Polski Związek Narciarski udowodnił, że słów swych nie rzuca na wiatr i po dziesięciu latach "owocnej" współpracy zdecydował się nie przedłużać umowy z Edim Federerem. Oczywiście "wyoutowany" Austriak, nadal prowadził będzie interesy Małysza, a od tego sezonu, również i Stocha, a co za tym idzie będzie swobodnie dysponował powierzchnią reklamową na kaskach obu zawodników oraz 100 cm na kombinezonie Adama.
PZN jest aktualnie na etapie intensywnych rozmów z kilkoma firmami zainteresowanymi kupnem "działki" należącej oficjalnie do Związku, przy czym najczęściej pada nazwa ubezpieczalni Generali. Czy to właśnie ta firma zgarnie wszystko, przekonamy się już niebawem, jako że Apoloniusz Tajner działa szybko i skutecznie: „Od kilku dni mam spotkanie za spotkaniem.” – zdradził dziennikarzom Super Expressu, „Żadnych sum jednak nie wymienię, bo to psuje nam starania. Źle się stało, że Hannu Lepistoe wiedział wcześniej od polskich dziennikarzy, ile zarabiał Kuttin. Przez to nie udało się nic utargować z wysokości jego wynagrodzenia” – stwierdził Prezes PZN.

Jak wiadomo, w obliczu nagłośnionych przez media w ostatnim roku licznych afer, związanych właśnie ze sprzedażą powierzchni reklamowych, wobec zarzutów "nikczemnego" zarabiania na Małyszu, tym bardziej ostrożność Tajnera zdaje się być na miejscu. A chodzi przecież o niemałe kwoty. Sam Federer w sezonie 2005/06 miał przekazać Polskiemu Związkowi Narciarskiemu w sumie 150 tysięcy euro. Związek otrzymał o 20 tysięcy euro mniej, gdyż Federer wypłacił Kuttinowi premię na "odchodne". Jedno jest pewne, mimo nieco słabszego sezonu Małysz jest nadal w cenie i warto go "dobrze sprzedać".