Choć nikt jeszcze nie mówi o tym głośno, nad skokami narciarskimi zawisło widmo pierwszych odwołanych zawodów inauguracyjnych sezonu. Od dziesięciu lat rozgrywki Pucharu Świata w skokach rozpoczynają się w Skandynawii, albowiem to ona - jako pierwsza i na tę chwilę jedyna - jest w stanie zaoferować odpowiednie warunki pogodowe. Po cudownej olimpiadzie w Lillehammer przez całe lata sezon skoków otwierano właśnie w Norwegii, jednak i Kraj Wikingów (czy z powodu globalnego ocieplenia) zaczął mieć kłopoty ze śniegiem i mrozem, skutkiem czego po raz kolejny zmieniono lokalizację - na bardziej wschodnią Finlandię. Wydaje się jednak, że Finowie mogą podzielić los Norwegów.
Jesień 2005 jest najcieplejszą jesienią od lat. W Finlandii śnieg leży jedynie w najbardziej północnych częściach, a jego warstwa jest za cienka, by można było rozgrywać jakiekolwiek zawody narciarskie. Dodatkowo wciąż utrzymujące się dodatnie temperatury skutecznie powstrzymują jakiekolwiek myśli o zimie. Prognozy dziesięciodniowe zapowiadają minimalne ochłodzenie (do -5 stopni nocą) dopiero na tydzień przed inauguracyjnymi zawodami w Kuusamo. Wtedy też ma spaść śnieg.

Z powodu braku śniegu Finowie zostali zmuszeni do odwołania zaplanowanych na 12. listopada, tradycyjnych zawodów skoków i kombinacji w Rovaniemi (HS100), oraz konkursu zimowej Veikkaus Tour - 13.11. Kuusamo HS142. Jeśli pogoda pozwoli, konkurs w Kuusamo odbędzie się tydzień później - i zaledwie tydzień przed planowanymi inauguracyjnymi zawodami Pucharu Świata. Nie jest to pomyślna wiadomość ani dla skoczków, ani dla trenerów.

Można zastanawiać się, kiedy FIS zostanie zmuszony do radykalnych działań. Możliwości jest kilka: skrócić sezon i rozpoczynać go końcem grudnia; przenieść konkursy do Kanady czy USA, gdzie odbywały się w latach osiemdziesiątych; albo zacząć inwestować w nowe obiekty na Syberii, gdzie (jeszcze) śniegu i mrozu pod dostatkiem.