Od jakiegoś czasu słychać było spekulacje na temat ewentualnej budowy olbrzymiej skoczni, większej od obecnych "mamutów", na której możnaby osiągać odległości nawet do 300 metrów. Teraz te pogłoski okazują się prawdą. Na początku kwietnia rusza budowa K-250 w Alpach Francuskich.
Wybrana lokalizacja to niewielka dolina górska w Massif du Pelvoux, niedaleko miejscowości Saint-Bonnet. Najbliższe większe miasta to Gap i Grenoble. O możliwość zbudowania skoczni rywalizowały także Pieve di Cadore we Włoszech i Shiojiri w Japonii. Ostatecznie jednak Saint-Bonnet zostało wybrane ze względu na najlepsze warunki wiatrowe.

Jak wiadomo, im większa skocznia, tym większym problemem są silne wiatry. Dlatego konstruktorzy francuskiego giganta i ci, którzy wydali zgodę na jego powstanie postanowili z góry się zabezpieczyć. Warunki pogodowe w Massif du Pelvoux mają przypominać te na skoczniach w Salt Lake City. A chociaż w parku olimpijskim zdarzały się już problemy ze zbyt silnym wiatrem, podczas konkursów olimpijskich w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej panowała niemal cisza.

Projekt skoczni został wykonany już kilka miesięcy temu. Przygotował go zespół z Politechniki Marsylskiej pod kierunkiem prof. inż. Jacques'a Léfébvre. Jak sami twierdzą, skocznia będzie przygotowana na skoki nawet 300-metrowe. Ma spełniać wszelkie warunki bezpieczeństwa - dla dobrego skoczka ma być nie bardziej niebezpieczna, niż "zwykły mamut". Skocznia będzie wyposażona w wyciągi oraz nowoczesną osłonę wiatrową (niewiele o niej wiadomo - ma zostać wypróbowana właśnie na tym obiekcie). Mówi się także o symulatorze skoków dla turystów (podobne istnieją m.in. w Lahti i Oslo).

Paradoksalnie najmniej wiadomo o zawodach, które mają być na tej skoczni organizowane. Na razie nie wiadomo nic pewnego. Podobno zawody mają nie być zaliczane do kalendarza PŚ. Ma to być konkurs tylko dla najlepszych skoczków, którzy wyrażą chęć rywalizacji o rekord świata. Dopiero później ewentualnie zadecydowanoby o włączeniu tych zawodów do PŚ. Mówi się także o dopuszczeniu jako pierwszego skoczka, który dokona otwarcia obiektu - kobiety, którejś z najlepszych pełnoletnich skoczek na świecie. Ma to być gest uznania wobec kobiecych skoków narciarskich.

Mimo perspektyw na organizowanie tylko niewielkiego konkursu, konstruktorzy i sponsorzy obiektu nie boją się o pieniądze. Skocznia w Saint-Bonnet ma być także wielką atrakcją turystyczną.

Mimo, że wyrażono już oficjalnie zgodę na powstanie tak olbrzymiej skoczni, nie ustają kontrowersje. Po raz n-ty powracają pytania: gdzie leżą granice ludzkich możliwości? czy są jakoś ograniczone? a czy można zahamować pogoń za rekordami? Prof. Léfébvre przekonuje, że nowa skocznia będzie w pełni bezpieczna i przypomina historię lotów narciarskich. Istotnie, 70 lat temu mówiono, że skoki na odległość ponad 80 metrów są niebezpieczne i że nie należy pozwalać na takie "wybryki". Dziś nawet 100 metrów nie wydaje się niczym szczególnym. Bariera 200 metrów padła zaledwie 8 lat temu, więc niektórzy żartują, że jeszcze trzeba poczekać - po co wszystko na raz, w końcu od pierwszego skoku stumetrowego na 200 metrów czekano ponad 50 lat. Jednak profesor przypomina, że w człowieku zawsze istniało pragnienie przekraczania granic. "Nie można go powstrzymywać" - mówi. "Lepiej, by to pragnienie zostało ukierunkowane na sport, niż żeby, niezaspokojone, stawało się siłą destrukcyjną".