Adam rozpoczął sezon od dobrych startów w fińskim Kuusamo. W kwalifikacjach raz wygrał, raz był czwarty. W konkursach zajmował odpowiednio 7 i 5 miejsce i pojawiła się nadzieja na kolejny wspaniały sezon Polaka. Potem przyszedł czas na Lillehammer (przeniesione z Trondheim). Tam Adam wypadł podobnie - 10 i 5 miejsce. W Harrachovie także mieścił się w pierwszej dziesiątce i nic nie zapowiadało obniżki formy.
Ta przyszła już w Engelbergu, gdzie Małysz był dopiero 17. W Turnieju Czterech Skoczni także nie błyszczał. 13 miejsce w Oberstdorfie i dopiero 21 w Ga-Pa spowodowało, że trenerzy wycofali go z kolejnych startów skupiając się na treningu przed MŚ w lotach na Kulm. Tam Małysz nie błysnął... 20 miejsce i być może było to za wcześnie na powrót. Potem na własnym podwórku podczas PŚ w Zakopanem po pierwszym dniu był tuż za podium, w drugim konkursie jednak dopiero 14-ty.
Przyszedł czas na Olimpiadę - 7-my na średniej i 14-ty na dużej skoczni, drużynowo na 5 miejscu i to był jedyny sukces. Ogólnie zbyt wygórowane wymagania kibiców nie zostały spełnione.
Tydzień później na Mistrzostwach Polski w Zakopanem przegrał na dużej skoczni z Mateją (pierwszy taki przypadek od wielu lat). Na Średniej Krokwi jednak nie miał sobie równych (mimo kryzysu formy).
Turniej Skandynawski ropoczął z animuszem - 6 miejsce w Lahti. Potem w Kuopio był pierwszy raz w tym sezonie na podium - 3 miejsce. Wszyscy liczyli na kolejne dobre starty. W Lillehammer jednak był 11-ty, ale już kilka dni później w Oslo wygrał jedyny jak się okazało, konkurs PŚ w tym sezonie! Była to zapowiedź, że Małysz odzyskuje formę.
W Planicy było nieźle 6 i 8 miejsce i sezon zakończył na 9 miejscu w klasyfikacji końcowej. Ogólnie sezon dla naszego najlepszego skoczka był w miarę udany. Zwłaszcza początek i końcówka. W środku sezonu, czyli na najważniejszych imprezach niestety nie trafił z formą, ale kto przez tyle sezonów utrzymuje się w czołówce śwatowej?
Postawa Polaka zasługuje na wielkie słowa uznania. Miejmy nadzieję, że takich sezonów jak ten nie zabraknie w przyszłych latach. Prawdopodobie przed Małyszem jeszcze 4 sezony, gdyż mistrz zapowiada starty do Olimpiady w Vancouver w 2010 roku.
2. Kamil Stoch (LKS Poroniec Poronin)
W zeszłym roku ogłoszono go następcą Adama. Jak na razie można powiedzieć, że jest drugim naszym skoczkiem. Poprzedni sezon i 7 miejsce w konkursie PŚ w Pragelato to była zapowiedź jego wielkich możliwości. Ten sezon jednak nie był tak udany. Odbiła się na nim wyraźnie presja mediów i oczekiwań kibiców, którzy wymagali od młodego skoczka dużo lepszych rezultatów.
Kamil zaczął, podobnie jak Małysz, w Kuusamo. Punktował w pierwszym konkursie (26 miejsce). Drugi raz udało się to w Harrachovie (25 miejsce). W TCS tylko Ga-Pa było dla niego pomyślne - 29 miejsce. Na MŚ w lotach nie błysnął - 35 miejsce. O wiele lepiej było jednak w Zakopanem, i to był jego najlepszy start w sezonie. Zajął 15 i 19 miejsce. Potem na IO w Turynie na średniej skoczni uplasował się na dobrej, 16 pozycji, na dużej było słabiej o 10 oczek. Na MP w Zakopanem zdobył brąz i srebro. Turniej Skandynawski woli zapomnieć, podobnie występ w Planicy...
3. Rafał Śliż (KS Wisła Ustronianka)
Rafał ten sezon może uznać za najlepszy w swojej karierze! 22-letni skoczek z Wisły tylko nieznacznie ustępował Stochowi. Dokonał też historycznego wyczynu - zajął 8 miejsce w zimowym Pucharze Kontynentalnym, co jest najlepszym rezultatem Polaka w tych rozgrywkach.
Sezon zaczął od dwóch zwycięstw w III lidze skoków podczas FIS Cupu w St.Moritz. Potem pojechał na CoC do Rovaniemi. Tam uplasował się raz na podium (3 miejsce). Dzięki temu dostał szanse występu w PŚ w Harrachovie. W Czechach jednak tylko raz wszedł do 50-tki. Został w Harrachovie i tydzień później skakał na tej samej skoczni w CoC. Niestety także bez powodzenia.
O wiele lepiej zaprezentował się w Szwajcarii pod koniec roku 2005: 8-me i 5-te miejsce. Wobec wycofania Małysza z TCS, dostał szanse występu w tych prestiżowych rozgrywkach. W Innsbrucku był 26 - pierwsze punkty w PŚ, a w Bischofshofen został sklasyfikowany na 35 miejscu.
Potem dobre starty zaliczył ponownie w CoC. W Planicy na K-120 był szesnasty i drugi. Pojechał do Japonii, gdzie w Sapporo odniósł zwycięstwo w jednym z trzech konkursów. Wszyscy liczyli na dobry start na tej samej skoczni podczas Pucharu Świata. Śliż jednak zajął dopiero 29 i 23 miejsce. Mimo tego dwa razy punktował i mógł zaliczyć japoński epizod za bardzo udany.
Z formy w Zakopanem nie mógł być zadowolony. Dwukrotnie nie wszedł do finału. Mimo tego dostał szanse występu na Olimpiadzie. W debiucie na dużej skoczni nie wszedł jednak do konkursu.
Na MP zajął 7 i 6 miejca, choć eksperci spodziewali się po nim dużo więcej. Nieco poprawił swoje notowania na CoC w Vikersund - 11 i 5 miejsce. Kilkanaście dni później kompletnie zawalił skoki w finałowym konkursie CoC w Bischofshofen. Mimo braku punktów w Austrii, zajął wysoką, 8 lokatę w klasyfikacji końcowej. Był to ostatni jego start tej zimy.
c.d.n.