Norwescy skoczkowie udowodnili dzisiaj, że nigdy nie należy w nich wątpić. Pomimo słabszych występów w seriach treningowych i kwalifikacjach, w pełni zmotywowani zdobyli dwa medale podczas konkursowych zmagań na średniej skoczni w Pragelato. Tym samym norwescy skoczkowie zdobyli szósty i siódmy medal dla swojej ojczyzny w tych igrzyskach.
Jednak krążek zdobyty dość niespodziewanie przez Larsa Bystoela jest jednym z najważniejszym, gdyż pierwszym złotym! (bilans siedmiu medali daje w tym momencie Norwegii 3-cie miejsce w klasyfikacji medalowej).

Gdy zawodzili norwescy pretendenci do złota 27-letni skoczek postanowił udowodnić, na co go stać.
"Lars jest w bardzo dobrej formie. Jego pierwszy skok nie był najdłuższy, ale pomimo to był bardzo zadowolony i pełen optymizmu przed drugim skokiem. Wiedziałem, że Lars ma ogromne możliwości, dzięki wytrwałej pracy osiągnął ten sukces." - powiedział zadowolony Mika Kojonkoski. Fiński trener nie krył dzisiaj swojego zadowolenia z występu swoich podopiecznych: "To był nasz dzień! Jesteśmy w pełni zadowoleni z dzisiejszych wyników. Ten medal jest najlepszym, jaki kiedykolwiek zdobył mój podopieczny."

Bohater dzisiejszego dnia - Lars Bystoel, dla którego ten sezon jest najlepszym z dotychczasowych (w Innsbrucku odniósł swoje pierwsze pucharowe zwycięstwo) powiedział: "Już latem myślałem o złotym medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Czuję się wspaniale. Oddałem dwa perfekcyjne skoki." Szczęśliwy Norweg przyznał również: "Kiedy po skoku stałem i obserwowałem skoki pozostałych zawodników byłem bardzo podekscytowany. Nie wierzyłem w to, że wygram, przecież tylu świetnych zawodników było jeszcze na górze, a potem okazało się, że to jednak ja zdobyłem złoty medal. To było zaskakujące. Jestem strasznie szczęśliwy, ale potrzebuje trochę czasu żeby to wszystko teraz odreagować."

Na najniższym stopniu podium uplasował się Roar Ljoekelsoey. "Wiem, że gdybym skoczył metr dalej mogłoby być lepiej, ale nie chcę o tym w ten sposób myśleć. Jestem zadowolony z tego rezultatu. Po pierwszej serii traciłem do Rosjanina 3,5 pkt, wyszedłem trochę za płasko z progu. Ale naprawdę cieszę się z tego medalu."

Dzisiejszy dzień z pewnością dał wiele powodów do szczęścia zarówno samym skoczkom, trenerom jak i ich fanom. Po raz kolejny w tym sezonie mogliśmy obserwować ‘szał radości’ zawodników z dalekiej północy, którzy całą drużyną cieszyli się ze zwycięstwa swojego reprezentacyjnego kolegi. Norwegowie udowodnili, że stać ich na wszystko. Wciąż są silną drużyną, w której trzeba upatrywać faworytów zarówno do konkursu indywidualnego jak i drużynowego na skoczni dużej. Natomiast ten artykuł pragnę zakończyć okrzykiem norweskich kibiców: HEIA NORGE!