Jak wiadomo, Paweł Włodarczyk, blisko trzy miesiące temu w obliczu nagłośnienia przez media afer, jakie pojawiły się w Polskim Związku Narciarskim, sam zawiesił się w pełnieniu funkcji prezesa. Jak zapewniał, uczynił to do czasu wyjaśnienia wszelkich niejasności wokół swojej osoby. Jednak w minioną sobotę - również na mocy decyzji wydanej przez samego siebie - Włodarczyk powrócił do pracy na stanowisku prezesa PZN.
Decyzja ta - podobnie jak większość innych jakie podejmowano w ostatnim czasie w PZN - wzbudziła wiele kontrowersji, również wśród samych związkowych działaczy. Skutkiem tego ma być złożenie rezygnacji m.in. przez Andrzeja Wąsowicza, wiceprezeza PZN, który już zapowiedział podjęcie takowej decyzji.

"W statucie PZN nie ma takiej możliwości, by zawiesić prezesa" - wyjaśniał zaistniałą sytuację Andrzej Kozak, prezez TZN. Z kolei Włodarczyk swój powrót do pracy tłumaczy m.in. zbliżającą się Olimpiadą. "Igrzyska się zbliżają, trzeba pomóc polskiemu narciarstwu. Ile można siedzieć bezczynnie" - mówił prezez PZN.

Jak zatem wygląda przyszłość Polskiego Związku Narciarskiego? Czy Paweł Włodarczyk postąpił słusznie powracając na fotel prezesa, czy też może powinien, już po pierwszych publikacjach prasowych na temat nieprawidłowości w PZN, podać się do dymisji?