Finlandia i Japonia. Wydawać by się mogło, że tych dwóch krajów nie łączy nic poza tym, że leżą na krańcach: Finlandia na krańcu Europy, Japonia na krańcu niemal świata, a ich języki są na pozór równie dziwaczne. Tymczasem prawdą jest, że przynajmniej w dwóch dziedzinach Kraj Wschodzącego Słońca i Kwitnącej Wiśni bardzo interesuje się Krajem Tysiąca Jezior, a są nimi muzyka i sport. O muzyce pisać nie będę, bo tematyka tego portalu raczej jej nie obejmuje, skupię się natomiast na drugim punkcie.
Tak się jakoś stało, że fińscy trenerzy skoków znaleźli uznanie w oczach japońskich działaczy. Wszystko zaczęło się w roku 2002, kiedy Pekka Niemelä, główny szkoleniowiec klubu Puijon Hiihtoseura w Kuopio, podpisał kontrakt z Team Tsuchiya, gdzie trenują takie gwiazdy jak Noriaki Kasai, Daiki Ito czy kombinator Daito Takahashi. Niedługo potem, bo zaledwie rok później, zainteresowano się Ari-Pekką Nikkolą, któremu zaproponowano posadę osobistego trenera Kazuyoshi Funakiego - którą Nikkola przyjął. Od ubiegłego sezonu reprezentacją Japonii opiekuje się Kari Ylianttila. Aktualnie do Team Tsuchiya - gdzie obok Niemeli działa jeszcze Topi Sarparanta - jako kolejny z Finów emigruje Jani Klinga.

Klinga przez ostatnie dwa lata był trenerem kadry narodowej kombinacji norweskiej, zaś przez poprzednie cztery opiekował się kadrą B skoczków. "Pracuję dla Fińskiego Związku Narciarskiego od sześciu lat i pora nareszcie popatrzeć na sprawy z innego punktu widzenia" mówi 30-letni Klinga. "Moja praca w Finlandii była bardzo satysfakcjonująca, mam za sobą mnóstwo dobrych chwil i nawiązałem wiele przyjaźni. Ciężko jest opuszczać tę "rodzinę" i jestem pewien, że będę tęsknił za wspaniałymi sportowcami, z którymi pracowałem. W życiu trzeba jednak podejmować także trudne decyzje i wierzę, że czas, jaki mam przed sobą, również przyniesie mi zadowolenie."

Klinga podpisał dwuletni kontrakt, z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata. W Tsuchiya Team będzie trenował zarówno skoczków, jak i kombinatorów. Fiński Związek Narciarski odnosi się do wyboru Klingi przychylnie. "Jesteśmy bardzo zadowoleni z wkładu, jaki Jani wniósł jako trener naszych zawodników - wyniki są nadzwyczajne" mówi Janne Marvaila, prezes sekcji skoków i kombinacji norweskiej Suomen Hiihtoliitto. "Rozumiemy jednak, że człowiek w jego wieku pragnie nowych wyzwań, i życzymy mu dalszych sukcesów."

Czy fiński zespół będzie w stanie przygotować japońskich zawodników na najbliższe mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które już za dziesięć miesięcy właśnie w japońskim Sapporo? Życzymy powodzenia!