Trzecia część mojego podsumowania dotyczy zawodników z miejsc 32-44. Znajdziemy w nich dwóch zwycięzców PŚ z lat poprzednich, czterech z doświadczeniem w pierwszej piętnastce (z czego jeden był w niej rok temu), ale i najwyżej sklasyfikowanego w tym roku debiutanta. Tu już za dużo miejsca na przypadek nie ma, a skoczkowie z omawianej tu trzynastki w większości przykładów mocno zaznaczyli swą obecność na światowych arenach.

44. Yukio Sakano (Japonia) – 42 punkty (2/+38)

30letni Japończyk właściwie nie pasuje do słów, które napisałem we wstępie, bowiem jego starty w PŚ to epizod w Sapporo, gdzie był jedenasty i czternasty. Mimo wszystko, był to najlepszy sezon w jego karierze.

42. Manuel Fettner (Austria) – 50 punktów (3/P/2002)

Najlepszy sezon w karierze również dla Manuela Fettnera (choć bez takich wzlotów jak w debiucie w roku 2001, gdzie w Bischofshofen był piąty w wieku zaledwie 15 lat). Od Turnieju 4 Skoczni (gdzie w Bischofshofen był 27) mniej więcej regularnie widywaliśmy go w PŚ, czasem też w trzydziestkach. Najlepiej wypadł w słabo obsadzonych zawodach w Sapporo – dwudziesta i szesnasta pozycja, w Zakopanem był dwa razy dwudziesty piąty, zaś w Willingen o dwa miejsca niżej. W TN bez punktów PŚ.

42. Michael Moellinger (Szwajcaria) – 50 punktów (3/-16)

Naturalizowany Szwajcar spisywał się nieco gorzej, niż rok temu. W PŚ przez większość sezonu, niemniej czasem nie kwalifikował się do "50", o "30" nie wspominając. Najlepiej wypadł w Engelbergu (17 miejsce) i Bischofshofen (19). Poza tym jeszcze punktował 5 razy: był 21. w Innsbrucku, 26. w pierwszym konkursie w Zakopanem, 27. w Willingen i Lahti i 30. w Oberstdorfie. Dobrze wypadł w Turnieju 4 Skoczni i MŚ w Lotach (24 lokaty), a świetnie na ZIO, gdzie w obu konkursach był trzynasty. Pewny punkt szwajcarskiego składu.

41. Reinhard Schwarzenberger (Austria) – 57 punktów (11/+33)

Niegdyś światowa czołówka, obecnie raczej średniak (po wielu kontuzjach), choć z widoczną poprawą w stosunku do sezonu 2004/05. Widywaliśmy go często w CoC, w PŚ skakał w siedmiu konkursach z rzędu – między Innsbruckiem i Willingen zawsze znajdując miejsce w drugiej serii. I tak w Innsbrucku był dopiero dwudziesty dziewiąty (awansował do drugiej serii dzięki systemowi KO), ale w Bischofshofen otwierał trzecią dziesiątkę. W Sapporo z braku silnych konkurentów zajmował dwunaste i dziewiętnaste miejsca, w Zakopanem dwa razy był pod koniec "30" (28 i 29 lokaty), zaś w Willingen był 25. W sumie nieźle, ale o starcie w dream-teamie nie mógł nawet marzyć.

40. Martin Hoellwarth (Austria) – 59 punktów (15/-35)

Hoellwarth jeśli chodzi o ilość sezonów, w których klasyfikowany był w PŚ ustępuje tylko Roberto Ceconowi (tyle samo mają ich też Goldberger i Kasai), niemniej miniony, w którym w dość dramatyczny sposób wypadł ze ścisłej, światowej czołówki był dla niego chyba ostatnim. 32letni Austriak dostawał dość często w PŚ szanse, z rzadka miewając przebłyski formy. W Kuusamo rozpoczął od 21 lokaty, by w drugim konkursie nie zmieścić się w "30". W Lillehammer był znowu dwudziesty pierwszy i piętnasty (co było jego najlepszym osiągnięciem w sezonie), Harrachov i Engelberg powinien wymazać z pamięci. W Turnieju Czterech Skoczni zapunktował 2 razy (25 lokata w Oberstdorfie i 19 w Ga-Pa), totalnie kładąc konkursy austriackie (w Innsbrucku nie było go w "50"), dorobek punktowy uzupełnił w Zakopanem nad wyraz skromnymi pozycjami 27 i 30. Na dużych imprezach nie skakał, widzieliśmy go też w TN – tam jednak 4 razy nie sforsował progu drugiej serii. Niemniej – to jeden z najlepszych zawodników w historii PŚ i należy o tym pamiętać. Bez niego światowe skoki na pewno będą uboższe.

39. Martin Schmitt (Niemcy) – 64 punkty (10/-2)

To jeszcze wybitniejszy zawodnik od Hoellwartha, dwa razy wygrał PŚ, dwa razy był indywidualnym Mistrzem Świata, wygrał 28 razy zawody o PŚ (Hoellwarth miał tych zwycięstw "zaledwie" osiem za to na przestrzeni około 13 lat). Mimo to stosunkowo młody, bo dopiero 28 letni Martin jest obecnie cieniem samego siebie. Sezon zaczął dobrze od piętnastej i czternastej pozycji w Kuusamo – nietrudno zauważyć, że to ponad połowa wszystkich punktów zdobytych przez niego. Do ZIO punktował jeszcze tylko 2 razy – na 24 pozycjach w Lillehamemer i Oberstdorfie (jedyny start podczas Turnieju 4 Skoczni). Na Olimpiadzie zastąpił "krnąbrnego" Herra – z niezłym skutkiem (dziewiętnasta pozycja na K120 i nie najgorsze wyniki w drużynie). Potem jeszcze skakał w Turnieju Nordyckim, będąc na miejscach 25. (Lahti), 22. (Kuopio), 30. (Lillehammer) i 39. Oslo. Większych wzlotów niestety nie notując.

38. Sebastian Colloredo (Włochy) – 81 punktów(1)

Najlepszy z debiutantów. 19letni Włoch, zwłaszcza podczas Turnieju 4 Skoczni potrafił zaskoczyć miłośników skoków. A sezon rozpoczął od "wysokiego C" – w swym debiucie w PŚ (fakt, rok temu skakał, ale tylko w drużynie i na MŚ), w Harrachovie był dziesiąty (po pierwszej serii nawet był czwarty), dzień później dorzucając jeszcze 3 punkty. W Engelbergu skakał słabiej, ale później nastąpiło coś, co ze sporą dozą przesady nazwać można "ośmioma dniami Sebastiana". W Oberstdorfie był jeszcze na w miarę niskim, 29 miejscu, w Ga-Pa awansował o osiem miejsc, by w Austrii zajmować miejsca 14 i 13, zaś w całym Turnieju, zaskakującą piętnastą pozycję. Potem raczej było już bezbarwnie – w Zakopanem był dwa razy 31. (w pierwszym konkursie dwa razy notując nieszczęśliwy upadek), na ZIO tylko na K90 zmieścił się w "30" a w PŚ punktując jeszcze tylko w Lillehammer (29 miejsce). Niemniej Colloredo to przyszłość światowych skoków.

37. Daniel Forfang (Norwegia) – 82 punkty (3/-9)

Poniżej oczekiwań spisywał się ten bardzo zdolny Norweg. A przecież nie tak miało być. W Kuusamo zaczął od piątej pozycji, w drugim konkursie tego samego dnia był dwudziesty. W Lillehammer był czternasty i trzydziesty pierwszy. Później Mika oszczędzał go na Turniej 4 Skoczni (choć w Engelbergu wystartował i był 24), gdzie nastąpiła katastrofa. Złe warunki spowodowały, iż Daniel nie wszedł do konkursu w Oberstdorfie, co totalnie załamało Norwega. Pojawił się potem tylko w Sapporo, gdzie zdobył tylko jeden punkt.

36. Harri Olli (Finlandia) – 90 punktów (2/P/2004)

Olli towarzyszył nam w PŚ niemal cały sezon (z krótkimi epizodami w CoC), ciułając trochę pucharowych punktów. I tak w Harrachovie w drugim konkursie był dziewiętnasty, w Ga-Pa dwudziesty siódmy (w ogóle podczas Turnieju pokazał się tylko w Niemczech), w Sapporo na najlepszych pozycjach trzynastej i dziesiątej (co nie dziwi), zaś w Willingen był dziewiętnasty. Nie zmieścił się w fińskiej drużynie, zaś po ZIO w Lahti nie zdobył punktu, w Kuopio był 24, zaś w Oslo, Lillehammer i pierwszej Planicy 28. W finałowym konkursie sezonu nie z mieścił się w drugiej serii, choć stawka wyniosła 31 skoczków. Ogólnie jednak to najlepszy sezon Fina.

35. Sigurd Pettersen (Norwegia) – 118 punktów (5/-15)

Norweg przez cały sezon próbował łapać formę, ale można powiedzieć, że miał tylko jej przebłyski. Jak w drugim konkursie w Harrachovie oraz w indywidualnych zawodach w Willingen gdzie był piąty. Poza tymi, skądinąd bardzo dobrymi rezultatami punktował jeszcze tylko w Engelbergu (25 pozycja) i podczas czterech konkursów Turnieju Nordyckiego, gdzie był albo dwudziesty szósty (Lahti, Lillehammer), albo dwudziesty piąty (Kuopio, Holmenkollen). Wystartował w indywidualnych konkursach podczas MŚ w Bad Mitterndorf (31 miejsce) i na K120 w Pragelato (24 pozycja), niemniej starty w drużynie go – co nie dziwi – ominęły.

34. Jan Matura (Czechy) – 121 punktów (4/+10)

Jan Matura systematycznie pnie się w górę światowej hierarchii, z sezonu na sezonu awansując w klasyfikacji PŚ. W minionym najpierw zanotował serię nie najgorszych wyników między drugim konkursem w Lillehammer (19 miejsce), poprzez zawody w Harrachovie (pozycje 14 i 15), aż do Engelbergu (22 lokata), by dla odmiany zupełnie położyć Turniej 4 Skoczni (zapunktował tylko w Bischofshofen i to na samym końcu stawki). Na MŚ w Lotach ledwo zakwalifikował się do drugiej serii. W Sapporo rozpoczął od osiemnastego miejsca, by dzień później pierwszy i jak do tej pory jedyny raz zająć miejsce w dziesiątce (tj. dziewiąte). W Zakopanem zdobył 4 punkty w drugim konkursie, zaś przed Olimpiadą jeszcze z dobrej strony pokazał się w Willingen – dwudziesta pozycja. W Pragelato na K90 był 21, zaś na K120 uplasował się oczko niżej, drużyna czeska furory raczej nie zrobiła. W Turnieju Nordyckim punkty PŚ zdobył tylko w Lahti (24 pozycja), a na zakończenie sezonu w stawce 31 zawodników, wypadł lepiej niż Olli, tzn. był przedostatni.

33. Henning Stensrud (Nowegia) – 145 punktów (9/-12)

Doświadczony Norweg wystąpił w 10 konkursach PŚ, w każdym mieszcząc się w pierwszej trzydziestce, jednak tylko raz forsując próg najlepszej "10". Pojawił nam się pod koniec Turnieju 4 Skoczni w Austrii, zajmując miejsca 17. (Innsbruck) i 18.(Bischofshofen), na MŚ w Lotach był 17 indywidualnie, w drużynie jednak nie wystąpił. W Sapporo, co dla grupy zawodników tu omawianych zanotował swe najlepsze rezultaty, mianowicie był ósmy i jedenasty. W Zakopanem dwa razy mieścił się pod koniec drugiej dziesiątki (19 i 17 lokaty), wszystko to nie zapewniło mu miejsca w drużynie Kojonkoskiego na ZIO w Turynie. W Turnieju Nordyckim wrócił do stawki PŚ w Lillehammer (22 miejsce) i Holmenkollen (20), w lotach w Planicy w obu konkursach był 23, co właściwie wyjaśnia jego 33 pozycje w PŚ. Nieźle, ale bez wzruszeń.

32. Primoz Peterka (Słowenia) – 151 punktów (10/+2)

W sezonach 1996/97 i 1997/98 Peterka był najlepszym skoczkiem na świecie, nie mając nawet ukończonych 20 lat. Później, po nagłym załamaniu formy, całkiem udanie poczynał sobie w sezonie 2002/03, jednak potem znów skakał gorzej. Przez cały sezon 2005/06 tylko raz zmieścił się w pierwszej dziesiątce. Niewiele brakło mu do niej w pierwszych zawodach w Kuusamo, bo tylko jednej pozycji, w Lillehammer zapunktował dwa razy, choć na gorszych lokatach (25 i 17), zaś w Harrachovie do swej najlepszej, szóstej pozycji dorzucił osiemnastą. Przed Turniejem 4 Skoczni skakano jeszcze w Engelbergu – tam Peterka był dziewiętnasty. Szanse na dobre miejsce w Turnieju po pozycjach 19, 24 i 18 w pierwszych trzech konkursach zaprzepaścił w Bischofshofen – skończyło się na 21 miejscu w łącznej klasyfikacji. Na MŚ w Lotach Primoz był indywidualnie 26, zaś z drużyną zajął piątą lokatę. Później do włoskich Igrzysk skakał tylko pod Krokwią, gdzie w drugim konkursie był 24. Na Igrzyskach wypadł słabo (30 na K90 i 34 na K120, o drużynie nie ma co wspominać), zaś po nich zapunktował tylko w Lahti (30 miejsce) i Oslo (29). Czekam jednak na powrót Peterki do wielkiej formy, bo ona wciąż się w nim tli.

CDN