Amerykańskie Stowarzyszenie Narciarstwa i Snowboardu (USSA) zapowiedziało poparcie dla spodziewanego wniosku o włączenie kobiecych skoków narciarskich do programu MŚ w narciarstwie klasycznym i Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Tradycyjnie w maju (w tym roku w Portugalii) odbędzie się kongres FIS, podczas którego wniosek ma zaprezentować Kanadyjski Związek Sportów Śniegowych. Wcześniej, podczas listopadowego zebrania zarządu FIS w Szwajcarii, wniosek ma zostać zaopiniowany. Ta biurokracja ma być pierwszym krokiem do ostatecznego uznania skoków kobiet i przyznania im statusu równego ze skokami męskimi.
W ciągu ostatniej dekady dokonał się ogromny skok ilościowy i jakościowy w tej pierwotnie rzeczywiście niszowej dyscyplinie. Pierwsze skoczki pojawiały się w Skandynawii jeszcze w XIX w., w Europie Środkowej krótko przed pierwszą wojną światową, jednak kilkadziesiąt lat trzeba było czekać na moment, kiedy dziewcząt trenujących skoki narciarskie było już za dużo, by je całkowicie ignorować. Oficjalne zawody organizowane są od 1998 r., w USA od 1999 r. skoki kobiet to osobna klasa w mistrzostwach kraju. Od zeszłego sezonu Ladies Grand Prix zostało podniesione do statusu Pucharu Kontynentalnego, w przyszłym roku dziewczęta po raz pierwszy oficjalnie wystartują w MŚ Juniorów. Wiceprzewodniczący USSA ds. sportowych, Alan Ashley, mówi: "W tym sporcie dokonał się wielki postęp. [Włączenie skoków kobiet do programu MŚ i Olimpiady] to naturalny kolejny krok, mający wspierać rozwój tej konkurencji".

Uznanie kanadyjskiego wniosku przez FIS nie oznacza jeszcze wydania kobietom "biletu na Igrzyska" - ostateczna decyzja należy do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i wymaga także poparcia ze strony organizatorów Igrzysk w Vancouver, bo to 2010 r. dotyczy wniosek. Wydaje się, że można na nie liczyć - ostatnie sukcesy kanadyjskich skoczek mogą stać się motorem kanadyjskich skoków. W tym sezonie już dwie młodziutkie Kanadyjki - startujące w międzynarodowych zawodach dopiero drugi sezon! - wygrały konkursy Ladies COC. Zwyciężczyni z Klingenthalu, Katie Willis, odniosła niestety kontuzję tuż przed startem amerykańskiej serii zawodów - godnie zastąpiła ją jednak Atsuko Tanaka, z pochodzenia Japonka, jak się zdaje najmłodsza w historii triumfatorka międzynarodowych zawodów w skokach kobiet. "Coś ty narobiła, dziewczyno? Może właśnie uniosłaś na swych ramionach całą dyscyplinę..." - pisała po zwycięstwie Willis jedna z kanadyjskich gazet. Dopowiedzieć można, że obie zawodniczki przyczynić się mogą także do ostatecznego uratowania skoczni w Calgary...

Droga skoczek narciarskich na MŚ i Olimpiadę jeszcze się nie skończyła. Jednak trudno nie dostrzec, jak wielki postęp dokonał się w porównaniu z 2001 rokiem, kiedy to niemiecki dyrektor sportowy zapomniał zabrać podania o włączenie skoków kobiet do programu MŚJ... W 1997 r. Eva Ganster mówiła: "Niedługo przestanę być ciekawostką" - jej "proroctwo" spełniło się w odniesieniu do całej dyscypliny. Dziś nie mówi się już jak jeszcze przed pięciu laty, że "w zasadzie to kobiece skoki narciarskie nie istnieją"; coraz powszechniejsze jest uznanie ich za pełnoprawną konkurencję. Ostateczne wyrównanie statusu może się dokonać w maju na kongresie FIS. I może międzynarodowe uznanie skoków kobiet pozwoli lepiej dostrzec, jak niegodziwie traktowała skoczki Polska. Jeżeli chcemy mieć jakąkolwiek reprezentantkę na pierwszych Igrzyskach, musimy zacząć działać natychmiast.