Simon Ammann: Problem tkwi w tym, że miejsce, które mamy do dyspozycji (lewa nogawka kombinezonu – przyp.red.) jest zbyt małe i trudno jest znaleźć na nie sponsora. Pewnie wpływ na obecną sytuację miały nienajlepsze rezultaty uzyskane latem. W Szwajcarii firmy inwestują w zawodników wtedy, gdy osiągają dobre wyniki. W mojej sytuacji nawet mój manager nie jest w stanie podpisać jakiejkolwiek umowy.
Skokinarciarskie.pl: W takim razie może warto by było poszukać sponsora z zagranicy?
Simon Ammann: Nie chcę ograniczać się jedynie do rynku szwajcarskiego. Poszukiwania rozciągnęliśmy na kraje niemieckojęzyczne, bo tam popularność skoków jest większa niż u nas, przez co łatwiej znaleźć inwestorów. W czasie największych sukcesów promowałem znaną na świecie firmę "Swatch". Teraz koncentruję się na tym, by skakać lepiej, wtedy szanse na pozyskanie sponsora będą większe.
Skokinarciarskie.pl: Dlaczego skoczkowie tak wielką wagę przywiązują do sponsoringu? Przecież większość z was zarabia więcej niż może wam zaoferować przeciętny sponsor...
Simon Ammann: Rzecz w tym, że tu nie chodzi o pieniądze, tylko o sam fakt bycia sponsorowanym. Budowanie prestiżu i promocja własnej osoby mają ogromne znaczenie.
Wkrótce na naszej stronie będziecie mogli przeczytać wywiad z Andreasem Küttelem, tym razem (trochę inaczej) na temat sponsoringu w skokach narciarskich.
Wywiad przeprowadziła Katarzyna Kajzerek