Jakub Janda: wspaniały zwycięzca LGP, pierwszy w historii Czech, który triumfował w tego typu zmaganiach. Niebywała forma, jaką zaprezentował tego lata, była marzeniem wielu zawodników. W swych przygotowaniach skoczkowie z kadr narodowych stawiają sobie za cel - wyrównać formę z Jakubem Jandą. Przypominamy pokrótce jego fenomenalny występ w zakończonym dopiero co letnim cyklu zawodów.
Pokazał się nam dopiero w Zakopanem. Sprawił cudowną niespodziankę kibicom przybyłym do "stolicy polskich gór". Przyjechali, aby zobaczyć mocną rywalizację oraz dobre skoki, i to otrzymali od Czecha. Gorąca atmosfera na trybunach, radość z możliwości kibicowania każdemu z zawodników. Na belce startowej Jakub Janda. Wybuchają gromkie brawa. Słychać głośne brzmienie trąb, tysiące ludzi krzyczą: Jakub!!! Leeeeć!!! I poleciał, zrobił to dla nas. Nasze emocje i głośne krzyki poniosły go na 138 metr. Mimo iż na podium nie stanął Polak, owacje były ogromne. Taki jest urok Zakopanego. Podziękował nam najwspanialej w świecie:w naszym ojczystym języku! Można powiedzieć: to tu się zaczęło.

Predazzo - wszędzie czytało się nagłówki: Janda znów najlepszy. Swoimi długimi, bardzo dobrymi technicznie skokami po raz drugi zwyciężył! Gdy zapowiadano zawody w Bischofshofen, typowano jedno nazwisko: Janda. Ludzie siedzący przed telewizorami czekali, aby zobaczyć kolejne, bardzo dobre skoki Czecha. Okazało się, że wyprzedził go Szwajcar! Andreas Kuettel został triumfatorem w austriackiej miejscowości, ale w klasyfikacji generalnej był od Jakuba Jandy jeszcze daleko, a nic nie wskazywało, by "Jandys" tracił formę. Wręcz przeciwnie, zdawał się być coraz pewniejszy siebie, co na pewno bardzo mu pomagało.

Pozostały tylko dwa konkursy z cyklu Letniej Grand Prix: w Hakubie. Wyruszył do Japonii już w środę 7 września. Około 10.00 Jakub Janda wyleciał ze swego kraju, po kolejne zwycięstwa! Ciągle istniała możliwość, że w klasyfikacji generalnej wygra któryś z Austriaków. Szczególnie Thomas Morgenstern był bardzo bojowo nastawiony do konkursów w Hakubie, bardzo chciał podnieść się choć o jedno miejsce w klasyfikacji generalnej. Jednak ponownie Jakub okazał się bezkonkurencyjny i pomimo dobrych skoków rywali, "nie oddał" pierwszego miejsca ani w sobotę, ani też w niedzielę.

Pozostał wielkim zwycięzcą LGP 2005, zapisał się znacząco w statystykach. Jak mówi, jedyne co pozostaje mu do zrobienia podczas przygotowań do sezonu olimpijskiego, to utrzymanie tak wysokiej formy i dopracowanie szczegółów. Jeżeli wszystko pójdzie, jak sobie zaplanował, niewątpliwie w zimie będziemy świadkami niezwykłej rywalizacji.

W chwili obecnej Jakub ma czas na odpoczynek w domu, lecz już w weekend ponownie wystartuje na skoczni w Letnich Mistrzostwach Czech. Potem cała drużyna wyjeżdża nad morze, gdzie przebywać będą w terminie 20-24 września. Na tym skończy się regenerowanie sił, i zawodnicy znów będą musieli zacząc ciężko pracować. Pierwszym przystankiem będzie francuskie Courchevel, gdzie Czesi trenować będą do 27 września.