Jest prawdą to, co twierdzi FIS: póki co nie ma jeszcze wielu zawodniczek, które miałyby w pełni opanowane duże skocznie. Ten typ skoczni zawsze bardzo różnicował wyniki pań: gdy najlepsze skakały na Holmenkollen na 125 m, najsłabsze lądowały przed setnym metrem. Jednak trudniej bronić takiej decyzji w perspektywie ewolucji, która się w kobiecych skokach dokonuje. Z roku na rok na Holmenkollen startowało coraz więcej pań, poziom powoli się wyrównywał. I przede wszystkim - wydaje się, że trenerzy coraz częściej postrzegają "zepchnięcie" kobiet na skocznie średnie i normalne jako stan tymczasowy. Najlepsze drużyny świata, jak USA czy Norwegia, regularnie trenują na dużych skoczniach - ich wyniki pokazują, że mimo tak niewielu kobiecych konkursów na K-120 nie jest to zła taktyka... Najbardziej spektakularne jest to, co dzieje się w młodym pokoleniu skoczek. Zawodniczki, które będą debiutować w najbliższych latach, będą już zapewne tak samo dobrze przygotowane do startów na K-90, jak i na K-120 - one po prostu znają te skocznie. Zaledwie 12-letnia Szwajcarka Salome Fuchs ma już za sobą niejeden skok z K-105 (HS-117) w Einsiedeln - może się pochwalić rekordem życiowym 101,5 m, a na otwarciu kompleksu skoczni poprawiła oficjalny kobiecy rekord kraju na 95 m. Amerykanka Avery Ardovino nie miała nawet 12 lat, gdy po raz pierwszy skoczyła z dużej skoczni olimpijskiej w Park City... Ardovino startowała już w COC kobiet, drużyna szwajcarska planuje wielki powrót na tę zimę. Czy FIS przywróci skoki kobiet na Holmenkollen dopiero, gdy zauważy wyniki dziewcząt takich jak one? Przecież powinien stale obserwować, co się dzieje w narciarstwie...
Jest prawdą to, co twierdzi FIS: póki co nie ma jeszcze wielu zawodniczek, które miałyby w pełni opanowane duże skocznie. Ten typ skoczni zawsze bardzo różnicował wyniki pań: gdy najlepsze skakały na Holmenkollen na 125 m, najsłabsze lądowały przed setnym metrem. Jednak trudniej bronić takiej decyzji w perspektywie ewolucji, która się w kobiecych skokach dokonuje. Z roku na rok na Holmenkollen startowało coraz więcej pań, poziom powoli się wyrównywał. I przede wszystkim - wydaje się, że trenerzy coraz częściej postrzegają "zepchnięcie" kobiet na skocznie średnie i normalne jako stan tymczasowy. Najlepsze drużyny świata, jak USA czy Norwegia, regularnie trenują na dużych skoczniach - ich wyniki pokazują, że mimo tak niewielu kobiecych konkursów na K-120 nie jest to zła taktyka... Najbardziej spektakularne jest to, co dzieje się w młodym pokoleniu skoczek. Zawodniczki, które będą debiutować w najbliższych latach, będą już zapewne tak samo dobrze przygotowane do startów na K-90, jak i na K-120 - one po prostu znają te skocznie. Zaledwie 12-letnia Szwajcarka Salome Fuchs ma już za sobą niejeden skok z K-105 (HS-117) w Einsiedeln - może się pochwalić rekordem życiowym 101,5 m, a na otwarciu kompleksu skoczni poprawiła oficjalny kobiecy rekord kraju na 95 m. Amerykanka Avery Ardovino nie miała nawet 12 lat, gdy po raz pierwszy skoczyła z dużej skoczni olimpijskiej w Park City... Ardovino startowała już w COC kobiet, drużyna szwajcarska planuje wielki powrót na tę zimę. Czy FIS przywróci skoki kobiet na Holmenkollen dopiero, gdy zauważy wyniki dziewcząt takich jak one? Przecież powinien stale obserwować, co się dzieje w narciarstwie...