We wczorajszych kwalifikach do zaplanowanego na dzisiejszy wieczór konkursu olimpijskiego na skoczni K-125 w Pragelato, Adam Małysz uplasował się na 14. lokacie, po skoku na odległość 125 metrów. W rozegranej wcześniej serii treningowej skoczek z Wisły uzyskał wynik jeszcze słabszy, 112 metrów. Jakiego rezultatu spodziewać możemy się w dzisiejszym konkursie?
"Ciągle trochę brakuje, jeszcze nie wszystko zaskoczyło. Poza tym warunki dzisiaj były bardzo nierówne. Było tak, że jednym wiało z przodu, drugim z tyłu. W kwalifikacjach oddałem lepszy skok niż w treningu, ale nie mogę być zadowolony. Muszę dopiero obejrzeć te skoki na wideo, żeby wiedzieć, co było nie tak" - opowiadał Małysz.

"Myślę, że problemem jest niska prędkość dojazdowa. Do najlepszych zawodników tracę około dwóch kilometrów. To trudno nadrobić. Moja optymalna pozycja jest taka, że kolana są ustawione blisko siebie, a narty ocierają się o tory. To powoduje zmniejszenie prędkości. W serii próbnej próbowałem ułożyć się inaczej, jechałem trochę szybciej, ale nie czułem się dobrze" - dodał reprezentant Polski.

W czym, według Łukasza Kruczka, tkwi główny problem w skokach Małysza? "Małysz ciągle pilnuje wszystkich elementów. W takich kontrolowanych skokach nie może być błysku. W konkursie musi po prostu przestać myśleć, zdać się na instynkt, wybić i lecieć jak najdalej się da. Musi być luz, swoboda. Jak Adamowi się to uda, jak wyjdą mu dwa dobre skoki, to będzie miał szansę na medal" - prognozował asysten Heinza Kuttina.

Jak pamiętamy, wczoraj część polskiej drużyny udała się do Turynu oglądać mecz hokejowy. Małysz opisuje swoje wrażenia: "Pierwszy raz widziałem hokej na żywo i 'strasznie' mi się podobało. Rosjanie po prostu rozwalili tych Szwedów. W sobotę pewnie będzie jakiś spacer, regeneracja. A przed samymi zawodami pełna koncentracja" - zakończył Małysz.