Dzisiaj pogoda nie przeszkodziła w rozegraniu kwalifikacji do konkursu na skoczni K-120. Warunki do skakania były wręcz idealne: temperatura powietrze -6 C, śniegu -10 C, świecące słońce. Z grona 66 zawodników awansować mogło tylko 50. Na szczęście wszyscy czterej Polacy zakwalifikowali się do konkursu (Tomisław Tajner - 112.5 m, Tomasz Pochwała - 110.5 m, Robert Mateja - 118.0 m, Adam Małysz - 123.5 m). Niespodziewanie Robert Mateja zajął bardzo dobrą 10 pozycję. Tym bardziej zasługuje to na uwagę, gdyż czołowa piętnastka skakała z podwyższonego rozbiegu. Całą serię kwalifikacyjną wygrał Adam Małysz co daje nam nadzieję na złoto w jutrzejszym konkursie.
Lepiej niż w poprzednich kwalifikacjach spisali się Clint Jones i Ildar Fatkullin, którzy skoczyli ponad 110 metrów i weszli do czołowej pięćdziesiątki. Niespodziewanie dobrze skakali także zawodnicy rzadko goszczący na ekranach naszych telewizorów np.: Jan Mazoch (Czechy) - 111.0 m, Hyun Ki Kim (Korea) - 114.0 m i Jens Salumae (Estonia) - 112.5 m. Zawodnicy, którzy nie skakali w konkursie K-90, dziś nie pokazali nic wielkiego. Miyahira i Hocke oddali przeciętne skoki, a Risto Jussilainen wręcz słaby - 109.5 m. Większość zawodników z czołówki potraktowało kwalifikacje jak trening i nie przywiązywali wagi do uzyskiwania przyzwoityvh odległości. Jest to olewanie kibiców. Byłem mocno zdenerwowany skokami "od niechcenia" m.in. Mistrza Olimpijskiego Simona Ammanna. Czas może zmienić zasady w kwalifikacjach do konkursów olimpijskich.... Brawa należą się Ceconowi, Mattiemu Hautamaeki, Hannawaldowi i Małyszowi. Oni potraktowali kibiców z należytym szacunkiem.