Cztery lata wszyscy z niecierpliwością czekali na kolejne Igrzyska Olimpijskie, a przez ten czas każdy zawodnik marzył o "eksplozji" formy, która zdarzy się właśnie w tym momencie. Niektórym to się udało, inni nadal ciężko pracują. Podobne marzenia snuł reprezentant Austrii, Martin Hoellwarth. Doświadczony skoczek niejednokrotnie był "Asem w rękawie" Alexa Pointnera. Sezon 2005/2006 nie zaczął się dla niego pomyślnie, a poprawa nie przychodziła. Zapamiętaliśmy Hoelliego z naprawdę dobrych startów, a teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Krótkie skoki, gorsza technika lotu... Wielu z nas zastanawiało się dlaczego. Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi - to jest sport i w tym tkwi jego cały urok, że nigdy nie możemy być pewni wyników.

Pomimo słabszych występów Austriaka trener postanowił dać mu szansę i wziąć do reprezentacji olimpijskiej. Przez ostatni czas Hoellwarth w Predazzo indywidualnie przygotowywał się do Igrzysk Olimpijskich. O efekcie tych treningów przekonamy się już wkrótce, sam Martin jednak twierdzi, że jego kondycja jest już o wiele lepsza i nie ukrywa swego optymistycznego nastawienia. "Wierzę, że mogę się na coś przydać, ponieważ podczas treningów w Predazzo uczyniłem znaczne postępy" mówi 31-latek. Niejednokrotnie przekonaliśmy się, że skoczkowie narciarscy potrafią zaskakiwać, dlaczego więc nie wierzyć, że tym razem będzie podobnie? Czy podczas igrzysk w Turynie Martin Hoellwarth odegra jedną z głównych ról? Odpowiedź na to pytanie już wkrótce!