Siódme miejsce w pierwszym konkursie, dwa oczka wyżej w drugim - od dwóch lokat w pierwszej dziesiątce Adam Małysz rozpoczął nowy sezon Pucharu Świata. Jest to z pewnością wynik napawający optymizmem przed dalszą częścią sezonu, szczególnie na tle zeszłorocznych konkursów w Kuusamo, kiedy to skoczek z Wisły dwukrotnie zajął 19. miejsce.
"Skoki miałem dobre, niektóre bliskie ideału. Z taką formą na pewno można spokojnie myśleć o walce w Trondheim czy potem w Harrachovie. Ciężko trenowałem w lecie, wtedy skakałem trochę słabiej, teraz jestem pełen optymizmu."- mówił po sobotnich konkursach Małysz. - "Odbijam się jeszcze trochę za bardzo do przodu, nad tym popracuję. Brakuje mi także tego szybowania w drugiej fazie lotu i dlatego jestem parę metrów za najlepszymi. Poprawienie tych usterek powinno dać mi miejsce na podium."

Pogoda panująca w Kuusamo już na początku sezonu pokrzyżowała plany organizatorom - na szczęście w sobotę aura była łaskawsza niż dzień wcześniej i udało się rozegrać dwa konkursy - jeden planowy, drugi zaległy z piątku. Co o sobotnim maratonie myśli Małysz? "Trener Kuttin przychodził parę razy w piątek wieczorem i mówił najpierw, że będzie jeden konkurs po południu i rano trening w sali, potem, że może jednak dwa, ale nie wiadomo, kiedy. Zanim przyszedł trzeci raz sami mówiliśmy między sobą, że najlepiej byłoby zaliczyć skokowy maraton i nie zostawać do niedzieli. Kiedy trener powiedział, jak w końcu będzie, zaczęliśmy się śmiać."

Pierwsze zawody w sezonie to jak zawsze szansa na rozpoznanie po dłuższym czasie dyspozycji i formy w jakiej znajdują się aktualnie rywale. "Nie ma niespodzianek, może tylko forma Roberta Kranjeca trochę nas zaskoczyła. Również ja jestem w czołówce i to dla mnie ważne. Janne Ahonen dwa razy zajął drugie miejsce, nie wygrał, więc wydaje się, że na razie nie jest tak silny, jak w zeszłym roku. Wygląda na to, że rywalizacja będzie bardziej wyrównana, skończył się okres dominacji jednego skoczka." - wyjaśniał Polak.