Pierwszy konkurs skoków na Igrzyskach Olimpijskich za nami. Adam Małysz zakończył rywalizację na skoczni normalnej na miejscu siódmym. Wydawałoby się, iż jest to lokata wysoka, szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy słabsze wyniki skoczka z Wisły w ostatnich zawodach Pucharu Świata.
Z rezultatu Małysza nie jest jednak w pełni zadowolony trener, Heinz Kuttin. Austriak jest wręcz "wściekły", gdyż jego podopieczny nie zdobył w niedzielnym konkursie medalu... złotego medalu! "Od 24 godzin chodzę wściekły, bo Małysz powinien mieć teraz na szyi złoty medal olimpijski. Gdyby wierzył w siebie przed drugim skokiem, wygrałby w niedzielę" - wyjaśniał Kuttin.

Według Kuttina szanse na czołową lokatę Małysz stracił w drugiej serii. Przypomnijmy, iż na półmetku zawodów polski skoczek po próbie na odległość 101,5 metra był ósmy, w drugiej serii poprawił się o metr i awansował o jedną lokatę. Możliwe, iż medal był faktycznie w zasięgu Polaka... wszak szósty po 1. rundzie Lars Bystoel ostatecznie zakończył konkurs na pierwszym miejscu. "Przeanalizowaliśmy ten drugi skok, w którym mógł polecieć nawet 104-105 metrów. Popełnił błąd na progu, bo nie wierzył w siebie". - dodał Austriak.

Skoczkowie przygotowują się do kolejnego konkursu olimpijskiego, tym razem na skoczni dużej, który zaplanowano na sobotę. Kuttin liczy w dalszym ciągu na medal Małysza. "W Polsce pokutuje błędne przekonanie, że Adam stracił swoją jedyną szansę, bo jest zdecydowanie lepszy na średniej skoczni. Nieprawda. Obecnie jego przewaga uwidacznia się na dużym obiekcie. Dlaczego? Bo poprawił prędkość na rozbiegu i odbicie. I nie opowiadajcie, że jest to wyłącznie zasługa profesora Żołądzia. Pracowaliśmy nad tym od wielu miesięcy" - zakończył szkoleniowiec.

Kwalifikacje do konkursu na skoczni dużej zaplanowano na piątek, na godzinę 18:00. Konkurs główny odbędzie się dzień później, początek równiez o 18:00.