zł-sr-br):

Mistrzostwa Świata: drużynowo (1-1-1)
Igrzyska Olimpijskie: drużynowo (1-0-0)
Mistrzostwa Świata w lotach: drużynowo (0-0-1)

Ogółem: drużynowo (2-1-2)