Mika Kojonkoski po tym, jak opracował nową filozofię, nie mógł się pożegnać z norweską drużyną. Teraz trener chce, aby jego podopieczni zostali najlepszą drużyną Igrzysk Olimpijskich.
W norweskiej Gazecie "Aftenposten" wyjaśnił na czym polega jego nowa filozofia: "Trening rozpoczęliśmy pod koniec lipca, czyli około miesiąc później niż reszta ekip. W tym sporcie małe zmiany mogą mieć duże znaczenie. Będzie to interesujące zobaczyć jaki wpływ na formę mojej drużyny będzie miał opóźniony trening. Dla mnie wyzwaniem jest trafić z najwyższą fromą na Igrzyska. Dobrym pomysłem było to, by rozpocząć przygotowania treningiem siłowym i mentalnym, a potem dopiero zacząć skakać. Tym sposobem miałem nadzieję, iż skoki będą lepszej jakości, a zawodnicy bardziej głodni skoków". Niestety złe warunki atmosferyczne pokrzyżowały plany fińskiego trenera drużyny norweskiej.

Sigurd Pettersen: "Dotychczas oddałem około 20 skoków na śniegu, norma o tej porze to 80".

"Mniej skoków na śniegu może negatywnie odbić się na wynikach w pierwszych konkursach, ale my koncentrujemy się na Igrzyskach" - twierdzi trener.

Mimo, że w ekipie panuje dobry nastrój, a fakt że Kojonkoski pozostanie przez dalsze dwa lata trenerem, zostało przyjęte z entuzjazmem: "To bez wątpienia świetna wiadomość, którą otrzymaliśmy w środę wieczorem. To znak, że i my skoczkowie dobrze się spisywaliśmy. To dodatkowa inspiracja dla nas" - twierdzi Bjoern Einar Romoeren.

Podjęcie tej decyzji nie było jednak łatwe dla Fina: "Zanim się zdecydowałem, prowadziłem wewnętrzną walkę. Życie to nie tylko skoki narciarskie, ale dużo więcej. Nad tym właśnie się musiałem zastanowić zanim zdecydowałem, że dalej popracuję jako trener" - zakończył Kojonkoski na konferencji prasowej w Kuusamo.

Fin oznajmił również, iż równolegle do swoich obowiązkow jako trenera drużyny norweskiej, będzie pracował jako doradca Norweskiego Komitetu Olimpijskiego (Olympiatoppen).