Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Turynie zbliżają się wielkimi krokami. Ale jako, że jeszcze trochę czasu zostało, myślę stosownym będzie postawić kilka prognoz. Pierwsza część poświęcona jest głównym faworytom imprezy, w dalszych opiszę skoczków, z mniejszymi szansami, ale z potencjałem na sprawienie niespodzianki.
Turniej Czterech Skoczni pokazał, którzy zawodnicy rządzą dziś światowym cyklem. Oczywiście mowa tu o Jakubie Jandzie i Janne Ahonenie. Czech jest obecnie w życiowej formie. W Salt Lake City nie sforsował ani razu progu pierwszej trzydziestki, w Turynie taka sytuacja wydaje się niemożliwa. Brązowy i srebrny medalista z Mistrzostw Świata w Oberstdorfie z ubiegłego roku jest pewniakiem na medalowe pozycje – złoty krążek Jandy nie byłby w Pragelato żadną niespodzianką. Wbrew czarnowidztwu redaktora TVP, który na Mistrzostwach Świata w Lotach prorokował spadek formy Jakuba, właśnie w nim upatruję głównego faworyta. Jeszcze słowo na temat rzekomego złego występu Jandy w Kulm. Otóż Czech nigdy nie uchodził za "lotnika" (vide jego starty w zeszłym sezonie w Planicy), a siódme miejsce na tak prestiżowej imprezie świadczy o jego sile (bo nigdy nie był na MŚ w lotach tak wysoko).

Drugim faworytem jest oczywiście Janne Ahonen. To zawodnik, który spokojnie stanąłby w szranki w dziedzinie "drugi największy skoczek wszechczasów" (umówmy się, że Nykaenen był tym największym). Niemal na każdych zawodach jest faworytem i rzadko obywa się bez medalu – choćby w drużynie (no poza MŚ w Ramsau '99, które było wręcz dla niego koszmarem – 3 razy czwarte miejsce!). No właśnie – wielokrotny medalista Mistrzostw Świata na ZIO zdobył zaledwie jeden srebrny medal w drużynie. Indywidualnie i w Nagano i w Salt Lake był na K90 czwarty. Najwyższa pora, by wreszcie powiększył swoją kolekcje – stać go na to. Złe starty w Kulm tłumaczę wypadkiem przy pracy i traumą z zeszłorocznej Planicy.

Obok tej dwójki do faworytów głównych zaliczam też Roara Ljoekelsoeya i Andreasa Kuettela. Norweg jest na fali wznoszącej – wygrał drugi raz z rzędu MŚ w Lotach, coraz lepiej skacze w Pucharze Świata, ma doświadczenie niezbędne na takiej imprezie (to już czwarta Olimpiada Roara) i – podobnie jak Ahonen – brak olimpijskich sukcesów (jedynie dziewiąte miejsce na K90 w Nagano i żadnego medalu w drużynie!). Jednak Ljoekelsoey sprzed choćby czterech lat a Ljoekelsoey teraz to dwóch innych skoczków, dlatego uważam, że w Turynie jest faworytem nr 3. Zaraz za tą trójką plasuje się objawienie tego sezonu – Szwajcar Kuettel. Cztery lata temu w cieniu Ammanna sprawił i tak sporą niespodziankę (szóste miejsce na K120), w tym sezonie nie ma konkurencji w swojej drużynie, a niewielu może się z nim na skoczniach świata równać. Jak dotąd w obecnym cyklu, poza beznadziejnym startem w Oberstdorfie, jest niezwykle równy (czyli zawsze w czołówce), tak więc – może nie na złoto, ale na medal powinien liczyć.

CDN