Małą burzę wywołał piątkowy artykuł w "Rzeczypospolitej" sugerujący jakoby Adam Małysz w 2004 roku miał posunąć się do szantażu wobec Polskiego Związku Narciarskiego. Polski skoczek stanowczo odpiera zarzuty jakie pojawiły się przeciw jego osobie tuż przed konkursami Pucharu Świata w Zakopanem.
"Wśród dziennikarzy mam tylu zwolenników, co i wrogów. Tu nie podano żadnych dowodów. Teraz zajmie się tym prawnik. Ja nigdy nikogo w PZN nie szantażowałem. A skoro to taki mądry związek, to czemu wszyscy wylecieli?" - oświadczył Małysz. "Jeśli ja bym kogoś szantażował, to bym teraz siedział za kratkami. Ktoś chciał mi po prostu dopiec i to w takim momencie, tuż przed Zakopanem" - dodał skoczek z Wisły.

Równie stanowczo cała sprawę komentuje menadżer skoczka, Edi Federer: "To skandal! Takich rzeczy nie robi się Małyszowi, który od 11 lat osiąga dla Polski wielkie sukcesy" - mówił Austriak.