Do kolejnego konkursu olimpijskiego na skoczni w Pragelato zostało kilka dni. Na sobotę zaplanowano zawody na skoczni dużej. Skoczkowie przygotowują się do rywalizacji o kolejne medale w najróżniejszy sposób - część postanowiła intensywnie trenować, inni wręcz przeciwnie - odciąć się od olimpijskiej presji i zrelaksować w zaciszu.
Część ekipy Austriackiej, a mianowicie, Andreas Widhoelzl i Martin Koch udali się dzisiaj do Turynu, aby z bliska przyjrzeć się rywalizacji na meczu turnieju hokejowego, w którym zmierzyły się reprezentacje Finlandii - Szwajcarii. Z kolei Thomas Morgenstern, jeden z głównych faworytów sięgnięcia po złoto w sobotnim konkursie, kibicował swoim rodakom startującym w kombinacji norweskiej. Pozostali podpieczeni trenera Alexandra Pointnera odpoczywali oglądając filmy w Lago Laux, gdzie mieszkają.

Ponadto Austriacy postanowili, iż wezmą udział w mszy świętej i pomodlą się o dobry wynik w sobotnim konkursie. "W pobliżu naszej kwatery w Lago Laux znajduje się malutka kapliczka i tam ksiądz Bernhard Maier mógłby odprawić mszę. Musimy wykorzystać wszystkie możliwości, aby odnieść sukces" - wyjaśniał Pointer.

Zupełnie inaczej do startu w sobotę przygotowuje się Jakub Janda. Czech, po nieudanym występie na skoczni K95, kiedy to zajął dopiero 13. lokatę, postanowił uciec od olimpijskiego zgiełku. Janda opuścił Włochy... i przebywa aktualnie w Monte Carlo. Nie wiadomo kiedy lider czeskiej ekipy skoczków wróci do kolegów. Trener Vasja Bajc zapewnia jednak, iż nie zabraknie go w sobotnim konkursie.