Po zupełnie przyzwoitym starcie w Kuusamo występ Finów w Lillehammer dostarczył zawodu kibicom. Jedyne miejsce w dziesiątce Ahonena (5. i 6.) pozostawia pewien niedosyt - zwłaszcza że przed zawodami trener Nikunen obstawiał podium dla Mattiego Hautamäkiego, który tymczasem zajął miejsca 15. i 12. Risto Jussilainen i Tami Kiuru wymienili się w awansie do finałowej serii, a i tak uplasowali się na bardzo odległych lokatach (Jussilainen w sobotę 29., Kiuru w niedzielę 27.). Ogólny obraz nieco poprawiają przedstawiciele młodszego pokolenia - Janne Happonen i Joonas Ikonen - zajmując regularnie miejsca pod koniec drugiej i na początku trzeciej dziesiątki. Tak czy owak, występ Finów w Lillehammer można określić jako gorzej niż przeciętny.
Trener Tommi Nikunen tłumaczy słabszą postawę swoich podopiecznych zbyt małą ilością skoków treningowych. "Pozostali trenowali w ciągu tygodnia, my nie oddaliśmy ani jednego skoku po zawodach w Kuusamo. Pojechaliśmy prosto do domów, bo od półtora tygodnia byliśmy na zgrupowaniu, i chłopcy trenowali jedynie na sucho" Trener podkreśla jednak, że nie ma paniki. "Przed nami jeszcze wiele pracy i to nas motywuje. Nie jestem zadowolony z wyników, ale nie uważam też, że powinniśmy od razu załamywać ręce i rozpaczać" podkreśla. "Już od tego tygodnia mamy nadzieję na regularne treningi na śniegu."

Następne zawody w czeskim Harrachovie 10. i 11. grudnia pokażą, czy w Norwegii rzeczywiście byliśmy świadkami jedynie wypadku przy pracy.