Jeszcze niedawno sceptycznie podchodzący do kandydatury Hannu Lepistoe na stanowisko głównego szkoleniowca, Adam Małysz, radykalnie zmienił zdanie. W wywiadzie dla Dziennika nasz najlepszy skoczek stwierdził: "Przekonały mnie jego osiągnięcia. Kiedy zorientowałem się, jakie gwiazdy skoków wykreował i pomyślałem, co jeszcze może zrobić, od razu nabrałem ochoty do treningu". Małysz zdaje się nie odczuwa tremy przed spotkaniem z nowym szkoleniowcem: "To przecież nie pierwsza randka" komentuje żartobliwie. Adam nie zakłada, że Lepistoe błyskawicznie przywróci go do najwyższej formy. "Myślę, że wniesie do naszej pracy coś nowego. Każdy do końca życia czegoś się uczy".
Podobnego zdania jest pani Beata Miśkowska, psycholog sportu, opiekująca się m.in. Otylią Jędrzejczak: "Nowy trener to nowy bodziec do pracy, inne metody szkoleniowe, inne relacje międzyludzkie". Pani Miśkiewicz radzi Małyszowi: "Zaufać trenerowi i uzbroić się w cierpliwość".

Miejmy nadzieję, że zaufanie i cierpliwość tym razem zaowocują.