W moich podsumowaniach przyszedł czas na Adama Małysza. Postać w świecie skoków narciarskich nietuzinkową. O Małyszu w naszym kraju napisano wiele, słyszeli o nim chyba wszyscy. Każdy wypowiadał się na jego temat, często bez wiedzy tematu i w bardzo emocjonalny sposób – dotyczy to w równym stopniu kibiców jak i dziennikarzy. Jednak specyfika podsumowań "subiektywnie i przeglądowo" dotyczy wyników, a nie wydumanych kwestii społecznych i postaram się na starty naszego Mistrza spojrzeć przez właśnie ich pryzmat. Artykuł ten dedykuję wszystkim, którzy przekreślają już Adama po tym sezonie, którzy cieszą się jedynie ze zwycięstw, a nie darują mu porażek i dla których dziewiąte miejsce w PŚ jest klęską. Dedykuję też trenerowi Kuttinowi, który wbrew różnym wypowiedziom "znawców tematu" (wśród których na czoło wysuwa się pewien redaktor TV, przed sukcesami Małysza specjalizujący się głównie w koszykówce i lekkoatletyce) zrobił sporo dobrej roboty.

9. Adam Małysz (Polska) – 634 punkty (12/-5)

Początek sezonu Adam miał całkiem niezły. Bo przecież siódme i piąte miejsce w Kuusamo nawet takiemu Mistrzowi jak Małysz ujmy nie przynoszą. W Lillehammer znów dwa razy był w pierwszej dziesiątce (dziesiąta i piąta lokata), podobnie jak w Harrachovie (ósme i siódme miejsce). Oczywiście od razu rozległy się głosy, że Małysz skacze poniżej oczekiwań gdyż nie staje na podium. Po trzynastym miejscu w Engelbergu przetoczyła się fala krytyki – oczywiście trzynaste miejsce może nie było jakimś szczytem możliwości, ale media zaczęły popadać w paranoję, mimo szóstego miejsca w klasyfikacji generalnej PŚ.

I to właśnie medialnej paranoi przypisałbym pewne dziwne rzeczy, które dziać się zaczęły na Turnieju 4 Skoczni. W Oberstdorfie przeciwnikiem Polaka był Jens Salumae – spokojnie sobie z nim poradził i zajął ostatecznie trzynaste miejsce. W Ga-Pa było faktycznie słabiej – niemniej 21 miejsce uznano za niemal narodową klęskę. Małysz w ogniu krytyki podjął decyzję o wycofaniu się z Turnieju. Męska decyzja, która nie wiem czy do końca była słuszna – niemniej priorytetem sezonu były ZIO.

Skoro wycofał się z Turnieju to kto wie, czy bardzo potrzebny był Małyszowi start na MŚ w Kulm. Nawet w swej szczytowej formie na tej imprezie nie dawał rady osiągnąć bodaj pierwszej dziesiątki. Na tych Mistrzostwach był dwudziesty – gorzej wypadł od Roberta Matei, który dla odmiany zawalił Polakom konkurs drużynowy (ostatnie, dziewiąte miejsce).

Oczywiście jak wielu innych zawodników Adama podczas zawodów PŚ w Sapporo nie było. W Zakopanem w ogłuszającym dopingu w pierwszym konkursie Małysz wypadł znowu świetnie – czwarte miejsce. Dzień później skoczył gorzej – czternasta lokata. Owszem, wtedy Polakom ciężko było skakać – wszyscy myśleli o tragedii w Chorzowie. Tu kolejny przyczynek do naszego pisarstwa sportowego. Pojawiły się głosy oburzenia, że zawody w ogóle się odbyły, jakoś nikt nie pomyślał, że odwołać imprezę międzynarodową nie jest tak łatwo jak krajową. Jesteśmy przyzwyczajeni do pustych gestów, a przecież powaga, cisza i przedkonkursowa modlitwa była wyrazem szacunku, a nie tak jak chciały to media hipokryzją. Hipokryzję pokazał pewien poczytny tabloid, który nie podał w ogóle wyników zawodów, uznając je za przejaw braku szacunku dla tragedii.

W Willingen również Adama brakło – decyzja była podjęta odpowiednio wcześniej. Te absencje sprawiły, że w PŚ spadł na miejsce trzynaste. Olimpiada to dobre siódme i niezłe czternaste miejsce odpowiednio na K95 i K120 i znakomite miejsce piąte w drużynie. Porażka? W stosunku do poprzednich ZIO może, niemniej w Turynie eksplodował talent Morgiego, Koflera, Bystoela – oni naprawdę byli nie do zatrzymania.

A wielka forma do Adama przyszła, choć nie wtedy kiedy wszyscy sobie tego życzyli. W Lahti drużyna tym razem zajęła spodziewane, ósme miejsce, indywidualnie nasz Mistrz zajął szóste miejsce. W Kuopio wreszcie osiągnął oczekiwane przez wszystkich podium. Po pierwszej serii był dopiero piąty, niemniej przeskoczył nie byle kogo bo Widhoelzla i Jandę, przegrywając tylko z Kuettelem i Morgensternem (odległości jakie osiągnął Adam to 129,5 i 128 metrów). W PŚ awansował o jedną pozycję. W Lillehammer było trochę gorzej – jedenasta pozycja, na którą też awansował w łącznej klasyfikacji (głosy z Polski: "podium w Kuopio było dziełem przypadku"), natomiast w Oslo… W Holmenkollen w 17 marca 1996 roku wygrała swój pierwszy konkurs 18 letnia podówczas nadzieja skoków. 10 lat bez 5 dni później wygrał swój dwudziesty konkurs kandydat do tytułu "drugi największy skoczek wszech czasów" (bo największym był Nykaenem, co nie ulega wątpliwości). W pierwszej serii osiągnął 130,5 metra co było wynikiem numer 2. W drugim pogorszył się o sześć metrów, niemniej słabe warunki i zupełnie zepsuty skok Kocha pokazały, że był to skok na zwycięstwo – bardzo zasłużone. Dziewiąte miejsce po tym konkursie w PŚ stało się faktem. Nie zmieniły go, bo i zmienić nie mogły udane próby w lotach w Planicy. Wszystkie cztery skoki miał Adam powyżej 210 metrów, co dało mu szóste i ósme miejsce.

Sezon więc dla Małysza uważam za udany, jedynym zgrzytem był Turniej 4 Skoczni (i może ZIO), Kuttin nie zmarnował tych dwóch lat. Lepistoe – tak myślę – jednak może być bardziej odporny na krytykę mediów i dokonać tego co Kuttinowi się nie udało – zdobyć z Adamem medal indywidualny na wielkiej imprezie. Co do reszty skoczków – no cóż talentów u nas nie brakuje, jednak problem tkwi w psychice. Życzę Hannu jak najlepszych sukcesów trenerskich, a Adamowi – wygrania jeszcze co najmniej 5 konkursów PŚ (wyprzedzi wtedy swojego idola – Weissfloga).

Bilans Adama Małysza na wielkich imprezach (zł-sr-br):

Mistrzostwa Świata: indywidualnie (3-1-0) – pierwsze miejsce wszech czasów ex aequo z Birgerem Ruudem
Igrzyska Olimpijskie: indywidualnie (0-1-1)

Ogółem: indywidualnie (3-2-1)