Współtwórca największych sukcesów polskich sportów zimowych, profesor Jerzy Żołądź wraca do pracy z kadrą naszych skoczków. Po tym jak kilka lat temu Polski Związek Narciarski podziękował fizjologowi i psychologowi sportowemu za współpracę, forma Adama Małysza zaczęła spadać. Teraz, w kryzysie doceniono ich zasługi, dlatego kurator PZN - Apoloniusz Tajner zaproponował powrót profesorowi.
Z tej decyzji niezadowolony jest główny trener naszej kadry - Heinz Kuttin. Austriak uważa, że pomoc nie jest mu potrzebna, ale polecenie Tajnera wykona. "Pierwsze korekty są już wprowadzone. Jerzy Żołądź zostanie konsultantem, ale na zawody, czy zgrupowania nie będzie jeździł. Trenerzy mają się z nim sami kontaktować" – oświadczył Tajner.

"Nie ma mowy o żadnych zmianach w programie treningowym. Wszystko dobrze działa! Jasne, zadzwonimy do profesora Żołądzia, porozmawiamy, spytamy o opinię, ale myślę, że i tak nic się nie zmieni. Mam tego wszystkiego serdecznie dość. To całe zamieszanie odbiera mi, a przede wszystkim zawodnikom, radość ze skoków" - grzmiał Kuttin, który nie krył zdenerwowania. Jak oznajmił, o powrocie profesora do kadry dowiedział się ostatni...

"Starałem się przekonać Heinza do wpółpracy z profesorem Żołądziem. Mam nadzieję, że zrozumiał. Jeśli nie, to trudno. Nie odpuszczę jednak. W końcu to związek płaci Kuttinowi. Powinien słuchać przełożonych" – skwitował słowa trenera Apoloniusz Tajner.

Miejmy nadzieję, że Kuttin zrozumie, że nie jest alfą i omegą, a każda pomoc jest dobra. Szczególnie kogoś tak doświadczonego w pracy z Adamem Małyszem jak prof. Żołądź.