Gdy w niedzielny wieczór Lars Bystoel zdobył złoty medal, koledzy z drużyny cieszyli się z wygranej prawie tak samo jak sam zwycięzca. "Wyglądali na bardzo szczęśliwych, gdy zwyciężyłem. Nasza ekipa jest bardzo zgrana i panuje w niej niezwykła atmosfera. To coś niezwykłego - koncentrujemy się na tym samym celu - chcemy dobrze skakać. Dlatego motywujemy się nawzajem i nie dbamy jedynie o własne sprawy. Złoto, które wygrałem należy się całej drużynie" - powiedział świeżo upieczony mistrz olimpijski norweskiej gazecie VG.
 
Tymczasem w lecie nie zapowiadało się na tryumf olimpijski Norwega. Bystoel został zdegradowany do drużyny B. Już wtedy jednak zapowiadał, iż chce zostać najlepszym skoczkiem świata i wziął się za siebie. Po paru miesiącach ciężkiej pracy został pochwalony przez trenerów za swój sportowy tryb życia i pozytywne nastawienie do treningów. "W lecie parę razy próbowałem sobie wyobrazić to, co się dziś tutaj w Pragelato wydarzyło" - opowiada Bystoel.
 
Dzień później w Sestriere wybuchła niemała histeria, której powodem był Norweg. Gdy szedł przez rynek włoskiej miejscowości na spotkanie z norweskimi dziennikarzami, został od razu otoczony przez tłum ludzi, którzy go rozpoznali i chcieli sobie zrobić zdjęcie ze złotym medalistą. Oczywiœcie gratulacje przybyły też z ojczyzny Larsa: "Dostałem ponad 100 smsów od rodziny, przyjaciół, znajomych. Wszyscy bardzo się cieszą z mojej wygranej. Niestety nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć, ale chcę podkreślić, że to wszystko wiele dla mnie znaczy" - dodaje Bystoel.
 
Oprócz Larsa, z medalu mógł się cieszyć również Roar Ljoekelsoey. W niedzielę wywalczył brąz. Trzeci finalista - Bjoern Einar Romoeren zajął 15 lokatę, z której nie był zbyt zadowolony. Tommy Ingebrigtsen i Sigurd Pettersen natomiast wydają się być bez formy. "Mam nadzieję, że konkurs na K-95 w jakiejś formie zainspiruje Sigurda i Tommy’ego. Będę się starał ich podbudować psychicznie, abyśmy mieli silną ekipę na konkurs drużynowy. Złoto w konkursie drużynowym byłoby czymś jeszcze wspanialszym niż medal wywalczony indywidualnie" - twierdzi Norweg.
Aby to marzenie zrealizować, Mika Kojonkoski przygotował plan B dla Ingebrigtsena i Pettersena. Złoto w drużynówce to największy cel fińskiego trenera Norwegów - odkąd w Salt Lake City przegrał z ekipą Niemiec o 0,1 pkt wymarzony medal.
 
Kojonkoski pojedzie w poszukiwaniu formy z obydwoma skoczkami do francuskiego Courchevel, aby tam potrenować na skoczni, na której Toni Nieminen zdobył swój złoty medal w 1992 roku.
 
"Mamy nadzieję, na dobre skoki wszystkich pięciu zawodników w konkursach, które jeszcze się odbędą - orzekł szef prasowy Norwegów Tom Dahl Froshaug.