Niepowodzenie naszych skoczków w ostatnich konkursach Pucharu Świata wprowadziło niepokój nie tylko wśród kibiców, ale także w ekipie szkoleniowej. Wczoraj Polacy trenowali na skoczni w Oberstdorfie. Każdy z zawodników oddał po sześć skoków treningowych. W swojej przedostatniej próbie Adam Małysz upadł, ale nic się mu nie stało.
Jak to zazwyczaj bywa, przy niesprzyjającej atmosferze, nie obyło się bez małego incydentu. Stoch, i Mateja na treningach skakali słabo, uparli się jednak, że będą jechać z tej samej belki co Małysz. "Prosiłem ich, by poszli o dwie belki wyżej. Nie posłuchali" - opowiada Kuttin. "Po słabych skokach kazałem im iść wyżej. Zagroziłem, że przerwę trening. Posłuchali, uzyskali większą prędkość i skakali lepiej. Może odzyskają pewność? (..) Chcę, byśmy właśnie teraz byli drużyną. Bo niepowodzenia to dobry moment, by nastąpiły podziały, wkradły się wątpliwości. Duch może zostać złamany.

O ile występy Stocha, Matei i Bachledy były fatalne, to jeśli chodzi o Małysza są jedynie "poniżej oczekiwań". Były mistrz nadal punktuje, jednak zajmuje miejsca poza czołówką.

"Przyzwyczaiłem się do tego, że oczekiwania są tak ogromne. Wszyscy chcą moich zwycięstw. I ja chcę. Ale zawodnik raz skacze lepiej, raz gorzej. (..) W tym roku jestem bardzo spokojny. Jak ten błysk przyjdzie, "zapadka" usadowi się w głowie tam, gdzie trzeba, to będę skakał na najwyższym poziomie. Bo psychicznie jestem mocny. Wychodzę na rozbieg i koncentruję się na skoku. Nie mam "nerwa", że coś muszę, nie jestem napięty. W formie nie jestem, więc płynności nie ma. Mimo koncentracji skoki nie są stabilne. Czy potrzebuję przerwy? Zastanawiałem się nad tym. I czasem mam dość wszystkiego. Długo jestem w kadrze, długo w Pucharze Świata, cały czas trenuję. I przychodzi znużenie. Te napięcia, wymagania, presja się kumulują. I czasem nie chce mi się skakać. A czasem... bardzo mi się chce. To zależy od tego, jak forma. Jak mi idzie, jak w piątek na treningu, kiedy skoki podobały mi się, to nabierałem ochoty do skakania. A jak zawodnik skacze i skacze, tak jak moi koledzy, to przychodzi zniechęcenie. Marcin Bachleda mówi, że się fatalnie czuje, nie ma siły by się odbić... To wtedy skakać się nie chce. Ale teraz mnie się chce. (..) Dwa ostatnie skoki treningu były dużo lepsze niż ten drugi w konkursie. Choć wywróciłem się i trochę mnie tyłek boli" – skwitował ostatnie swoje skoki Małysz.

Miejmy nadzieję, że noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen odmieni nastroje w ekipie naszych skoczków.