Nasz subiektywny ranking polskich skoczków pokazuje mniej więcej obraz tego, co działo się podczas minionego już sezonu zimowego 2005/06. Wygrał go bezapelacyjnie Adam Małysz, wyprzedzając Kamila Stocha i Rafała Śliża. Trzeba jednak zaznaczyć, że Stoch wskoczył na 2 miejsce dopiero pod koniec sezonu, ale nie za sprawą swojej rewelacyjnej postawy, ale raczej przez znaczną obniżkę formy Rafała Śliża.
1. Adam Małysz (KS Wisła Ustronianka)

Adam rozpoczął sezon od dobrych startów w fińskim Kuusamo. W kwalifikacjach raz wygrał, raz był czwarty. W konkursach zajmował odpowiednio 7 i 5 miejsce i pojawiła się nadzieja na kolejny wspaniały sezon Polaka. Potem przyszedł czas na Lillehammer (przeniesione z Trondheim). Tam Adam wypadł podobnie - 10 i 5 miejsce. W Harrachovie także mieścił się w pierwszej dziesiątce i nic nie zapowiadało obniżki formy.
Ta przyszła już w Engelbergu, gdzie Małysz był dopiero 17. W Turnieju Czterech Skoczni także nie błyszczał. 13 miejsce w Oberstdorfie i dopiero 21 w Ga-Pa spowodowało, że trenerzy wycofali go z kolejnych startów skupiając się na treningu przed MŚ w lotach na Kulm. Tam Małysz nie błysnął... 20 miejsce i być może było to za wcześnie na powrót. Potem na własnym podwórku podczas PŚ w Zakopanem po pierwszym dniu był tuż za podium, w drugim konkursie jednak dopiero 14-ty.

Przyszedł czas na Olimpiadę - 7-my na średniej i 14-ty na dużej skoczni, drużynowo na 5 miejscu i to był jedyny sukces. Ogólnie zbyt wygórowane wymagania kibiców nie zostały spełnione.

Tydzień później na Mistrzostwach Polski w Zakopanem przegrał na dużej skoczni z Mateją (pierwszy taki przypadek od wielu lat). Na Średniej Krokwi jednak nie miał sobie równych (mimo kryzysu formy).

Turniej Skandynawski ropoczął z animuszem - 6 miejsce w Lahti. Potem w Kuopio był pierwszy raz w tym sezonie na podium - 3 miejsce. Wszyscy liczyli na kolejne dobre starty. W Lillehammer jednak był 11-ty, ale już kilka dni później w Oslo wygrał jedyny jak się okazało, konkurs PŚ w tym sezonie! Była to zapowiedź, że Małysz odzyskuje formę.

W Planicy było nieźle 6 i 8 miejsce i sezon zakończył na 9 miejscu w klasyfikacji końcowej. Ogólnie sezon dla naszego najlepszego skoczka był w miarę udany. Zwłaszcza początek i końcówka. W środku sezonu, czyli na najważniejszych imprezach niestety nie trafił z formą, ale kto przez tyle sezonów utrzymuje się w czołówce śwatowej?
Postawa Polaka zasługuje na wielkie słowa uznania. Miejmy nadzieję, że takich sezonów jak ten nie zabraknie w przyszłych latach. Prawdopodobie przed Małyszem jeszcze 4 sezony, gdyż mistrz zapowiada starty do Olimpiady w Vancouver w 2010 roku.

2. Kamil Stoch (LKS Poroniec Poronin)

W zeszłym roku ogłoszono go następcą Adama. Jak na razie można powiedzieć, że jest drugim naszym skoczkiem. Poprzedni sezon i 7 miejsce w konkursie PŚ w Pragelato to była zapowiedź jego wielkich możliwości. Ten sezon jednak nie był tak udany. Odbiła się na nim wyraźnie presja mediów i oczekiwań kibiców, którzy wymagali od młodego skoczka dużo lepszych rezultatów.

Kamil zaczął, podobnie jak Małysz, w Kuusamo. Punktował w pierwszym konkursie (26 miejsce). Drugi raz udało się to w Harrachovie (25 miejsce). W TCS tylko Ga-Pa było dla niego pomyślne - 29 miejsce. Na MŚ w lotach nie błysnął - 35 miejsce. O wiele lepiej było jednak w Zakopanem, i to był jego najlepszy start w sezonie. Zajął 15 i 19 miejsce. Potem na IO w Turynie na średniej skoczni uplasował się na dobrej, 16 pozycji, na dużej było słabiej o 10 oczek. Na MP w Zakopanem zdobył brąz i srebro. Turniej Skandynawski woli zapomnieć, podobnie występ w Planicy...

3. Rafał Śliż (KS Wisła Ustronianka)

Rafał ten sezon może uznać za najlepszy w swojej karierze! 22-letni skoczek z Wisły tylko nieznacznie ustępował Stochowi. Dokonał też historycznego wyczynu - zajął 8 miejsce w zimowym Pucharze Kontynentalnym, co jest najlepszym rezultatem Polaka w tych rozgrywkach.

Sezon zaczął od dwóch zwycięstw w III lidze skoków podczas FIS Cupu w St.Moritz. Potem pojechał na CoC do Rovaniemi. Tam uplasował się raz na podium (3 miejsce). Dzięki temu dostał szanse występu w PŚ w Harrachovie. W Czechach jednak tylko raz wszedł do 50-tki. Został w Harrachovie i tydzień później skakał na tej samej skoczni w CoC. Niestety także bez powodzenia.
O wiele lepiej zaprezentował się w Szwajcarii pod koniec roku 2005: 8-me i 5-te miejsce. Wobec wycofania Małysza z TCS, dostał szanse występu w tych prestiżowych rozgrywkach. W Innsbrucku był 26 - pierwsze punkty w PŚ, a w Bischofshofen został sklasyfikowany na 35 miejscu.

Potem dobre starty zaliczył ponownie w CoC. W Planicy na K-120 był szesnasty i drugi. Pojechał do Japonii, gdzie w Sapporo odniósł zwycięstwo w jednym z trzech konkursów. Wszyscy liczyli na dobry start na tej samej skoczni podczas Pucharu Świata. Śliż jednak zajął dopiero 29 i 23 miejsce. Mimo tego dwa razy punktował i mógł zaliczyć japoński epizod za bardzo udany.

Z formy w Zakopanem nie mógł być zadowolony. Dwukrotnie nie wszedł do finału. Mimo tego dostał szanse występu na Olimpiadzie. W debiucie na dużej skoczni nie wszedł jednak do konkursu.

Na MP zajął 7 i 6 miejca, choć eksperci spodziewali się po nim dużo więcej. Nieco poprawił swoje notowania na CoC w Vikersund - 11 i 5 miejsce. Kilkanaście dni później kompletnie zawalił skoki w finałowym konkursie CoC w Bischofshofen. Mimo braku punktów w Austrii, zajął wysoką, 8 lokatę w klasyfikacji końcowej. Był to ostatni jego start tej zimy.

c.d.n.