Dziś początek zmagań skoczków na mamuciej skoczni w Bad Mitterndorf, gdzie odbędą się mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Na skocznię po przerwie powraca Adam Małysz, który po nieudanych startach w Turnieju Czterech Skoczni wycofał się z imprezy wcześniej i trenował indywidualnie.
Małysz trenował z Janem Szturcem i Łukaszem Kruczkiem na skoczni w Wiśle. Trenerzy postanowili wprowadzić także zmiany sprzętowe, które mają pomoc zagubionemu Małyszowi. Skoczek będzie startował na nowych nartach, które mają przesunięty środek ciężkości oraz w nowych butach. Do pomocy Małyszowi zobowiązał się także profesor Jan Żołądź, który był współtwórcą największych sukcesów Adama.

Małysz sam jest ciekawy, jaki efekt przyniosły ostatnie treningi.

- Sam jestem ciekawy, co dało mi tych kilka dni treningów. Na pewno miałem spokój, czyli to, czego mi potrzeba. Rok temu w Kulm skakałem bardzo dobrze, liczę, że i teraz będzie to start przełomowy – powiedział Małysz.

Nasz najlepszy skoczek jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to nie mistrzostwa świata są w tym sezonie najważniejsze. Głównym celem są Igrzyska Olimpijskie w Turynie. Małysz nie wyklucza, że jak na mamucie coś pójdzie nie tak, to powróci do indywidualnych treningów.

- Jadę z nadzieją, ale jak tylko zobaczę, że coś jest nie tak, wycofam się i będę trenował indywidualnie – zapewnia Adam Małysz.