Po kilku całkiem przyzwoitych sezonach w wykonaniu amerykańskich skoczków, nadszedł dla drużyny czas posuchy. Miniona zima, z którą wszyscy wiązali ogromne nadzieje, okazała się kompletną klapą. Brak choćby niewielkich osiągnięć na arenie międzynarodowej postawił losy Alborna i spółki pod wielkim znakiem zapytania...
W kwietniu do wiadomości publicznej podana została informacja o rezygnacji dotychczasowego trenera Amerykanów – Corby’ego Fishera. Wciąż nie wiadomo kto go zastąpi... i czy w ogóle to nastąpi. Słabe występy amerykańskich zawodników zaowocowały miarowym wycofywaniem wsparcia finansowego dla drużyny ze strony Amerykańskiego Związku Narciarskiego. Związek zapowiedział, iż nie będzie dalej finansował rozwoju skoków, jeżeli zespół nie zacznie pokazywać się z lepszej strony.

Czy jednak o obecnej sytuacji można mówić o jakichkolwiek osiągnięciach, skoro amerykańskie media donoszą o wycofaniu się ze skakania czołowych zawodników zza Atlantyku? Swoje odejście planuje czterech tegorocznych olimpijczyków: Alan Alborn, Clint Jones, Tommy Schwall i Jim Denney. Schwall jako główny powód swojej decyzji podaje, iż nie ma zamiaru dalej poświęcać życia i finansów na coś, co według niego nie ma sensu. Nie widzi swojej przyszłości w skakaniu. Dodatkowo wspomina o ciężkiej sytuacji drużyny, braku wsparcia ze strony Związku. Są to główne powody odejścia czołowych zawodników kadry, którzy teraz mają zamiar zająć się tym, co przyniesie im bardziej wymierne korzyści.

Jak w takim razie prezentuje się przyszłość amerykańskich skoków? Do tej pory w większości finansowane były z kieszeni zawodników, wspieranych przez własne rodziny. Czy po ich odejściu znajdą się fundusze na wprowadzenie adekwatnego programu rozwoju skoków w Stanach? Program ten jest Amerykanom niezbędny. Mają wielu uzdolnionych juniorów, jednak, aby zrobić z nich seniorów osiągających wyniki na światowym poziomie, niezbędne są fundusze (znamy to z własnego doświadczenia...). Nadzieję na lepsze czasy widzą w zespole pań, które na arenie międzynarodowej prezentują się o niebo lepiej od swych kolegów. Czy w takim razie rozwój kobiecych skoków pozwoli namalować przyszłość panów w lepszych barwach?