Dzisiaj polscy skoczkowie narciarscy złożyli ślubowanie przed igrzyskami olimpijskimi, które już w piątek rozpoczynają się w Turynie. Uroczystość odbyła się w warszawskim Centrum Olimpijskim.
Przed naszymi sportowcami trudne zadanie, bowiem kibice oczekują sukcesów. Skoczkom oprócz formy musi sprzyjać szczęście i warunki atmosferyczne. Nasza medalowa nadzieja – Adam Małysz, na kilka dni przed pierwszym olimpijskim konkursem jest optymistycznie nastawiony.

- Mam nadzieję, że nam będzie w Turynie dobrze wiało. W ostatnich dniach miałem pewne kłopoty zdrowotne, pojawiły się problemy z piszczelami i zapalenie okostnej, ale już wszystko jest w porządku. Kilka dni wypoczynku i zabiegi rehabilitacyjne przyniosły pożądane efekty. Moja forma zarówno fizyczna jak i psychiczna rośnie z dnia na dzień. Jadę do Turynu walczyć o jak najlepszy wynik. Kandydatów do złotego medalu jest - moim zdaniem – kilkunastu – powiedział po uroczystości Małysz.

Wśród fanów skoków wciąż trwają spekulacje na temat faworytów olimpijskich zmagań, a takich bardzo trudno jest wskazać. Ostatnie konkursy pokazały, że na olimpijskie krążki jest wielu chętnych.

- Każdy zawodnik, który startuje na olimpiadzie, walczy o medal. Ja w tym roku nie słyszałem, że jestem na liście faworytów, dlatego każda z mojej strony niespodzianka, będzie tym bardziej miła. Mogę tylko obiecać, że przygotowany jestem do olimpijskiego startu najlepiej, jak tylko to było możliwe – przyznał skoczek z Wisły.

Optymistą jest także Kamil Stoch, który jest zadowolony z ostatnich treningów przeprowadzonych w niemieckim Ruhpolding.

- To nic nowego, każdy zawodnik, który chce liczyć na dobry rezultat, musi mieć 'dynamit' w nogach. Uważam, że jestem w optymalnej formie, kilka dni wypoczynku i lekkich treningów, jakie ostatnio mieliśmy, wyszedł nam na dobre. W ostatnich dniach mieliśmy indywidualne programy zajęć dostosowane do każdego zawodnika – powiedział Stoch.

Robert Mateja przyznaje, że dla niego bardzo ważne były ostatnie dni, które mógł spędzić z najbliższymi.

- Dzięki temu każdy z nas mógł oderwać się od treningów, zawodów, w ogóle od skoków. To nie było tak, że przez ten czas byliśmy zupełnie bezczynni. Każdy z nas realizował zalecony program. Ale najważniejsze, że odpoczęliśmy psychicznie, odzyskaliśmy świeżość i znowu nabraliśmy głodu skakania – powiedział Robert Mateja.

Polacy ostatni etap przygotowań poświęcili na wyeliminowanie najważniejszych błędów. Skoczkowie na zgrupowaniu w Ruhpolding przebywali do piątku. Od tego czasu nie trenowali na skoczni.

- Nie mieliśmy tam porównania ze skoczkami z innych ekip, ale wydaje się, że treningi dużo nam dały i wracaliśmy stamtąd zadowoleni. Skakaliśmy bardzo dużo, każdy z nas miał coś do poprawienia. Następny trening już na skoczni olimpijskiej, prawdopodobnie w czwartek. Jesteśmy optymistycznie nastawieni i to chyba najważniejsze – zakończył Mateja.

Pierwszy olimpijski sprawdzian na skoczni w Turynie w niedzielę, na obiekcie K-95.