Lahti - 100 tysięcy mieszkańców, oddalone zaledwie 105 km od Helsinek, nazywane jest często satelitą stolicy. To nowoczesne, dynamicznie rozwijające się miasto, nam kibicom skoków narciarskich, kojarzy się przede wszystkim z kompleksem skoczni narciarskich i konkursami Pucharu Świata, rozgrywanymi w ramach Turnieju Skandynawskiego.
Miałam przyjemność uczestniczenia w owym konkursie zaledwie kilka dni temu i chciałabym przedstawić Wam, Drodzy Czytelnicy, jak wygląda to miasto w czasie tych niecodziennych uroczystości.

Do Lahti przybyłam po 4 godzinnej podróży, w śnieżny, piątkowy poranek. I tu pierwsze zaskoczenie. Przypominacie sobie, jak wygląda Zakopane w przeddzień zawodów Pucharu Świata? Wszędzie widać radosnych, poprzebieranych kibiców, dźwięki trąbek rozbrzmiewają od wczesnych godzin porannych. Lahti? Cisza... Zaledwie kilkoro napotkanych fińskich kibiców, którzy bez cienia entuzjazmu odbywali spacery po ulicach miasta.

W pobliżu skoczni napotkałam kilka stoisk z gadżetami dla kibiców. Dostępne są one tylko w wersji "fińskiej". Próżno szukać szalików czy flag dla fanów drużyny niemieckiej czy austriackiej. Dopiero w sobotę napotkałam takie stoisko. Kolejne zaskoczenie - sprzedającym był... Polak. Tylko u niego można było zaopatrzyć się w norweską koszulkę, czy zakupić rosyjską flagę.

Biuro prasowe i centrum wydawania akredytacji działały bez zarzutu. Przyjemna i ciepła atmosfera, w niczym nie przypominająca częstych problemów z akredytowaniem się w Zakopanem. Zjawisko, które przedstawił mój redakcyjny kolega Fryc, w Finlandii nie istnieje. Nigdzie nie widać było młodych, akredytowanych dziewcząt, które często wzbudzają negatywne emocje. Czy słusznie negatywne? Nie mnie oceniać...

W Lahti akredytowanych było bardzo niewiele osób. W sektorze "Foto" znajdowało się zaledwie 7 lub 8 osób. Owszem, byli to młodzi ludzie, ale nie budzący cienia wątpliwości, w jakim celu się tam znajdują...

Konkursy w Lahti znacznie różnią się od tych, rozgrywanych w Zakopanem. Tutaj nie kibicuje się wszystkim zawodnikom, co nie ukrywam, bardzo mnie zawiodło. To zawsze sobie ceniłam w naszym kraju, nikt tak jak my, nie kibicuje wszystkim biorącym udział w pucharowej rozgrywce. W Lahti słychać było fińskich kibiców tylko w czasie skoków fińskich zawodników. Spora grupa kibiców z Niemiec i Polski gorąco dopingowała wszystkich. Aż przyjemnie było posłuchać i popatrzeć. Fińscy kibice mogliby od nas się tego nauczyć.

Lahti ożywa wieczorem. Tłumy fińskich kibiców, nie ukrywam, mniej lub bardziej podchmielonych, udają się do klubów i dyskotek. I tu znowu kolejna zanotowana różnica - nie ma dziewcząt, szukających zawodników w różnych klubach bądź pubach. Wydaje mi się, że to zjawisko istnieje tylko w Polsce, Niemczech i Austrii. W Finlandii stosunek do zawodników i emocje, które sami zainteresowani wywołują, są znacznie inne niż w krajach wyżej wymienionych.

Podsumowując uważam, że Puchar Świata w Lahti wypada bardzo dobrze pod względem organizacyjnym. Kibice są jednak o niebo gorsi od tych, którzy odwiedzają Zakopane. Pod tym względem, chyba nikt nigdy nam nie dorówna. Tak trzymać kibice!