Na początku lata pojawiły się informacje o planach przebudowy legendarnej skoczni Holmenkollen. Teraz może okazać się, że przebudowa będzie nie tylko udogodnieniem, ale wręcz koniecznością. Norwegia marzy o organizacji Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w 2011 r. (kontrkandydaci to Zakopane i Predazzo - stolica Tatr ma niewielkie szanse ze względu na miejsce poprzednich MŚ, położone również w Europie środkowo-wschodniej, Predazzo nie wydaje się dobrą kandydaturą, bo w ciągu ostatnich 15 lat już dwukrotnie organizowało MŚ). Warunkiem okazuje się przedstawienie koncepcji modernizacji skoczni do 1 marca 2006.
Holmenkollen jest skocznią o ogromnej tradycji, przypuszczalnie najstarszą do dziś czynną (pierwsza stała skocznia na wzgórzu Holmenkollen powstała w 1892 r.). Być może stąd wynikała jej do tej pory szczególna pozycja. Niedostatki tej skoczni są znane wszystkim: przestarzały profil ze zbyt wysoką typową parabolą lotu, a przede wszystkim - niekorzystne warunki atmosferyczne. Zimą w Oslo częsta jest mgła, niemal zawsze zakrywająca także skocznię. Nie raz pisano już z rezygnacją po kolejnych rozegranych na siłę, zepsutych przez mgłę zawodach: Jaki to ma sens? przecież wiadomo, że mgła wróci. Jednak mimo tych niedomagań Oslo pozostawało zawsze mocnym punktem kalendarza PŚ. Wygląda na to, że wraz z perspektywą organizacji MŚ kończą się przywileje dla tej skoczni.

Brytyjka Sarah Lewis, sekretarz generalna Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, ujawnia, że o problemach z Holmenkollen mówi się w FIS już od kilku lat. Przy okazji ze względu na tradycję Lewis sprzeciwia się przeniesieniu skoczni w inne miejsce, np. do planowanego kompleksu skoczni normalnej i mamuciej w Roedkleivie: "Co zrobią wszyscy sprzedawcy pocztówek w centrum Oslo, jeśli rozbierzecie skocznię i przesuniecie na tył wzgórza?" - nawiasem mówiąc, wypowiedź ta ujawnia, że choć Lewis wie o debacie wokół Roedkleivy, wyobraża sobie zgodnie z fałszywymi danymi, jakoby wzgórze to leżało tuż obok Holmenkollen. Można tu dodać, że poszerzenie planowanego kompleksu w Roedkleivie o dużą skocznię raczej zmniejszyłoby szanse na realizację tego projektu, gdyż oznaczałoby jeszcze większą ingerencję w środowisko i w konsekwencji silniejsze protesty, które już teraz są dla Norweskiego Związku Narciarskiego (NSF) problemem.

"Termin składania wniosków już upłynął, więc np. Lillehammer nie wchodzi w grę. W dodatku wiem, że FInlandia chce się ubiegać o MŚ w 2013 r., więc 2011 to szansa dla Oslo. Mamy nóż na gardle" - mówi przewodniczący NSF, Sverre Seeberg. Pośpiech wskazywałby, że projekt Daga Kaasa został odrzucony - być może był to jednak projekt z księżyca, nie biorący pod uwagę tego, że na wzgórzu Holmenkollen już jest bardzo ciasno. Teraz Norwegowie muszą opracować nowy projekt - Seeberg chce, by obejmował on w miarę możliwości także skocznię normalną. Nie wydaje się to możliwe, ale wskazywałoby, że NSF powoli przygotowuje się do rezygnacji z projektu Roedkleiva wobec trudności z jakąkolwiek zgodą na jego realizację. Przebudowa Holmenkollen miałaby kosztować 150-200 milionów koron (korona norweska - ok. 50 gr).

Były przewodniczący komisji skoków FIS, znany jako entuzjasta Roedkleivy Torbjoern Yggeseth, wskazuje, że problemów z mgłą nie da się wyeliminować. Jego zdaniem alternatywy są dwie - skocznia w hali albo przeniesienie jej do oddalonego w rzeczywistości o kilka kilometrów planowanego kompleksu w Roekleivie, mającego inne położenie względem stron świata i inną wysokość nad poziomem morza (Yggeseth poleca oczywiście ten drugi wariant). Pierwszą wersję można raczej wykluczyć - nawet gdyby światowe środowisko skoków było już gotowe na myśl o skoczni w hali, możliwości takiej budowy na Holmenkollen są ograniczone brakiem miejsca na wzgórzu - sama budowa wyciągu i powiększenie skoczni wymagałyby dużych zmian, na luksusy takie jak budynek wokół skoczni raczej nie starczyłoby miejsca. Jednak nawet abstrahując od całej emocjonalnej wartości Holmenkollen, należy powiedzieć, że drugi projekt też nie jest dobry. Wiele wskazuje, że wyniki analiz NSF są nazbyt hurraoptymistyczne. Niezależna analiza przeprowadzona przez Steinara Midtskogena, właściciela stacji meteorologicznej na położonym bliżej Roedkleivy wzgórzu Voksenlia, wskazuje, że należy się liczyć z niewiele mniejszym niż na Holmenkollen zagrożeniem mgłą. Dodatkowo rozpiętość skoczni mamuciej może doprowadzić do sytuacji pogodowej, w której na szczycie skoczni będzie świeciło słońce, niżej zaś (w przypadku nieprzerwania zawodów) skoczek będzie "wskakiwał z prędkością ponad 100 km/h w morze mgły".

Czy istnieje jakieś wyjście z sytuacji? Trudno wyobrazić sobie rezygnację z obiektu tak wrośniętego w tradycję skoków narciarskich jak Holmenkollen. Dlatego najpewniej NSF będzie robił co może, by opracować projekt przebudowy - choćby oznaczało to konieczność powiększenia wzgórza albo przeniesienia trybun na drzewa... Mówiąc poważniej - najpoźniej w marcu powinniśmy poznać nowy projekt. Można się też spodziewać, że problemy z Holmenkollen i ewentualne czasowe wyłączenie skoczni z PŚ (na czas przebudowy) zwiększą szanse Vikersundu na otrzymanie obiecywanej organizacji PŚ.