Choć Skokinarciarskie.pl są serwisem traktującym o... cóż, skokach narciarskich, czasami zdarza się nam napisać o czym innym - jeśli w jakiś sposób wiąże się z tematem przewodnim. Prywatne zainteresowania skoczków niewątpliwie zaliczają się do tej grupy, choć z góry uspokajamy, że nie planujemy serii artykułów traktujących o golfie czy wędkarstwie. Wyścigi dragsterów są jednak w Polsce dyscypliną właściwie nieznaną, więc postaramy się choć trochę przybliżyć ją Czytelnikom - mając na uwadze, że już czwarty rok i to z powodzeniem uprawia ją Janne Ahonen.
Idea drag racing przybyła do Europy ze Stanów Zjednoczonych, zaś pierwsze zawody zaczęto rozgrywać w Wielkiej Brytanii. Dyscyplina - jak i kilkadziesiąt innych - znajduje się w oficjalnym kalendarzu rozgrywek Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) i cieszy się ogromną popularnością w wielu krajach. Drag racing jest notabene najszybszą dyscypliną motorową świata: najlepsze auta (kategoria TopFuel) osiągają prędkość ponad 500 km/h, a przyspieszają do setki w mniej niż sekundę. Dla porównania, bolidy najbardziej znanej Formuły 1 rozpędzają się do "zaledwie" 300 km/h (setka w 3 sekundy). Takim oto sportem zainteresował się Janne Ahonen.

Zasada jest niezwykle prosta: wyścig odbywa się na liczącym niewiele ponad 400 metrów, pokrytym warstwą gumy i kleju, torze, startują dwa pojazdy, a wygrywa ten, który będzie pierwszy na mecie. W konkursie głównym spotykają się w parach poszczególni zawodnicy kwalifikacji - i poprzez kolejne etapy wyłania się najlepszego. Także w obrębie tej dyscypliny dzieli się zawodników na poszczególne konkurencje. We wczorajszych zawodach na torze Motopark (Finlandia) startowało ponad 100 kierowców w ponad dwudziestu kategoriach - podział obejmował nie tylko typ pojazdu, ale także wiek. Nie ma natomiast w drag racing mowy o płci - a mniejsze zainteresowanie wyścigami pośród dziewczynek, dziewcząt i pań wynika tylko i wyłącznie z mniejszego zainteresowania mechaniką.

Wyścigi odbywają się w kategoriach takich jak: samochody uliczne, motory, Harley i inne, których nawet nie jestem w stanie tu wymienić. Większość z nich to pojazdy "domowej roboty", choć przykładowo auta stajni Eagle Racing (dla której startuje Ahonen) są zupełnie profesjonalnymi pojazdami. Co ciekawe, wygląd zewnętrzny pojazdu nie ma nic do rzeczy - nie zdziwcie się, gdy w jednej parze zobaczycie na starcie miniaturę bolida F1 oraz coś, co wygląda na zupełnie normalną Toyotę. A kiedy już popalą opony i spokojnie ustawią się na linii startu, pozostaje im tylko czekać, aż po trzech żółtych światłach zapali się zielone. Znawcy mówią jednak, że kto zobaczył zielone, ten już przegrał.

W tym sporcie liczy się przede wszystkim refleks. Kierowca musi posiadać zdolność maksymalnej koncentracji, by nie dać się rozproszyć, a zareagować w odpowiednim momencie. Nie bez znaczenia jest doświadczenie - choć niekoniecznie doświadczenie wyścigowe. Kiedy Janne Ahonen zainteresował się dragsterami, nikt nie przypuszczał, że zacznie osiągać tak zdumiewające wyniki: pierwszy sezon zakończył na trzeciej pozycji, a kolejne dwa należały w całości do niego. Warto przy tym wspomnieć, że włączył się do rywalizacji z kierowcami, którzy ścigają się od lat kilku-kilkunastu... i zostawił ich daleko w tyle. Okazało się, że skoki narciarskie i drag racing mają znacznie więcej wspólnego, niż można to było przypuszczać: w obu sportach wszystko rozstrzyga się w ułamku sekundy, a powodzenie zależy tylko od refleksu zawodnika.

W ostatni weekend pogoda dała się bardzo we znaki organizatorom inaugurujących sezon zawodów w Motopark. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że przez chwilę padał deszcz, potem osuszano tor, następnie znów padał deszcz i zabawa zaczynała się od nowa. Dopiero koło godziny 15 pogoda ustabilizowała się na tyle, że można było rozegrać kwalifikacje (sobota) oraz konkurs (niedziela). W międzyczasie nieliczna publiczność bawiła się przy dźwiękach muzyki, podziwiała najbardziej oryginalne pojazdy, zaś mechanicy i sami kierowcy dokonywali ostatnich przeglądów technicznych. Ari Saukko, osobisty trener Ahonena, także tutaj udzielał swojemu podopiecznemu rad. Nie zabrakło telewizji i prasy... oraz niespodziewanych atrakcji w rodzaju przejażdżki dwuosobowym dragsterem. Niżej podpisana poświadcza, że jest to doznanie jedyne w swoim rodzaju i aż żal, że trwa tak krótko.

Janne Ahonen nie miał we wczorajszym konkursie szczęścia - odpadł już w pierwszej rundzie (ćwierćfinał). Jego partner z ekipy, 22-letni Antti Horto, poradził sobie lepiej (awansował do półfinału), ale niewiele (do finału już nie). Eagle Racing, najlepsza fińska stajnia od wielu lat i faworyt w swojej kategorii, musiała przełknąć gorycz porażki i myśleć już o kolejnych zawodach (przełom czerwca i lipca na torze w Alastaro) - z nadzieją na większy sukces. Atmosfera jednak panowała wspaniała i może rzeczywiście coś jest w twierdzeniu, że to jedna wielka rodzina. Wszyscy przyjechali tam przede wszystkim dobrze się bawić.

Bez względu na starty w wyścigach Ahonen zupełnie normalnie zamierza przygotowywać się do sezonu skoków. W tygodniu ćwiczy na skoczni w Lahti, w planach ma także obozy treningowe reprezentacji. Tradycyjnie już opuszcza Letnią Grand Prix, deklarując jedynie występ w Hinterzarten. Natomiast z nowości warto wspomnieć o umowie, jaką zawarł z niemiecką firmą Nowak Communication. Będzie ona dbać o wizerunek reklamowy Ahonena w Niemczech, gdyż - jak mówi sam skoczek - zostały mu już ostatnie lata na zarabianie skokami na chleb. "Wiem na pewno, że w następnym sezonie skaczę zupełnie normalnie - ale nie mam pojęcia, czy potem kolejny rok czy cztery."

Ahonenowi życzymy powodzenia w kolejnych zawodach drag racing oraz owocnych przygotowań do następnego sezonu zimowego!


Zdjęcia do obejrzenia w galerii.