Choć skoczkowie już wczoraj oddali pierwsze próby na "poziomie międzynarodowym", to dziś oficjalnie rozpoczyna się sezon 2005-2006 w skokach narciarskich. Już za kilka godzin poznamy zwycięzcę pierwszego konkursu, jakkolwiek skoki treningowe i kwalifikacyjne dały nam pewien bardzo ogólny pogląd na aktualną dyspozycję zawodników. W dobrej formie wydają się być reprezentanci gospodarzy, z których aż dziesięciu zakwalifikowało się do konkursu głównego. Niewątpliwym atutem jest znajomość obiektu, nie zapominajmy jednak, że ekipa Kraju Tysiąca Jezior od zawsze należy do światowej czołówki w tym sporcie.
Niemal jak mantra brzmią już słowa skoczków i trenerów, że ważny dobry start w Kuusamo, albowiem psychicznie wpłynie na dalsze zawody. Dla Finów ma on znaczenie o tyle większe, że skaczą przed własną publicznością. Rok temu Janne Ahonen sprawił rodakom wielką niespodziankę, w pięknym stylu wygrywając oba konkursy, a jak wyglądał cały jego sezon, nie trzeba przypominać. "Mam nadzieję na trzech zawodników w pierwszej dziesiątce, a jednego na podium" mówi Tommi Nikunen, trener kadry fińskiej. "Dużą wagę przywiązujemy również do Turnieju Czterech Skoczni, w tym roku nawet bardziej niż kiedykolwiek przedtem, albowiem zaraz po nim odbędą się Mistrzostwa Świata w Lotach, gdzie będziemy bronić trzech medali." Później są najważniejsze konkursy sezonu - olimpijskie w Turynie. "Dwa medale olimpijskie - w tym jeden złoty" deklaruje Nikunen. "Wiem, że to duże wymaganie, ale będziemy rozczarowani, jeśli wyjedziemy z Włoch bez żadnego krążka".

Największą nadzieją jest Janne Ahonen, na którego po poprzednim, fenomenalnym sezonie zwrócone są oczy nie tylko Finów, ale kibiców z całego świata. "Igrzyska w Turynie są ostatnimi, w jakich biorę udział, więc chciałbym odnieść tam sukces" mówi 28-letni Ahonen, który ze swoich dotychczasowych startów olimpijskich (1994, 1998 i 2002) przywiózł tylko jeden krążek - srebro drużynowe zdobyte w Salt Lake City. "Nie myślę jednak w tej chwili o olimpiadzie, ona przyjdzie w swoim czasie." Ahonen zdaje sobie jednak sprawę, że czeka go ciężkie zadanie. "Będę potrzebował dużo szczęścia, gdyż wielu ma podobne plany." Lahdeńczyk nie liczy też na powtórkę z ostatniego sezonu. "Niemożliwym jest, by teraz jeden człowiek tak zawładnął skokami. Czeka nas ciężka zima. Muszę ruszyć w nowy sezon, starając się, by był jeszcze lepszy niż poprzedni." Olimpiada w wykonaniu Fina może być jedną wielką niespodzianką, albowiem nigdy nie skakał on na obiekcie w Pragelato - podczas próby olimpijskiej w lutym br. złożony grypą leżał w domu i zawody oglądał w telewizji. "Osobiście upatruję swoje szanse w fakcie, że wszyscy pozostali nie lubią tej skoczni" stwierdza przewrotnie Fin. "To, co robię, staram się robić jak najlepiej. Jeśli będę robić to, co umiem, być może i tej zimy wygram jakieś zawody. Spróbuję obronić zwycięstwo w Pucharze Świata i Turnieju Czterech Skoczni. Na Kulmie i w Turynie będę walczył o medale, bo mam ostatnią szansę. Nie wiem jeszcze, kiedy zakończę karierę skoczka, jednak na pewno nie zamierzam skakać jeszcze przez cztery lata" podsumowuje Janne Ahonen.

Matti Hautamäki jest drugim z Finów, który liczyć się będzie w walce o medale. 24-letni zawodnik z Kuopio ma już na swoim koncie indywidualny brązowy medal olimpijski, który zdobył podczas ostatnich igrzysk. W ubiegłym sezonie zachwycił wszystkich finiszem, kiedy to odniósł sześć kolejnych zwycięstw - które były zresztą jego jedynymi miejscami na podium. "Koniec sezonu rzeczywiście był udany, jednak było minęło" podsumowuje krótko Fin. "Mam nadzieję, że kolejny będzie równiejszy. Końcówka dała mi motywację do solidniejszych ćwiczeń w lecie." Choć Hautamäki wygrał ubiegłoroczny konkurs w Pragelato, przyznaje, że tamtejszy obiekt nie należy do jego ulubionych. Lubi za to bardzo skocznię w Kuusamo. "Jest świetnie wyprofilowana i dobrze się na niej skacze. Również tutejszy klimat bardziej mi odpowiada niż ten w Środkowej Europie." Hautamäki ma nadzieję, że zajmie podobne miejsca jak podczas ubiegłorocznej inauguracji, kiedy to dwukrotnie był czwarty.

Kto może wesprzeć tę dzielną dwójkę w walce o najwyższe zaszczyty? Tami Kiuru i Risto Jussilainen - przez lata pewne punkty ekipy fińskiej - nie błyszczeli podczas wczorajszych skoków. Nie zapominajmy jednak, że Jussilainen w ubiegłym sezonie zanotował wspaniały powrót do światowej czołówki po dwóch latach zupełnej nieobecności. Możemy założyć, że zechce jeszcze pokazać się od dobrej strony. 30-letni uczestnik ostatniej olimpiady na pewno będzie walczył o miejsce w reprezentacji. Również Tami Kiuru - zdaniem trenera klubowego, Ari Saukko - jest dobrze przygotowany do zimy. Udało mu się rozwiązać problemy, jakie spowodowała reguła BMI. Trener Nikunen ma do dyspozycji jeszcze młodsze pokolenie: Janne Happonena, Arttu Lappiego czy aktualnego mistrza świata juniorów, Joonasa Ikonena. Przed sezonem nie ma sensu o tym prognozować - wszystkie decyzje zostaną podjęte w swoim czasie. Możemy tylko życzyć Nikunenowi, by miał spośród kogo wybierać.