Dzisiaj inauguracyjny konkurs Turnieju IV Skoczni. Wszyscy stawiają sobie pytanie kto odegra w nim czołowe role, kto będzie czarnym koniem i pomiesza szyki faworytom, czy też wreszcie czy warunki pogodowe nie pokrzyżują planów organizatorom. Oczywiście, polscy kibice zastanawiają się także jak wypadną reprezentanci naszego kraju.
Wszyscy liczmy przed wszystkim na Adam Małysza. Heinz Kuttin, trener kadry A polskich skoczków, w obszernym wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej, podkreśla jednak, iż Małysza nie można jeszcze zaliczyć do grona faworytów. Pytanie brzmi zatem - dlaczego?

- "Dla nas właściwie dopiero od turnieju zaczyna się sezon, tak sobie zaplanowaliśmy. Mam nadzieję, że forma przyjdzie wtedy, kiedy trzeba. Chciałbym po konkursie w Bischofshofen wiedzieć już, kto ma naprawdę szansę znaleźć się w kadrze na igrzyska. Czterech skoczków, których tu przywiozłem, to najlepsze, czym dziś mogą się pochwalić polskie skoki. Niech to pokażą, dadzą z siebie wszystko, bo w kolejce czekają już młodzi, choćby Rafał Śliż. Od Roberta Matei, Marcina Bachledy i Kamila Stocha nie wymagam miejsc w czołówce, ale dobrych skoków" - opowiadał Kuttin. "Adam oczywiście jest na specjalnych prawach. Myślę, że stać go na zajęcie w turnieju miejsca na podium. Zobaczymy w Oberstdorfie, to będzie specyficzny konkurs. Każdy skoczek przyjechał tu ze swoimi wspomnieniami z mistrzostw świata. To było zaledwie dziesięć miesięcy temu".

Dużym mankamentem i problemem występującym przy skokach Małysza jest niska prędkość na rozbiegu. Mimo kilkunasto miesięcznej pracy z Adamem, Kuttin nie potrafi w pełni naprawić tego błędu, nie oznacza to jednak, iż poprawy nie widać.

- "Już jest z tym lepiej, choć jeszcze nie tak, jak sobie wymarzyliśmy. W lecie sprawdziliśmy każdy możliwy element: sprzęt, smary. Doszliśmy do wniosku, że najważniejsze jest jednak ułożenie ciała. Znaleźliśmy taką pozycję, dzięki której Adam dojeżdżał do progu szybciej. Ale on zaprotestował, bo nie czuł się komfortowo przy odbiciu" - wyjaśniał austriacki szkoleniowiec.
"Wyjście z progu to jego największa siła, a lepsze jest wrogiem dobrego, więc wstrzymaliśmy się ze zbyt odważnymi eksperymentami. Szkoda, chciałbym, żeby Adam zdecydował się na drobną zmianę. W czasie najazdu wysuwa biodra to w lewo, to w prawo, narty nie jadą równolegle i to powoduje stratę szybkości. On jednak czuje się z tym lepiej i muszę uszanować jego decyzję. Był najlepszym skoczkiem świata, wie, czego mu trzeba."

Jak wyglądają plany polskiej kadry na początek przyszłego roku? Trenerzy będą przygotowywać skoczków przede wszystkim pod kątem startów na MŚ w lotach narciarskich oraz w PŚ w Zakopanem. Do Japonii nie polecą. Później pozostaną już tylko Igrzyska Olimpijskie.

- "Jedziemy na mistrzostwa świata w lotach w Bad Mitterndorf, a potem zajmiemy się spokojnym treningiem w Ramsau. Nie będzie nas w Sapporo. Wracamy do startów w Zakopanem, tamtejsze konkursy to jeden z najważniejszych punktów sezonu. Potem zostaną jeszcze zawody w Willingen i już trzeba będzie pakować walizki na wyjazd do Turynu." - mówił Kuttin.

Na pytanie dotyczące typów co do faworytów TCS, Kuttin odpowiada dyplomatycznie, nie wskazując jednoznacznie skoczka, który odegra największą rolę w turnieju. "Czołówka bardzo się w tym sezonie wyrównała, a Jakub Janda i Andreas Kuettel pokazują, że w skokach wszystko jest możliwe. Dla mnie najważniejsi są moi zawodnicy."