Henning Stensrud od 10 lat startuje w Pucharze Świata, jednak w dotychczasowej karierze nie odnosił znaczących sukcesów i dlatego też zalicza się do grupy mniej znanych zawodników. W minionym sezonie miał szansę wziąć udział w igrzyskach. Chociaż należał do kadry B, radził sobie całkiem dobrze, osiągając niezłe rezultaty zarówno Pucharze Kontynentalnym, jak i Pucharze Świata. Nigdy też nie zawodził w konkursach drużynowych. Mimo to norweski sztab szkoleniowy nie uwzględnił go w kadrze olimpijskiej. Zdaniem wielu kibiców i dziennikarzy była to kontrowersyjna i mocno krzywdząca decyzja. W sobotni wieczór, po pierwszym z konkursów w Planicy, Henning zgodził się poświęcić nam chwilę czasu i odpowiedzieć na kilka pytań.



Skokinarciarskie.pl: Polscy kibice skoków tak naprawdę niewiele o Tobie wiedzą. W serwisach internetowych ciężko znaleźć na Twój temat jakiekolwiek informacje poza wynikami sportowymi, dlatego chciałybyśmy, abyś na początku powiedział coś o sobie - dlaczego wybrałeś właśnie skoki? czym się zajmujesz poza sportem?
Henning Stensrud: Moja przygoda ze skokami zaczęła się, kiedy miałem 10 lat, w Loerenskog - małej miejscowości niedaleko Oslo. Mój kolega z sąsiedztwa skakał, więc i ja chciałem spróbować. Spodobało mi się, więc postanowiłem zająć się tym na poważnie. Kiedy miałem 16 lat, przeprowadziłem się do Trondheim. Trafiłem do bardzo dobrej grupy treningowej i od tamtego czasu tam właśnie mieszkam i trenuję w klubie Hurdal IL. Poza skokami nie robię nic konkretnego, nie uczę się, nie pracuję - skoki to moja praca. Mam za to dwie pasje - wędkarstwo i golf. W Norwegii to bardzo popularne hobby.

Skokinarciarskie.pl: W golfa częściej grywasz czy kibicujesz? Masz jakichś ulubionych zawodników?

H.S.: Lubię zarówno grać, jak i oglądać zawody. Generalnie kibicuję norweskim graczom, ale najlepszym zawodnikiem jest moim zdaniem Tiger Woods. Od wielu lat w świetnej formie i zawsze na topie. Potrafi chyba zrobić wszystko (śmiech).

Skokinarciarskie.pl: Sezon rozpocząłeś od startów w Pucharze Kontynentalnym, jednak w miarę upływu czasu szło Ci coraz lepiej i pojawiłeś się w zawodach Pucharu Świata. Walczyłeś również o miejsce w drużynie olimpijskiej. Po dobrych startach w Sapporo i Zakopanem Twój wyjazd na igrzyska wydawał się niemal pewny, tym bardziej że koledzy z kadry skakali o wiele słabiej, jednak trenerzy zdecydowali inaczej.

H.S.: Faktycznie, sezon zacząłem od startów Pucharze Kontynentalnym, ponieważ nie złapałem jeszcze dobrej formy. Jednak z zawodów na zawody moje wyniki były coraz lepsze, rozkręcałem się z każdym startem. W Zakopanem było naprawdę ok, w obu konkursach oddałem dobre skoki, lepsze niż Sigurd i Tommy [Henning zajął odpowiednio 19. i 17. miejsce, Sigurd Pettersen 32. i 37., Tommy Ingebrigtsen 36. i 36. - przyp. red.]. Osobiście czułem, że w tym momencie jestem w stanie walczyć, mam siłę, motywację i formę, ale zdaniem trenerów Tommy i Sigurd bardziej zasługiwali na wyjazd do Turynu. Wydawało się, że ich forma i dotychczasowe rezultaty dają większe nadzieje na dobre wyniki. Jednak nie do końca okazało się to prawdą.

Skokinarciarskie.pl: Nie miałeś żalu do Miki o taką decyzję?

H.S.: Oczywiście było mi bardzo przykro i czułem się rozczarowany, ale to nie było też tak, że Mika powiedział po prostu "nie jedziesz". Bardzo dokładnie przedstawił argumenty i umotywował swoją decyzję, a ja starałem się to zrozumieć.

Skokinarciarskie.pl: Myślisz już o przyszłym sezonie czy na razie chcesz odpocząć od obecnego?

H.S.: Nie wiem, czy będę dalej skakać. Robię się coraz starszy, poza tym skoki przyniosły mi ostatnio sporo rozczarowań - chociażby ostatnie igrzyska. Takie nieprzyjemne zdarzenia sprawiają, że traci się motywację do walki i chęć startów, a bez tego sport nie ma sensu. Jednak wyniki z tego sezonu dają nadzieję, że w przyszłym mogę dobrze skakać. Chciałbym zakończyć karierę, wiedząc, na ile mnie stać. Chciałbym się sprawdzić w jakiejś dużej imprezie i wiedzieć, ile mogę osiągnąć jako skoczek, ale do tego wszystko musi działać tak, jak powinno, i wszystko musi być na swoim miejscu. A kiedy widzisz, że coś jest nie tak, przychodzą tylko rozczarowania.

Skokinarciarskie.pl: Jak oceniasz swoje starty w Planicy?

H.S.: Myślę, że było dobrze. Co prawda moim celem była pierwsza dziesiątka, ale uważam, że oddałem dobre skoki, zarówno te konkursowe, jak i treningowe, i kwalifikacyjne, zwłaszcza że warunki pogodowe były dość zmienne. Jestem zadowolony ze skoków, ale nie z wyników.

Skokinarciarskie.pl: Na konferencji prasowej po dzisiejszych zawodach Bjoern mówił, że w najbliższym czasie zamierza się tylko bawić i świętować koniec sezonu. Masz podobne plany?

H.S.: Oczywiście wszyscy będziemy świętować w niedzielę zakończenie sezonu, a potem jeszcze przez cały następny tydzień (śmiech). Po powrocie do domu najbliższy czas chcę spędzić z przyjaciółmi. Jedyną rzeczą, którą zaplanowałem, jest wyjazd w maju na golfa. Będę mieć całkiem sporo wolnego, więc pewnie jeszcze coś wymyślę. Staram się nie planować na zapas.

Skokinarciarskie.pl: W wielu wywiadach zarówno Twoi koledzy z kadry, jak i trenerzy, podkreślają, że wszyscy jesteście grupą świetnych przyjaciół. Między Wami trwa jednak ciągła rywalizacja - jak możliwe jest pogodzenie tych dwóch rzeczy?

H.S.: Jesteśmy grupą różnych charakterów, ale tworzymy drużynę i lubimy przebywać w swoim towarzystwie również prywatnie - pomimo tego, że i tak spędzamy ze sobą masę czasu na treningach, zawodach i w podróży. Lubimy się nawzajem i uzupełniamy, tworząc zgrany zespół. Roar jest bardzo słownym człowiekiem - co powie lub obieca, zawsze zrobi. Można na nim polegać w każdej sytuacji. Tommy bardzo się przykłada do tego, co robi, jest niezwykle ambitny. Poza tym potrafi zauważyć, kiedy ktoś ma jakieś kłopoty i umie poprawić humor. Z kolei Sigurd jest bardzo cichy i spokojny. Jaki jest Bjoern, wszyscy wiedzą (śmiech). Lars to świetny kumpel. Ostatnio odniósł wielki sukces, ale nie zmienił się, pozostaje sobą. W Planicy jest również Daniel. Co prawda już w tym sezonie nie skacze, ale przyjechał dobrze się bawić. Natomiast Mika to wyjątkowy człowiek - potrafi zajrzeć do serca. On po prostu wie, co ci w głowie siedzi, zna twoje myśli. Jest naprawdę świetnym trenerem.

Skokinarciarskie.pl: A Ty?

H.S.: Nie jestem aż tak towarzyski i otwarty jak Bjoern, raczej cichy i spokojny. Chyba powinienem być bardziej stanowczy i zdecydowany (uśmiech).

Skokinarciarskie.pl: Sporym zaskoczeniem w Planicy są dla nas norwescy kibice. Obserwując konkursy w Trondheim, Lillehammer czy Oslo, można dojść do wniosku, że są cisi i spokojni, natomiast tutaj dosłownie zdominowali trybuny. Poprzebierali się w najróżniejsze stroje, są głośni i szalenie weseli.

H.S.: (śmiech) Norwegowie tak naprawdę są spokojni, oszczędni w swoich reakcjach i okazywaniu emocji. Ich zachowanie w Słowenii spowodowane jest w głównej mierze tym, że tutaj można pić piwo na skoczni, a u nas jest to zakazane. Przyjechali tutaj, żeby się dobrze bawić.

Skokinarciarskie.pl: Kilka razy na terenie skoczni widziałyśmy Espena Bredesena, który pracuje obecnie dla jednej ze stacji telewizyjnych jako komentator. Jak sobie radzi w nowej roli?

H.S.: Idzie mu coraz lepiej (śmiech).

Skokinarciarskie.pl: Tydzień temu odbyły się ostatnie zawody na Holmenkollen, w maju skocznia zostanie zburzona. Holmenkollen jest symbolem norweskich skoków, obiektem, na którym mnóstwo razy startowałeś. Nie jest Ci szkoda?

H.S.: O, nie! Chciałbym tam być i sam nacisnąć przycisk detonatora. Bardzo chętnie wysadzę ją w powietrze. Ten obiekt został wybudowany dawno temu i obecnie jest już przestarzały. Oslo potrzebuje nowej skoczni, dostosowanej do wymogów FIS i bardziej przyjaznej dla zawodników. To prawda, że Holmenkollen jest symbolem miasta, ale dla skoczków jest bardzo "niewygodna" i stwarza niepotrzebne problemy, chociażby z dostaniem się na górę.
[W tym momencie wtrącił się Bjoern Einar Romoeren, przysłuchujący się od pewnego czasu rozmowie] To jest bardzo ładna skocznia. W lecie na jej terenie odbywa się sporo imprez kulturalnych, zeskok jest częściowo zalewany wodą i można pływć na łodkach - fajna sprawa.

Skokinarciarskie.pl: Na koniec pytanie nawiązujące do Twojego hobby. Wyobraź sobie, że złowiłeś złotą rybkę - jakie będą Twoje trzy życzenia?

H.S.: O, pytanie wędkarskie (śmiech). Chyba chciałbym złowić jakiegoś dużego łososia. Bardzo lubię siedzieć nad wodą. W łowieniu ryb to chyba najprzyjemniejsza rzecz - odizolowanie się od całego zgiełku oraz problemów, ucieczka i kontakt z naturą. Tak naprawdę kiedy jestem nad rzeką, nawet nie myślę o złowieniu ryby.

Skokinarciarskie.pl: A co z pozostałymi życzeniami?

H.S.: Chciałbym być zdrowy, odnieść jakiś sportowy sukces... i przydałoby się jeszcze trochę pieniędzy.

Skokinarciarskie.pl: W takim razie życzymy udanych połowów i serdecznie dziękujemy za rozmowę.

H.S.: Ten łosoś to byłaby fajna rzecz (śmiech). Ja również dziękuję.



Rozmawiały Alicja Mikulska i Magda Stępniak, foto - Katarzyna "Clio" Gucewicz.